Artykuły

Białystok. Widzowie wybrali "Trzy razy łóżko"

Zabawne rozmowy w alkowie, najeżony przekleństwami portret młodego pokolenia i historia małżeństwa, które zamieniło się rolami. W sobotni wieczór to widzowie Teatru Dramatycznego zdecydowali, która z tych sztuk zostanie wystawiona na jego deskach. Wybrali "Trzy razy łóżko" Jana Jakuba Należytego.

W sobotę zaprezentowano trzy najlepsze teksty spośród nadesłanych na Konkurs Małych Form Dramaturgicznych, zorganizowany przez białostocki teatr po raz pierwszy. Wyselekcjonowano je ze 125 propozycji 77 autorów. Widzowie pokazali, że chcą mieć wpływ na repertuar już samą frekwencją. Teatr był zapełniony prawie do ostatniego miejsca.

Pierwszym tekstem, czytanym przez aktorów białostockiej Akademii Teatralnej, był właśnie - jak się później okazało - ten zwycięski. Tocząca się w alkowie, pełna inteligentnego humoru, zabawna historia życia dwojga aktorów, którą świetnie odtworzyli Dominik Piejko i Iza Wilczewska (inscenizację wyreżyserowała studentka reżyserii Ania Nowicka). Widzom nie przeszkadzało, że aktorzy czytając tekst nie potrafili opanować śmiechu i że czasem cofali się do wypowiedzianych już kwestii. Ba, momentami sami tworzyli dodatkowe gagi:

- Zapomniałem wziąć pidżamę do tej sceny - powiedział aktor.

- To będziesz spał nago - odparła natychmiast jego partnerka, ubierając się w swoją.

Po spektaklu zapytano autora, skąd taki łóżkowy temat?

- W pewien sposób narzuciły to zasady konkursu: jeden akt, dwóch aktorów, trzy rekwizyty - odpowiedział satyryk. - A łóżko? W nim rodzimy się, umieramy i podejmujemy wiele ważnych decyzji.

W kolejnej sztuce - "Rozpuszczalnik" autorstwa Piotra Bulaka - widzów zbulwersował ostry język. Tylu przekleństw naraz w teatrze chyba jeszcze nie było. Sama historia to dramatyczny portret młodego pokolenia. Kończy się śmiercią jednego z bohaterów.

- To miał być moralitet, sztuka ku przestrodze, oparta na dekalogu, o śmierci bez powodu - tłumaczył Piotr Bulak.

Widzowie mieli jednak wątpliwości, czy tekst potrzebuje tylu przekleństw i czy pokazywanie najgorszych wzorców: picia alkoholu, używania narkotyków, może zmienić młodzież na lepsze.

Jako ostatni pokazano tekst Jacka Gertnera "Gorszy gatunek mężczyzny" - historię zamiany rolami przez młode małżeństwo. On traci pracę i zajmuje się domem, ona robi karierę. Tekst próbuje obalić stereotypy: jeśli kobieta zarabia więcej, musi to być ujmą dla mężczyzny. Nie przemówił jednak do widzów.

- Strasznie mnie ta sztuka zmęczyła i nie wiem, czy chciałyby ją obejrzeć osoby pracujące, jak i bezrobotne. Doszłam do wniosku, że to sztuka dla małżeństw homoseksualnych - nie zostawiła suchej nitki jedna z kobiet na widowni.

- To miał być tekst o wyścigu szczurów. O osobach, które kończą studia i nie wiedzą, czy chcą żyć razem, czy też ścigać się przez całe życie - bronił się autor.

Publiczność wybrała w drodze głosowania, że chce zobaczyć w Węgierce "Trzy razy łóżko" Należytego. Autor dostał czek na 5 tys. zł i zapewnienie, że sztuka zostanie wystawiona na wiosnę. Chciałby ją wyreżyserować sam dyrektor Teatru Piotr Dąbrowski, który stawiał na nią już po pierwszym przeczytaniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji