Artykuły

Nowa inscenizacja "Dziadów"

I znów krakowski teatr przeżywa wielkie dni. Inscenizacja "Dzia­dów" Adama Mickiewicza, której autorem jest jeden z najwybit­niejszych w tej chwili polskich reżyserów - Konrad Swinarski wywołała ogromne zainteresowanie nie tylko w świecie teatralnym, ale wśród szerokich rzesz społeczeństwa. Premiera odbyła się 18 lutego i na pierwsze przedstawienia bilety z miejsca zostały rozprzedane.

Jak nas poinformował dyrektor teatru, J. P. Gawlik, przedstawienie przygotowano, w ciągu 64 prób oficjalnych, nie licząc wielu godzin indywidualnje pracy reżysera z aktorami, w spektaklu występuje 96 osób w tym 56 zawodowych aktorów. Tyle informa­cji wstępnej.

Przy samym wejściu, w gmachu teatralnym, pod filarem siedzi na worku żebrak, na półpiętrze drugi, wyciągają ręce. Są to au­tentyczne dziady krakowskie. W miejscu, gdzie wisi w Teatrze Starym portret Heleny Modrzejewskiej, wielki krucyfiks na sre­brzystym tle, przesłonięty krepą. Publiczność czeka na dole do ostatniej chwili. Nasz wzrok pada na krucyfiks i siedzącego pod nim żebraka. Jest coraz ciaśniej, atmosfera oczekiwania. Wreszcie dzwonek. Bileterzy prowadzą publiczność na górę dwoma stru­mieniami - w lewo i prawo.

Zatrzymujemy się w foyer teatru. Panują ciemności. Spostrze­gamy wreszcie, że stoimy we wnętrzu zaaranżowanym na kaplicę kościelną. Pośrodku katafalk obity czarnym aksamitem i w nie­wielkiej odległości ołtarz. Rozlega się ni to śpiew, ni to zawodze­nie przechodzące w żałosne jęki. Rozpoczynają się gusła, II i IV część "Dziadów". Publiczność jest uczestnikiem obrzędu. Postacie z dramatu Mickiewicza wyłaniają się z tłumu zgromadzonego w kaplicy. Gusła i zaklęcia z kart poezji materializują się w postaci obrazu zaskakująco konkretnego, czytelnego i prostego. Przed­stawienie rozwija się w osobliwe misterium, niemal średniowieczne. Bliskość aktorów, fizyczna niejako obecność zjaw i ludzi powoła­nych do życia wyobraźnią poety to jakby wyzwanie rzucone wprost widzowi, objęcie go kręgiem wtajemniczenia, zabieg ma­giczny. Przerażające jest Widmo (Jerzy Nowak), do głębi tragiczna Kobieta (Anna Polony). Pojawienie się Gustawa - Pustelnika jest tutaj wyjątkowo silną ekspozycją dramatu, który już się rozegrał, ale który jeszcze raz przeżyjemy.

Tę część przedstawienia ogląda się na stojąco, w wielkim stło­czeniu. Ma to swoje znaczenie, inscenizator wykorzystuje dramaturgicznie miejsce akcji i nadaje temu miejscu głęboki sens, który można później odczytać z całości inscenizacji.

,,Dziadów" część III. Sala do połowy wysokości przesłonięta ki­rem. Przez środek od sceny do przeciwległej ściany długi drew­niany podest. Pośrodku tego podestu dwie pochylnie schodzące na boki. Z tyłu mała platforma również z dwiema pochylniami. Insce­nizator na planie sali zaznaczył, że tam gdzie jest otwór scenicz­ny to jest "scena Senatora", tam gdzie platforma - ,,loża patrio­tyczna". W głębi otworu scenicznego, u góry niewielkie okno przez które widać jasno oświetlony fragment wnętrza kościoła.

Miejsce akcji, miejsce gdzie rozgrywa się dramat, Wielka Sprawa, zmaganie się człowieka ze swym losem wchłonęło i nas - publiczność. Raz jesteśmy razem z Konradem w celi wię­ziennej, wokół której bez przerwy krążą patrole carskiego wojska, raz jesteśmy w środku pałacu senatorskiego, innym, znów razem - widząc rzecz w kategorii metafory - w środku piekła i nieba walczącego o duszę człowieka.

Całemu przedstawieniu towarzyszą motywy muzyczne, które pierwszy raz usłyszeliśmy w kaplicy. Tutaj jeszcze dojdą ,,aniel­skiej piękności" pienia małych cherubinów towarzyszące pojawie­niu się postaci białego Anioła Stróża z mieczem w ręku. Przeciw­wagą tej postaci, niejako symbolem piekła, będzie ukazujący się zawsze po przeciwległej stronie sali czarny książę piekieł w iden­tycznym kostiumie co Anioł Stróż, tyle że w czarnym.

Są w tym przedstawieniu sceny o ogromnej sile wizji teatralnej, pomysły inscenizacyjne niezwykłej wagi dla interpretacji mickie­wiczowskiego arcydzieła. Nie sposób o wszystkim pisać w krót­kiej, opisowej li tylko, relacji. Scena balu u Nowosilcowa np. jest arcydziełem samym w sobie. Inscenizator doszedł tu szczytu pomysłowości dla wyrażenia grozy i okrucieństwa. Taniec dworski, z pozoru pełen elegancji i dystynkcji skontrastowany tu został z oskarżycielską wymową dialogu mickiewiczowskiego, wyolbrzy­miony w swoim wyrazie do wymiarów makabrycznej groteski. Pomógł tu reżyserowi kompozytor, Zygmunt Konieczny, dając mu­zykę o niesłychanie sarkastycznym charakterze. W momencie tego tańca wokół sali stoją żołnierze carskiej armii i wybijają kolbami karabinów rytm tańca.

Konrad Swinarski przedstawił w programie teatralnym swoje odczytanie "Dziadów" Adama Mickiewicza. Najpełniej istotę same­go przedstawienia wyrażają następujące zdania z tego tekstu: "Proces przemiany realizacji idei osobistej w ideę społeczną, uka­zany przez Mickiewicza, ma charakter uniwersalny. Dlatego jest on ważny i obowiązujący i dziś. Gdy człowiek nie ma możliwości pełnej realizacji w swoim konkretnym życiu, wówczas sama idea nabiera dla niego wszechpotężnej wartości".

I dalej "...ideą ,,Dziadów" jest sprawa doskonalenia, której cel ostateczny polega w końcu na przezwyciężeniu przez człowieka wszelkich ziemskich ograniczeń. Mickiewicz był człowiekiem, który wyciągnął ostateczne konsekwencje ze swojego ludzkiego losu", "...wiem, że człowiek nie może żyć bez tego, aby w pewnym mo­mencie nie odwołać się do zasadniczej, ludzkiej hierarchii wartoś­ci. Ujawnia się tu nowa funkcja współcześnie-wystawianych ,,Dziadów".

Rzeczywiście arcydzieło Mickiewicza w scenicznej interpretacji Swinarskiego ukazało nam się jakby w nowym świetle. Ten uni­wersalny, humanistyczny sens "Dziadów" wybija się na plan pierwszy. Swinarski znalazłszy świetnego wykonawcę roli Gustwa - Konrada, którym jest Jerzy Trela, wydobywa element wewnętrznej rozterki człowieka w każdym czasie i w każdym miejscu. Piekło zaczyna się dla człowieka wtedy, kiedy zaczyna myśleć, kiedy zaczyna marzyć, kiedy zaczyna wierzyć. Ale bez te­go życie nie ma sensu. Anioł Stróż i pyzate cherubinki - to nie­bo, którego nie ma, to ironiczny komentarz do postawy tych, któ­rzy się łudzą, że ktoś lub jakaś silą z zewnątrz przyniesie im szczęście, wewnętrzny ład, a oni są wolni od troski o przyszłość świata, w którym żyją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji