Gniew żałoby
"Nordost" w reż. Grażyny Kani w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Jacek Sieradzki w Przekroju.
Trzy kobiety w czerni, krzesło, mikrofon. Także monitory, ale niepotrzebne: teatr jest tu wycofany, dyskretny. Trzy przeplatające się narracje - Czeczenki (Dominika Biernat) opanowującej wraz z komandem musicalowy teatr w sercu Moskwy, Rosjanki (Beata Bandurska) uwięzionej wewnątrz teatru, drżącej o siebie i wnuczkę oraz Łotyszki (Anita Sokołowska), która towarzyszy grupie odbijającej zakładników i widzi, jak nieudolna i tchórzliwa akcja prowadzi do zagłady zarówno napastników, jak i uwięzionych.
Trzy monologi natężane do krzyku i chłodzone do kapaniny bezradnych słów. Precyzyjne, chociaż dramaturgię generuje tu samo zdarzenie w teatrze na Dubrowce sprzed pięciu lat: splot nienawiści, bezradności oraz wielkopańskiej pogardy dla życia ze strony tych, którzy mieli to życie ratować.
Teatr działa tu tylko jako przekaźnik scenicznego reportażu, przejmującego, choć wyczyszczonego z brudu autentycznego przekazu. Nie chce przekształcać artystycznie tematu, odkłada na bok ambicje twórcze. Służy niewątpliwie szlachetnej sprawie. I nawet ktoś, komu taka redukcja funkcji sztuki nie całkiem jest w smak, musi przyznać, że siła wymowy bydgoskiego spektaklu jest piorunująca.