Artykuły

Inny rodzaj heroizmu

"Pamiętnik z Powstania Warszawskiego" w reż. Marii Zmarz-Koczanowicz w Teatrze TVP. Pisze Roman Pawłowski w Gazecie Telewizyjnej - dodatku do Gazet Wyborczej.

"- Skręcamy. Do Marszałkowskiej. Tylko to, że ciemno. Barykady. Ten klimat. A tak to normalnie. Domy. Noc. Spokój. Dwunasta. Lato. Ciepło. Wszystko jest.

Pamiętnik z Powstania Warszawskiego Mirona Białoszewskiego (1922-83) jest obok opowiadań Tadeusza Borowskiego najważniejszym dokumentem II wojny światowej w polskiej literaturze. Przedstawia bowiem istotę wojny totalnej, w której po raz pierwszy tak wielkie ofiary poniosła ludność cywilna. Podobnie jak Borowski, Białoszewski pokazał wojnę z punktu widzenia ludzkiej jednostki, dla której jedynym celem jest zaspokojenie elementarnych potrzeb i przeżycie za | wszelką cenę. Użył do tego języka kolokwialnego, pozbawionego literackich i ozdób, aby jak najbardziej zbliżyć się do potwornej rzeczywistości niedającej się ogarnąć rozumem.

Rafy Biaioszewskiego

Ta niezwykła proza oddająca rytm języka mówionego (Pamiętnik... zrodził się z wieloletniego opowiadania przyjaciołom o Powstaniu) nie poddaje się łatwo adaptacji. No bo jak oddać na scenie taki choćby fragment: - Idziemy - zerwaliśmy się raz-dwa. Brama. Warecka. Plac. Szpitalna. Znane. Znane. Jeszcze jak. Szliśmy i szybko, i wolno. Róg. Chmielna, wszystko stoi. Skręcamy. Do Marszałkowskiej. Tylko to, że ciemno. Barykady. Ten klimat. A tak to normalnie. Domy. Noc. Spokój. Dwunasta. Lato. Ciepło. Wszystko jest. Chmielna 32. - Stoi! Zamiast zdań równoważniki, słowa potrzaskane jak fasady kamienic, spadające na czytelnika jak grad kuł. Niejeden reżyser poległ w konfrontacji z prozą Białoszewskiego.

Pamiętnik... sprawia jeszcze jedną trudność - opowiadając o zagładzie Warszawy i martyrologii jej mieszkańców, łatwo wpaść w patos, który jest obcy Białoszewskiemu. Obie te rafy -języka i patosu - szczęśliwie ominęli autorzy telewizyjnej adaptacji: Maria Zmarz-Koczanowicz i Tadeusz Sobolewski. Zmarz-Koczanowicz wniosła do spółki talent dokumentalistki, Sobolewski, który należał do kręgu przyjaciół poety, głęboką znajomość jego twórczości. Powstało przedstawienie wyjątkowe, nie tylko ze względu na temat, ale i formę przekazu.

Trzy epoki miasta

Spektakl łączy w jedno aż trzy rzeczywistości. Pierwszą tworzą fragmenty filmów dokumentalnych z powstańczej Warszawy, które w sposób niezauważony przechodzą w inscenizowane sceny z Pamiętnika... Drugą jest mieszkanie przy placu Dąbrowskiego, w którym Białoszewski pod koniec lat 60. spisuje swoje wspomnienia, leżąc na tapczanie.

A trzecim światem jest współczesna Warszawa z podświetlonym Pałacem Kultury i wieżowcami Śródmieścia, na którą wychodzą okna Mirona.

Te trzy warstwy nakładają się, tworząc gęsty splot polskiej pamięci. Jesteśmy jednocześnie w piwnicy na płonącej Starówce, gdzie stłoczeni ludzie odmawiają litanię, a zarazem w mieszkaniu Mirona w 1967 r. i trzydzieści parę lat później w dzisiejszej Warszawie, w której zabliźniają się ostatnie rany po Powstaniu. Wrażenie jednoczesności potęguje inny chwyt - gdy mowa o konkretnych miejscach powstańczej Warszawy (na przykład ulicy Długiej, Freta czy klasztorze Sakramentek), kamera pokazuje je tak, jak wyglądają dzisiaj - obstawione samochodami, z przechodniami, którzy niespiesznie przesuwają się po chodnikach.

Chleb z ziemią

Pomiędzy tymi trzema epokami w życiu miasta zawieszony jest Miron. Gra go Adam Woronowicz - kto wie, czy nie najzdolniejszy aktor swojego pokolenia. W jego roli nie ma ani kropli zadęcia czy sentymentalizmu. Białoszewski-Woronowicz opowiada o powstańczej epopei z czułością, a nawet z uśmiechem, jakby wspominał fascynujące przeżycia z młodości, a nie straszliwą zagładę miasta. Tym większe wrażenie wywierają jego słowa.

Wiele się mówiło i pisało o antyheroizmie Białoszewskiego, który w miejsce opisu walk daje opis wegetacji cywilnej ludności Warszawy. Spektakl Zmarz-Koczanowicz i Sobolewskiego każe inaczej spojrzeć na ten problem, bo proponuje inny rodzaj heroizmu. Bohaterstwem jest tu skok po wodę na sąsiednią ulicę pod ostrzałem albo ugotowanie zupy na gruzach. Chyba najbardziej wstrząsający jest moment, kiedy podczas ucieczki ulicami płonącej Starówki Mironowi wysypują się na ziemię suchary. Mimo ostrzału zbiera je do ostatniego kawałka, bo każdy okruch to jeszcze jedna godzina życia, a kamera w wielkim zbliżeniu pokazuje chleb wymieszany z ziemią.

Chleb powszedni epoki

Kiedy oglądałem telewizyjny Pamiętnik..., w pamięci miałem podobne sceny, tyle że z innych miast i innej epoki. Białoszewski ze swoją wizją wojny oglądanej z punktu widzenia cywila jest nam coraz bliższy, bo zbrojny atak na bezbronnych ludzi stał się chlebem powszednim naszej epoki. Miron i jego przyjaciele - Swen, Halina, Staszek- siedzą dziś w spalonym bloku w Sarajewie, w samolocie lecącym na WTC i w szkole w Biesłanie. Odmawiają litanie, pocieszają się i za wszelką cenę chcą przeżyć. Trzeba obejrzeć ten spektakl, bo to nie tylko obraz polskiej historii, ale także dzisiejszego świata, w którym wojna raz po raz przetacza się po ciałach niewinnych ofiar.

Teatr TV Pamiętnik z Powstania Warszawskiego

TVP 1 poniedziałek [4 października] 20:30".

Na zdjęciu scena z przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji