Artykuły

Bezcelowe snucie się

"Życie towarzyskie i uczuciowe" w reż. Mateusza Bednarkiewicza w Teatrze Nowym Praga w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Za czasów PRL nikomu pewnie nie przyszłoby do głowy, że kilkanaście lat po upadku systemu teatry wypromują modę na PRL na scenie. Zatem kolejny już sezon oglądamy w teatrach rozmaite sztuki i sztuczki o tematyce peerelowskiej. I albo są to teksty świeżo napisane, albo kompilacje, albo "staro-nowe" przeróbki, albo adaptacje prozy zupełnie nieteatralnej, co wyraźnie daje się odczuć po stronie widowni, a teatrowi sukcesu nie przynosi. Tak jak najnowsza premiera w Fabryce Trzciny, czyli w Teatrze Nowym Praga, będąca nieudanym przełożeniem na scenę książki Leopolda Tyrmanda "Życie towarzyskie i uczuciowe".

Nie uważam tej powieści Tyrmanda za nadzwyczajne dzieło, tym bardziej że oprócz części, owszem, świetnie napisanej, jest też niemała część poniżej poziomu, jakby zupełnie innego autora. Jednak jeśli już teatr bierze na scenę rzecz, która się do tego zupełnie nie nadaje, to zarazem bierze też na swoje barki odpowiedzialność za nią. Tymczasem trwające prawie cztery godziny i kończące się przed północą przedstawienie katuje widza nudą i nijakością, utwierdzając go w poczuciu całkowicie straconego czasu.

W "Życiu towarzyskim i uczuciowym" Tyrmand ostro i bezlitośnie sportretował tzw. warszawkę w czasach PRL, środowisko literackie i artystyczne lat 50. i pierwszej połowy lat 60. Ale jest to też diagnoza ówczesnej Polski, obraz systemu silnie wpływającego na postawy i ludzkie zachowania: układy, konformizm, łamane charaktery przy pomocy przywilejów, jakie otrzymywali ówcześni pisarze, artyści, dziennikarze. Tyrmand pokazał, jak to środowisko potrafiło chętnie korzystać z owych przywilejów. Opisuje z zacięciem i oskarża postawę serwilistyczną, układne relacje z władzami, cynizm i konformizm ówczesnych elit literacko-artystycznych. Ukazuje drogę, którą najłatwiej było wejść na szczyty sławy i z której to drogi wielu bez skrupułów korzystało. Opisuje też ówczesny kontekst społeczno-polityczny, mechanizm funkcjonowania systemu, gdzie specjalne miejsce zajmowało dopieszczanie artystów, oczywiście tych pokornych. Bo niepokorni nie mieli wstępu na salony, ich książek cenzura nie dopuszczała do druku, o nich się nie mówiło i nie pisało.

Nieudane przedstawienie Mateusza Bednarkiewicza swój początek ma już na etapie adaptacji książki. Na kartach tej obyczajowej, kilkusetstronicowej i wielowątkowej powieści przewija się ogromna liczba postaci. Narracja zaś nie ułatwia przeniesienia książki na scenę, nie ma czegoś takiego, co jest niezbędnym składnikiem spektaklu, a mianowicie dramaturgii wynikającej z dialogów. Mateusz Bednarkiewicz pragnął - jak zapowiadał to przed premierą - nadać "Życiu towarzyskiemu i uczuciowemu" charakter pewnej uniwersalności i nie zamykać akcji w konkretnych ramach czasowych. Tym samym kontekst, który u Tyrmanda jest dla występujących tam postaci niezbędnym elementem przyczynowo-skutkowym, tutaj, w przedstawieniu, nie istnieje. W powieści większość postaci ma swoje rozpoznawalne pierwowzory w osobach realnie istniejących. Jest to bowiem powieść "z kluczem". Tyrmand portretował swoich kolegów, znajomych, zarówno tych, których lubił, jak i tych, którymi pogardzał. Wśród prototypów postaci występujących w powieści wymienia się m.in. dziennikarza Zygmunta Broniarka, aktora Zbigniewa Cybulskiego, pisarza Marka Hłaskę, reżyserów filmowych Aleksandra Forda i Jerzego Kawalerowicza.

W przedstawieniu przewija się sporo osób, nie wszystkie są czytelne dla odbiorcy w sensie ich funkcji w zdarzeniach oraz relacji z innymi postaciami. W centrum zdarzeń są trzy główne postaci: dziennikarz Andrzej, typowy karierowicz, postać z gruntu negatywna (Lech Mackiewicz), Mikołaj, młody pisarz, scenarzysta, przeciwieństwo Andrzeja pod względem mentalności i postawy, postać "negatywnie pozytywna" - jeśli tak można powiedzieć (Łukasz Garlicki), oraz Elżbieta, żona Andrzeja, zdradzająca męża z Mikołajem (w tej roli Agnieszka Grochowska).

Z zestawienia dwóch opozycyjnych względem siebie postaci Andrzeja i Mikołaja - tak jest w powieści i to ma sens - tutaj, niestety, nic nie wyszło. Żadnej dramaturgii, żadnej konfliktowości między nimi, żadnego napięcia. Zawiniła reżyseria, a także wykonanie aktorskie, za co też po części należy winić reżysera. Andrzej to postać wyjątkowo paskudna, konformista, dziennikarz na sprzedaż, wysługujący się władzom, jest do wzięcia na każde zamówienie. Człowiek bez żadnych zasad, który zrobił niebywałą karierę, jeździ po świecie jako reporter, a kto wie, czy nie współpracuje ze Służbą Bezpieczeństwa. Odrażający typ, dla którego światopogląd nie ma żadnego znaczenia, jest jak chorągiewka. Towarzysko zaś kreuje się na bohatera będącego niby "przeciw" systemowi, a rodzinnie: nie interesuje się dzieckiem i zdradza żonę. Wydawałoby się, że taką postać, z tyloma cechami negatywnymi, można znakomicie zagrać. Tymczasem aktor szemrze coś niewyraźnie pod nosem, przechodzi z miejsca na miejsce, bez czytelnego uzasadnienia i przez cały czas trwania spektaklu twarz jego pozostaje niezmienna, jakby nic się nie wydarzyło. Fatalnie, najgorzej zagrana rola.

Mikołaj zaś jest typowym młodym pisarzem, który nie potrafi się odnaleźć. Napisał scenariusz filmowy. Brzydzi się wprawdzie protekcją u kolegów filmowców, ale w końcu próbuje. Łukasz Garlicki nie bardzo wie, jak poprowadzić swojego bohatera, z rękami w kieszeniach albo wolnym krokiem przemierza scenę, albo stoi gdzieś w kącie. A przecież to zdolny aktor. Elżbieta w wykonaniu także przecież dobrej, wyrazistej aktorki - Agnieszki Grochowskiej, tu gubi się zupełnie. Podobnie jak reszta wykonawców, wśród których są tak świetni artyści jak Ewa Dałkowska i Henryk Talar. Patrząc na bezcelowo snujących się po scenie aktorów, można odnieść wrażenie, że nikt z nich nie wie, kogo ma grać i w ogóle o czym jest ten spektakl. Jedyna postać, która obroniła się aktorsko, to rola chorego ojca Andrzeja w wykonaniu Stanisława Brudnego. Wprawdzie to tylko epizod, ale świetnie, przejmująco zagrany. I na tym kończą się pochwały.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji