Artykuły

Przez dotyk. Odsłona trzecia

"Brzeg-Opole" Konfederacji Artystycznej Muheres z Krakowa, "Poduszyciel" z Teatru Narodowego, "Milczenie" z Teatru im. Jaracza w Olsztynie na Międzynarodowym Przeglądzie Przedstawień Istotnych "Przez dotyk" w Częstochowie. Pisze Julia Liszewska z Nowej Siły Krytycznej.

Najspokojniej rozliczały się z życiem Marta Ojrzyńska i Joanna Drozda w autorskim spektaklu "Brzeg-Opole". Dziewczyny wciągnęły widzów w życie swoich bohaterek - Kaśki i Agi, które spotykają się w pociągu (jedna jedzie do chłopaka do jednostki wojskowej, a druga do matki powiedzieć o nieplanowanej ciąży) i paplają właściwie o niczym - o życiu, chłopakach, czasach podstawówki i liceum. Przy okazji rozwiewają iluzje naiwnych ideałów, starają się stawić czoła dorosłości.

Na dużej scenie Teatru Mickiewicza w dwa kolejne wieczory obejrzeliśmy dwa świetne przedstawienia poruszające ten sam temat - traumatyczne dzieciństwo i jego wpływ na dalsze życie. W spektaklu "Poduszyciel" w reżyserii Agnieszki Glińskiej (Teatr Narodowy w Warszawie), żeby odreagować koszmary dzieciństwa Katurian K. Katurian (który 7 lat nocami słyszał jęki brata torturowanego przez rodziców) pisze okrutne bajki o mordowanych dzieciach. Nie wie, że zapisane na papierze słowa wprowadza w czyn jego umysłowo upośledzony brat - Michał. Świetne aktorstwo, szczególnie grających dwóch braci - Marcina Hycnara i Roberta T. Majewskiego.

Pokaz doskonałego, pogłębionego psychologicznie aktorstwa dali też aktorzy z olsztyńskiego Teatru im. Jaracza w "Milczeniu" Shelagha Stephensona. Trzy kobiety (matka i dwie dorosłe córki) żyją zamknięte w czterech ścianach, katowane przez psychopatycznego ojca. Nawet gdy, nie mogąc dłużej wytrzymać męki, zabijają go, żyje on w ich umysłach, nie mogą się od niego uwolnić, dręczy je nadal w koszmarnych snach. Sposób wyreżyserowania sztuki bardzo przypominał przedstawienia Lupy (półprzezroczyste kurtyny za którymi czatuje duch zmarłego ojca, lampy rzucające jasne punktowe światło na postaci, oszczędność scenografii i postawienie największego nacisku na stopniowanie emocji, detale gestów - pozostałości wpływu ojca, np. nerwowe tiki sióstr). Aktorki olsztyńskiego teatru (Wiesława Niemaszek, Marzena Bergmann, Milena Gauer) stworzyły spektakl wstrząsający.

Ciekawe jest to, że dotychczas oporna częstochowska publiczność, która nie dała się porwać nawet na tak świetnym przestawieniu jak "Moja mama Janis", tym dwom spektaklom dała owację na stojąco. Czy dlatego, że Teatrowi Narodowemu należy się respekt? Czy duża scena prowokuje do takich zachowań? Bo były to przestawienia dobre, ale nie wybitne. Myślę, że jest to wynikiem wciąż jeszcze tkwiącego w częstochowskiej publiczności kompleksu prowincji. Wiadomo przecież, że jeśli gra Teatr Narodowy, to musi to być wybitny spektakl i trzeba go uhonorować. Chciałabym żeby częstochowski widz sam siebie i swojego teatru nie deprecjonował, potrafił wyjść ze spektaklu kiepskiego, nieudanego lub po prostu nudnego.

Co z tego, że spektakl jest z Warszawy? Co z tego? My też mamy świetny teatr, dobrych aktorów (o czym może świadczyć choćby ostatnia premiera - "Nowonarodzony"), musimy się jeszcze tylko nauczyć być z niego dumni. W nauce tej nie pomaga postawa dyrektora Piotra Machalicy, który tak przy powitaniu, jak i przy pożegnaniu widzów festiwalowych, był wielkim nieobecnym. Zresztą, tak naprawdę Międzynarodowy Przegląd Przedstawień Istotnych nie był wcale festiwalem. Był, tak jak jest w nazwie - przeglądem. W większości dobrych, udanych przedstawień z całego kraju. Przeglądem świetnie zorganizowanym, bez wpadek technicznych - i tu wielkie brawo dla szarej strefy każdego teatru - pracowników technicznych, którzy całe noce spędzali na montażu dekoracji. Do tego, żeby być festiwalem brakowało przepływu myśli, poglądów, którego nie da się zastąpić przepływem gotówki do kas biletowych (bardzo drogie karnety). Przed ostatnim przedstawieniem przeglądu dyrektor Dorosławski dziękował za przybycie i cieszył się, że Teatr Mickiewicza wciąż ma wiernych widzów. Mam nadzieję, że następny, zapowiadany na przyszły rok festiwal, okaże się już takim z prawdziwego zdarzenia. Że będzie świętem nie tylko dyrekcji, aktorów i pracowników teatru, ale całej publiczności częstochowskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji