Artykuły

Grać, by grać

- Jako aktor bardzo chciałem przeżywać krańcowe emocje, po to, by lepiej i głębiej opowiadać o postaciach, z którymi się spotykam. I stąd wziął się Aleksy Iwanowicz. Młody człowiek, który chce w życiu wygrać wszystko. Polubiłem go i chciałem sobie w jego skórze pochodzić - mówi FILIP FRĄTCZAK, przed premierą "Gracza" w Teatrze Miejskim w Gdyni.

Z Filipem Frątczakiem, aktorem Teatru Miejskiego w Gdyni, rozmawia Jarosław Zalesiński:

Podobno pracując nad tekstem "Gracza", sam pan grał w kasynie, żeby zrozumieć duszę hazardzisty.

- To nie do końca tak. Odwiedzałem kasyno, ale tylko po to, żeby spotykać się z anonimowymi hazardzistami. Oni uczyli mnie, czym jest prawdziwy hazard. Nie polega on na tym, że gra się w ruletkę czy pokera. Prawdziwy hazard - jak uczył mnie ktoś, grający od 37 lat - zaczyna się wtedy, kiedy siedzimy tak jak my tutaj i obstawiamy, albo nawet robimy to nie dla pieniędzy, tylko samego zakładania się, czy np. do pomieszczenia wejdzie zaraz kobieta czy mężczyzna. Kiedy będziemy jechali samochodem, będziemy się zakładali o to, czy pierwszy samochód z naprzeciwka będzie miał ostatnią cyfrę na tablicy rejestracyjnej parzystą czy nieparzystą.

Oni nie mogą przestać grać.

- Dokładnie tak. To jest gra o wszystko, w każdym momencie. Po tych lekcjach zrozumiałem, że ruletka jest w powieści Dostojewskiego wielką metaforą życia. Każdy z nas jest graczem, tylko jeden mniej, a drugi bardziej świadomie.

Życie kręci się jak koło ruletki?

- A człowiek jest jak ta kulka i nie może się z koła wydostać. Na początku dobrze nie rozumiałem tego przesłania. Premierę monodramu przygotowaliśmy z Andrzejem Bubieniem w toruńskiej średniowiecznej piwnicy. W pierwszej wersji zakończenia wybiegałem z tej piwnicy, krzycząc "jestem". Potem jednak wymyśliliśmy inne zakończenie - gracz zostaje bez względu na to, czy wygrał, czy przegrał. Zostaje i wymyśla kolejne kombinacje gry, podtrzymując w sobie wiarę, że kiedyś na pewno wygra.

Ale "Gracz" to powieść nie tylko o hazardzie. To rzecz o pewnym młodym człowieku i pewnej jego życiowej postawie.

- Głównie ze względu na bohatera zainteresowałem się "Graczem". Jako aktor bardzo chciałem przeżywać krańcowe emocje, po to, by lepiej i głębiej opowiadać o postaciach, z którymi się spotykam. I stąd wziął się Aleksy Iwanowicz. Młody człowiek, który chce w życiu wygrać wszystko. Polubiłem go i chciałem sobie w jego skórze pochodzić.

Czy on w gruncie rzeczy nie uważa, że najwięcej tracimy wtedy, kiedy nie ryzykujemy?

- Dla niego w ogóle nie ma czegoś takiego, jak wyjście z gry, bo dopóki żyję, to gram. Kto przestaje grać, już jest przegrany.

Bo już nie ryzykuje?

- Bo się cofa. I nie chce czegoś więcej. Gdybym na przykład nie podjął ryzyka zrobienia tego monodramu, wiele rzeczy by się w moim życiu nie wydarzyło.

A był z pana taki ryzykant wcześniej, czy stał się Pan taki pod wpływem Aleksego Iwanowicza?

- Nie wiem, ale wiem, że kiedyś wziąłem do ręki "Gracza" Dostojewskiego, zacząłem czytać i po przeczytaniu czułem się tak, jakbym jakbym dostał belką po głowie. Nagle zrozumiałem, że ja to muszę zrobić.

Czy dla tej powieści ważniejsze jest to, że napisał ją Rosjanin, czy to, że napisał ją nałogowy gracz?

- To pierwsze jest bardzo ważne. Doświadczyłem tego właśnie w Rosji, występując z "Graczem". Niemiec by takiej książki nie napisał. Jego nie rozdziera tak jak Rosjanina. W Rosjaninie jest jakaś niepohamowana żądza wszystkiego. I to odwieczne pytanie, jak zbawić świat. No i to najważniejsze pytanie - jak żyć.

Może szkoda, że jak już nie jesteśmy pod rosyjskim butem, przestaliśmy się tak Rosją interesować.

- A jest tam tyle ciekawych rzeczy. Poznałem mnóstwo ludzi i wiele się od nich nauczyłem.

A od którego z bohaterów Dostojewskiego chciałby się Pan jeszcze czegoś nauczyć?

- Chciałbym zagrać Rogożyna z "Idioty". Nawet nie Stawrogina z "Biesów", tylko Rogożyna. Jakby mi ktoś pozwolił go zagrać, ech.

"Gracz"

Monodram "Gracz" w reżyserii Andrzeja Bubienia w wykonaniu Fiipa Frątczaka [na zdjęciu].

Swoją premierę monodram miał w toruńskim teatrze im. Horzycy. Na XI Międzynarodowym Festiwalu Kameralnych Spektakli na podstawie twórczości Fiodora Dostojewskiego w Sankt Petersburgu monodramowi przyznano główną nagrodę. Gdyńska wersja przedstawienia zostanie pokazana w Teatrze Miejskim 12 i 13 grudnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji