Artykuły

Policjant, który ma swój teatr

Czuje się zaszufladkowany: gra albo dobrego policjanta, albo dobrego tatusia. - Z moją płaską gębą powinienem grać bandziora - śmieje się. Tymczasem zagra prałata Henryka Jankowskiego - sylwetka WOJCIECHA DĄBROWSKIEGO, wrocławskiego aktora i dyrektora Teatru Komedia.

We Wrocławiu ma i swój własny Teatr Komedia i stary dom, którego poprzednimi właścicielami byli Niemcy, i serial "Pierwsza miłość", w którym gra ojca Marysi Radosz. W Warszawie bywa gościnnie na planach zdjęciowych serialu "Plebania", gdzie pełni odpowiedzialną rolę komendanta posterunku w Turczynie. Lubi obie role, ale ta wymarzona ciągle przed nim... Za nim - dwa małżeństwa, każde z 10-letnim stażem. Z każdego - syn. Przyznaje, z uśmiechem, że to eks-małżonki rzucały go dla innych. - Może byłem za dobrym, zbyt przykładnym mężem, dbałem o dom. Kobiety nie lubią takich, wolą silnych, zdecydowanych brutali - mówi Wojciech Dąbrowski.

Pobawić się w policjantów i złodziei

Co na to trzecia żona, pani Anna? Jest radosną, dynamiczną kobietą biznesu. Jej firma świetnie prosperuje. Są razem od sześciu lat. Nie mają dzieci. Zdążyli przerobić sztukę kompromisu, tolerancji, ustępstw. I na szczęście nic nie wskazuje, że historia z poprzednich związków się powtórzy: - Jest tak jak powinno być w małżeństwie. Życie jest za krótkie, żeby się męczyć z jedną kobietą. Ale one mówią to samo - wyznaje z rozbrajającym uśmiechem.

Marzy mu się ciekawa rola. Jaka?

- W kinie akcji, gdzie mógłbym wykorzystać wszystkie swoje umiejętności. Jestem wysportowany, jeżdżę konno... Chciałbym się jeszcze pobawić, ot takie marzenie o zabawie w policjantów i złodziei: szybkie samochody, pościgi, pistolety, to przecież przedłużanie młodości - mówi.

Tymczasem czuje się zaszufladkowany: gra albo dobrego policjanta, albo dobrego tatusia. - Z moją płaską gębą powinienem grać bandziora - śmieje się. Innego zdania byli najwyraźniej twórcy filmu o księdzu Jerzym Popiełuszce, kiedy zaprosili aktora do współpracy. Zagra w nim... księdza Henryka Jankowskiego. Uznali, że jest łudząco podobny do prałata: - Może ksiądz Jankowski zauważy to podobieństwo i jak będzie kręcił film o sobie, też mnie zatrudni - żartuje.

Trochę ubolewa, że nie potrafi chodzić wokół własnych spraw. Nie walczy o role, nie bywa, nie przypomina o sobie. Przyznaje bez bicia, że... z lenistwa woli pójść do teatru niż walczyć o nową rolę w serialu, w którym, jak mówi, pewny jest tylko początek.

Co innego teatr. Ten jest jak kolejne małżeństwo, też z 10-letnim stażem. Też trzeci. Pierwszy był Teatr Pantomimy Henryka Tomaszewskiego, drugi Teatr Polski. Oba we Wrocławiu. Ostatni - Teatr Komedia - zbudował od podstaw z przyjacielem, aktorem Pawłem Okońskim. I nie zamierza się z tą sceną rozstawać. Zwłaszcza, że bilety znakomicie się sprzedają, co świadczy o popycie na komedię. Trzeba być jednak czujnym, bo to gatunek, który ciągnie w kierunku szmiry - zaznacza.

W sumie: potrzebujemy siebie i trochę radości

Jak wygląda jego życie prywatne? Czasem z nadmiaru obowiązków mijają się z żoną. Podczas urlopów nadrabiają zaległości: rozmawiają, wędrują po górach, jeżdżą na nartach, na koniach. W kwestii wyjazdów też osiągnęli kompromis: - Żona lubi ciepło - 10 lat spędziła w Indiach, gdzie pracował jej ojciec. Ja, przeciwnie - zimne kraje, najchętniej właśnie zimą. Uwielbiam kraje skandynawskie, najbardziej Finlandię. Oboje natomiast doceniamy-uroki polskich gór.

Niedawno zrobili sobie mały bilans. I wyszło im, że z biegiem lat stają się minimalistami. - Naprawdę to potrzebujemy siebie. I trochę codziennych radości. Poza tym mamy wszystko: dzieci, dom nie obciążony kredytem, samochody, ubrania, potrafimy marzyć...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji