Artykuły

Gdańsk. Opera Bałtycka przed rewolucją

- Postaram się przyciągnąć młodych ludzi i środowiska akademickie, którym chcę pokazać, ze nie musi to być to sztuka anachroniczna artystycznie i myślowo - zapowiada Marek Weiss-Grzesiński [na zdjęciu], od 1 stycznia nowy dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku.

- Szukając nowego dyrektora opery od początku myśleliśmy o "najwyższej półce" w Polsce - opowiada Władysław Zawistowski, dyrektor departamentu kultury urzędu marszałkowskiego. - A takie osoby są dwie: Mariusz Treliński i właśnie Marek Weiss-Grzesiński. Na Trelińskiego nas nie stać, choć nie wykluczamy możliwości, że będzie w Gdańsku reżyserował. Weiss-Grzesiński jest jednocześnie artystą z sukcesami i ma doświadczenie menedżerskie.

Marek Weiss-Grzesiński jest uznanym reżyserem operowym i teatralnym. Ma doświadczenie nie tylko jako reżyser, ale także jako dyrektor teatrów (m.in. Teatru Wielkiego w Poznaniu i warszawskiej Opery Narodowej). W jego dorobku znajdziemy m.in.: cykl inscenizacji sztuk Szekspira, opery Verdiego, Szymanowskiego czy Brechta. W Gdańsku przygotował dobrze oceniane inscenizacje oper "Madame Butterfly", "Faust" oraz - w zeszłym roku - "Rigoletto".

Weiss-Grzesiński na stanowisku dyrektora Opery Bałtyckiej zastąpił Włodzimierza Nawotkę, który odszedł z końcem roku na emeryturę. 1 stycznia zmienił się także kierownik muzyczny gdańskiej Opery: Janusza Przybylskiego zastąpił mieszkający od lat w Polsce brazylijski dyrygent Jose Maria Florencio Junior (był on w przeszłości m. in. dyrektorem Filharmonii Poznańskiej im. Tadeusza Szeligowskiego).

Czego władze województwa oczekują od Weissa-Grzesińskiego? Konkretnych zmian. Na ich wprowadzenie będzie miał blisko o połowę większe pieniądze, niż Opera Bałtycka dostawała dotychczas. Suma rocznej dotacji dla tej instytucji wyniesie około 12 milionów złotych.

- Mamy nadzieję, że nowy dyrektor uporządkuje sytuację w samej Operze Bałtyckiej - zaczyna wyliczać Zawistowski. - Nie jest żadną tajemnicą, że pojawiają się tam animozje pomiędzy różnymi grupami artystów. Co dalej? Więcej premier, zarówno operowych, jak i baletowych. Może trochę brakowało w Gdańsku wielkich tytułów i wielkich nazwisk. Najlepsi artyści nie są na ogół związani z jedną instytucją, ale "krążą" pomiędzy nimi. Dlaczego nie mielibyśmy ich podziwiać czasem w Gdańsku? Poza tym myślimy poważnie nad reaktywacją festiwalu wagnerowskiego w Operze Leśnej. Miałby to być powrót spektakularny; impreza, która przyciągnęłaby nie tylko polską, ale i zagraniczną publiczność.

- Przede mną nie najłatwiejsze zadanie, ale wierzę, że Opera Bałtycka dojrzała do reform - odpowiada Marek Weiss-Grzesiński. - Przede wszystkim chciałbym, aby muzyka uzyskała u nas większą rangę. A Jose Maria Florencio Junior gwarantuje jej wysoki poziom. Po drugie musimy zareagować na zmiany, jakie zachodzą w teatrze operowym na całym świecie. Toczą się obecnie zażarte dyskusje, pomiędzy obrońcami "starego ładu" w operze, a zwolennikami opery jako żywego teatru, do których i ja należę. Po trzecie wreszcie musimy być bezkompromisowi, jeśli chodzi o poziom muzyczny i teatralny, aby przyciągnąć do Opery Bałtyckiej nowego widza. Obecnie do tej instytucji chodzi określona grupa odbiorców, którzy nie potrzebują nowych bodźców, nie szukają nowych doznań. Postaram się przyciągnąć do Opery młodych ludzi i środowiska akademickie, którym chcę pokazać, ze nie musi to być to sztuka anachroniczna artystycznie i myślowo.

Ciągle niewiele można usłyszeć o drugoplanowych planach artystycznych nowego dyrektora POB. Na razie wiadomo, że znów będzie można zobaczyć balet Izadory Weiss do muzyki Michała Lorenca "...z nieba" (kilka miesięcy temu oficjalnie "żegnano" się z tym tytułem). Najbliższymi premierami będzie balet "4 and 4" (15 marca) i opera "Don Giovanni" Mozarta (kwiecień).

- Styczeń traktuję jako okres przejściowy - mówi Weiss-Grzesiński. - Jednak od pierwszego lutego biorę pełną odpowiedzialność za Operę. Mamy już przygotowany repertuar do końca grudnia, ogłosimy go za parę tygodni.

Od nowego dyrektora zależeć będzie także los siedziby Państwowej Opery Bałtyckiej. Wiadomo, że budynek przy al. Zwycięstwa jest w złym stanie technicznym i coraz poważniej mówi się o budowie nowej siedziby. - Będzie to konieczne - uważa Marek Weiss-Grzesiński. - Budynek w którym działamy obecnie przetrwa do 2015 roku. Większe modernizacje i inwestycje są więc bez sensu. Marzy mi się pierwszy spektakl w nowej Operze w już 2016 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji