Wiosna i wyzwolenie
"Wiosna - Effatha" w choreogr. Ewy Wycichowskiej z Polskiego Teatru Tańca na XI Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Polsce Dzienniku Łódzkim.
Polski Teatr Tańca nie ma w Poznaniu łatwej sytuacji: brak sceny do prezentacji przedstawień "wypędza" artystów w Polskę, na czym ostatnio skorzystali łodzianie. W ramach Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej Ewa Wycichowska wraz z zespołem pokazała najnowszą realizację. Premiera spektaklu "Wiosna-Effatha" odbyła się w studiu telewizyjnym łódzkiej szkoły filmowej.
Trudno też wyobrazić sobie bardziej przyjazną do tej realizacji przestrzeń. Tym bardziej że spektakl został zarejestrowany przez dyplomantów wydziału operatorskiego i w niedalekiej przyszłości stanie się ich artystyczną wizytówką.
A jaką wizytówką współczesnego teatru tańca w Polsce jest spektakl Wycichowskiej? Na pewno wielce oryginalną i zaświadczającą o poszukiwaniu nowych form wypowiedzi. Dodajmy: poszukiwaniu i znajdowaniu. I jeszcze dającą okazję do przyjemności wyszukiwania konotacji: "Święto wiosny", "Śmierć i wyzwolenie"...
Gromadzącą się publiczność witają projekcje. Można zwrócić na nie uwagę lub zlekceważyć. Stanowią one jednak zapowiedź tego, co będzie się działo, a w finale okaże się, że stanowią klamrę przedstawienia.
Czy jednak "Wiosna-Effatha" jest tradycyjnym teatralnym przedstawieniem? I tak, i nie. Tak, bo eksploatuje tradycyjny podział na przestrzeń gry i widownię. Nie, bo trudno doszukać się w nim struktury fabularnej. Rysujące się wątki, miast rozwijać się, zanikają, protagoniści w relacje wchodzą incydentalnie, by za chwilę porzucić wzajemne zainteresowanie. Grupa jednoczy się na kulminacyjny moment, w którym, mówiąc kolokwialnie, ma do załatwienia wspólną sprawę: złożenie ofiary z Wybranej (znakomita Iwona Pasińska), by móc odrodzić się w niewinności. I koło zamyka się: wyzwoleni zapewne znów dojrzeją do okowów konwenansu, egoizmu, ostygną ich na chwilę "roztopione" serca, utracą dziecięcą naiwność i wiarę. I znów Eros walczył będzie z Tanatosem, Natura z Kulturą.
Przedstawienie, zrodzone z idei minimalizmu i redukcjonizmu, jest w polskim teatrze, a już teatrze tańca w szczególności, nowością. Każdy uczestnik ma prawo interpretować je dowolnie, każdy w tworzonych sytuacjach może dostrzec to, co podpowie mu wyobraźnia. Wykształceni przez Wycichowską zanurzają się w nieistniejący świat, zachęceni oryginalnością improwizacji z przyjemnością dostrzegą organiczny ruch, wrażliwość tancerzy, którzy na żywym organizmie (własnym i widzów) konstruują wariacje o życiu, uczuciach, tworząc metawypowiedź o iluzji teatru.