Artykuły

Owacje dla 'Mayday"

"Mayday" w reż. Andrzeja Zaorskiego w Teatrze im. Kochanowskiego w Radomiu. Pisze Monika Firlej w Gazecie Wyborczej - Radom.

Stary rok radomski Teatr Powszechny zakończył premierą "Mayday". Publiczność przyjęła spektakl brawami na stojąco

"Mayday" to jedna z najlepszych światowych komedii. W oryginale - "Run For Your Wife" Raya Cooneya - opowiada o historii londyńskiego taksówkarza bigamisty, któremu przez lata udaje się lawirować miedzy dwiema kochającymi go żonami. Jednak na skutek wypadku jego tajemnica wychodzi na jaw, wywołując lawinę komplikacji. Polska prapremiera sztuki p t "Mayday, czyli ratuj się, kto może" odbyła się w 1992 roku w Teatrze Kwadrat i była przygotowana przez Marcina Sławińskiego. Od tamtej pory farsa cieszy się niesłabnącym powodzeniem. We wrocławskim Teatrze Polskim grana jest już od 15 lat.

Radomskiej adaptacji "Mayday" podjął się Andrzej Zaorski. Reżyser zmienił kilka szczegółów, tak aby ta wersja różniła się od dotychczas pokazywanych w Polsce. I tak np. przeniósł miejsce akcji do... Radomia. Głównym bohaterem nie jest więc John, tylko Janek, i to noszący najbardziej pospolite nazwisko w Polsce, czyli Kowalski (w tej roli jak zwykle rewelacyjny Jarosław Rabenda).

Już w pierwszych minutach spektaklu dowiadujemy się, że mężczyzna ma oczywiście dwie żony - Marię (Marta Szmigielska) i Barbarę (Joanna Jędrejek), które mieszkają na Kapturze i Koziej Górze. Nasz bohater nie pojawia się na noc ani w domu Marii, ani u drugiej żony. Okazuje się, że miał wypadek samochodowy i noc spędził w szpitalu oraz na policji, co całkowicie zaburzyło jego kalendarzyk pełen "szyfrów-skrótów", według których funkcjonował (RUM - ranek u Marii, KZB - kolacja z Barbarą). Kobiety zaniepokojone nieobecnością męża wpadają w panikę i zawiadamiają policję...

Reżyser zmienił kilka szczegółów, tak aby ta wersja różniła się od dotychczas pokazywanych w Polsce. I tak np. przeniósł miejsce akcji do... Radomia

Już wtedy wiemy, że będą z tego kłopoty dla Kowalskiego, ale czy dla nas, widzów, będzie z tego zabawne półtorej godziny? Nic przecież śmiesznego w fakcie, że mężczyzna ma dwie kobiety, kłamie i kombinuje. Ale bądźmy cierpliwi... Akcja nabiera tempa, kiedy Jan przyznaje się sąsiadowi Staszkowi Gaździe (perfekcyjna gra Roberta Ostolskiego) do posiadania dwóch żon. Och, każdemu życzyć takiego sąsiada, który gotowy jest poświęcić wszystko, włącznie ze swoją reputacją, aby ratować z opałów swojego przyjaciela.

Kolejne minuty spektaklu przynoszą nowe postaci i coraz to bardziej humorystyczne intrygi. Pojawiają się "bystrzy i dociekliwi" - jak na policjantów przystało - inspektorzy: Mazurek (Krzysztof Prałat) z komendy miejskiej przy ul. 11 Listopada, noszący trochę po amerykańsku "blachę" za paskiem spodni, oraz inspektor Radziwił (Włodzimierz Mancewicz) "tylko" z posterunku na Borkach. Wszystko to sprawią że widz niepostrzeżenie zostaje wciągnięty w sprawy bohaterów, przygniatanych narastającymi w zawrotnym tempie kłopotami, które na szczęście rozśmieszają do łez.

Wracając po premierze do domu, zastanawiałam się, który z aktorów zagrał najlepiej. Chyba nie da się odpowiedzieć jednoznacznie, bo każdy z nich stworzył niepowtarzalną kreację. Jednak największe brawa należą się Krzysztofowi Krupińskiemu wcielającemu się w rolę Sebka Baryłły. Jego postać jest tak malownicza i urocza, że samo pojawienie się na scenie powoduje uśmiech na twarzy. Ale zdaję sobie sprawę, że była właśnie tak urocza dzięki doskonalej grze i talentowi aktora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji