Artykuły

Gadka Szmatka

"Na wsi" w reż. Adama Guzińskiego w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Leszek Pułka w Dzienniku - dodatku Kultura.

Premiera "Na wsi" Martina Crimpa we Wrocławskim Teatrze Współczesnym to rozpaczliwa próba ratowania przez aktorów inscenizacji Adama Guzińskiego, która na ratunek nie zasługuje.

Miłosne trójkąty mają kapitalną tradycję literacką, filmową i sceniczną. W tej perspektywie sztuka Martina Crimpa to ledwie udramatyzowane słuchowisko z dreszczykiem. Godzinne miłosne delirium bohaterów, którzy nie mówią niczego ponad to, co wiemy. Nawet zło nie przekracza poziomu brukowców. Paradoksalnie - jest jak u Czechowa. Skundlone przeznaczenie, liche żądze, żenujący seks. Tyle że dramaturgiczne rozwiązanie Guzińskiego wzbudza niechęć. Nikt tu nie kontestuje, więc się i nie przeistacza, bohaterowie nieznośnie ględzą, wprost zagadują rzeczywistość. Uprawiają pingpongowy dialog i upewniają się natychmiast, czy powiedzieli to, co powiedzieli. Intryga zda się dość pokraczna. Lekarz przywozi z trasy (klimacik z Lyncha) nieprzytomną dziewczynę i pakuje ją do łóżka. Żona marudzi. On dba o kręgosłup moralny - swój. Bagatelizuje sprawę. Są jednak podteksty. Słyszymy sugestie, że Richard lubi odurzać kobiety zastrzykami, by z nimi pobrykać. Ni stąd, ni zowąd telefon od przyjaciela wikła bohatera w śmierć pacjenta. Błądząc po wspomnianej drodze, machnął ręką na wezwanie o pomoc. Brzmi groźnie. Ale tylko brzmi. Richard Krzysztofa Kulińskiego przybrał pozę kata w kapciach, który ma ochotę i uprawia seks pozamałżeński, a idzie w zaparte, że nie. Jego demoniczna aktywność ogranicza się do słownej przepychanki o uszanowanie śpiących w okolicy łazienki dzieciątek oraz do wygłoszenia postulatu przebudowy domu, by wprzyszłości kochanka mogła kąpać się bez naruszenia snu tychże.

Corinne Eweliny Paszke-Lowitzsch nie wierzy w tłumaczenia i domowe rytuały, ale skoro ma dzieci, poświęca wiele czasu obronie ich niewinności. Określa rozmiar mężowskiej intrygi, irytująe go tajemniczymi wycinankami, spacerując po stole, penetrując torebkę śpiącej kochanki oraz kontestując rytuał podawania szklanki wody. O tym, że ten dość zagadkowy związek erotyczny podszyty jest skłonnościami Richarda do łączenia praktyki medycznej z wykorzystywaniem seksualnym pacjentek mogły, by przekonywać mgławicowe sugestie Rebeki (Maria Czykwin), gdyby Rebeka nie prowokowała Richarda, nie chciała deprawować śpiących niewiniątek oraz nie proponowała wspólnej przyszłości z subtelnością komiksowej Barbarelli.

Diagnoz żadnych. Nawróceń żadnych. Morał słuchowiska dość banalny: każdy z nas nosi w sobie jakąś emocjonalną paskudę. Katuje sumienie. Pożąda żony bliźniego. Łaknie rzeczy. Czci bałwany. Świni się. Bywa podły. Ale w życiu - inaczej niż w kiepskim teatrze - najważniejsze, jak się zdaje, jest pytanie o styl paskudzenia spraw sobie i innym. Guziński zamiast stylu wybrał słowotok. Zamiast inscenizacji - słuchowisko. Szkoda sceny na takie zabawki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji