Artykuły

Przez dotyk. Odsłona pierwsza - częstochowska

"Nowonarodzony" w reż. Łukasza Wylężałka i "...do ojca..." w reż. Gabriela Gietzky'ego z Teatru im. Mickiewicza w Częstochowie na Międzynarodowym Przeglądzie Przedstawień Istotnych "Przez dotyk" w Częstochowie. Pisze Julia Liszewska z Nowej Siły Krytycznej.

W pierwszym dniu Międzynarodowego Przeglądu Przedstawień Istotnych (międzynarodowego tylko z nazwy, bowiem żaden zagraniczny spektakl nie zostanie jednak pokazany) obejrzeliśmy dwie częstochowskie premiery - "Nowonarodzonego" Łukasza Wylężałka w reżyserii autora i monodram Bartosza Kopcia "...do ojca..." w reżyserii Gabriela Gietzky'ego. Spektaklom towarzyszyła wystawa częstochowskiego fotografika Piotra Dłubaka - "Ojcowizna".

Dyrektor naczelny, Robert Dorosławski, otwierając festiwal (samotnie, dyrektor artystyczny - Piotr Machalica nie powitał widzów!) zwrócił uwagę na formułę festiwalu "Przez dotyk". Jest to właściwie przegląd (gdyż nie ma charakteru konkursowego), przegląd jak mówił Dorosławski "autorski, subiektywny". Przedstawienia wybrali dyrektorzy częstochowskiego teatru mając nadzieję, że istotne problemy w nich pokazane dotkną publiczność, zwrócą uwagę na współczesne problemy ludzi, szczególnie młodych - "sądzimy bowiem, że postępująca degradacja autorytetów i zagubienie niedojrzałych jeszcze ludzi silnie uwypukla się we współczesnym życiu i teatrze i uzasadnia podjęcie takiej konfrontacji".

W tę formułę wpisały się obie częstochowskie premiery pierwszego festiwalowego dnia. Bartosz Kopeć w monodramie "...do ojca..." na podstawie "Listów do ojca" Franza Kafki pokazał trudne relacje między ojcem a synem. Monodram jest zawsze wyzwaniem dla aktora, musi on samotnie stawić czoła publiczności. W monologu (a właściwie dialogu z ojcem, bo głosem ojca mówił z offu Piotr Machalica) zabrakło relacji aktor-publiczność, tej energii przepływającej ze sceny na widownię i odwrotnie. A spektakl odbywał się na najbardziej kameralnej scenie częstochowskiego teatru (najmniejszym Histrionie), która sprzyja zbliżeniu aktor-widz. W doskonale zaaranżowanej niewielkiej przestrzeni Bartek Kopeć czuł się trochę obco i dopiero pod koniec udało mu się tę obcość przełamać. Czekam jak rozwinie się ta rola, bo to przecież debiut Bartosza Kopcia w tej formie teatralnej.

Pokazany, już po oficjalnym otwarciu festiwalu, "Nowonarodzony" to właściwie też monolog. Monolog autora sztuki Łukasza Wylężałka, monolog wybitnego częstochowskiego aktora Michała Kuli, wreszcie monolog szarego Polaka - mieszkańca tego dziwnego kraju, który "lubi rozumieć coś, czego nie da się zrozumieć i zawsze ma sobie coś do zarzucenia. Najczęściej powróz na szyję." Sztuka Wylężałka wprowadza w klimat Świąt Bożego Narodzenia - polskich świąt, wspominanych przez człowieka czekającego na przystanku autobusowym z choinką w garści. Przez Polaka przeżywającego na nowo rodzinne wigilie aż do kilku pokoleń wstecz. Opowiadającego historię polskiej rodziny, tak podobną do historii wielu innych polskich rodzin, wpisanej w skomplikowaną historię naszej ojczyzny i nierozerwalnie z nią związanej. Poznajemy dzieje pradziadka i dziadka głównego bohatera biorących udział w pierwszej i drugiej wojnie światowej, ojca walczącego z komunizmem i syna budującego latryny na krakowskiej Nowej Hucie w ramach praktyk studenckich. Wsiadamy w pociąg historii jadąc w podróż sentymentalną, dokumentalną, trochę nostalgiczną, a nawet miejscami komiczną, opowiedzianą w niebanalny, "słodko-gorzki" sposób. Nie jest to kolejna smutna sztuka o rozczarowaniu Polską i Polakami, mamy tu dystans do naszej ojczyzny, dużo humoru, ironii, zero patosu. Ten świetny tekst dał kolejną okazję do pokazania doskonałego już warsztatu aktorskiego Michała Kuli (któremu towarzyszą na scenie, jako ucieleśnienie wspomnień - Marek Ślosarski i Adam Hutyra).

Publiczność w napięciu śledziła dzieje rodziny głównego bohatera, chłonęła świat zbudowany przez aktorów tak wiarygodnie, że niemal czuć swąd prochu, dym z fajki wuja Alojzego i zapach karpia smażonego na wigilię przez babcię Haneczkę. Myślę, że rację miał dyrektor legnickiego teatru, Jacek Głomb, nazywając Łukasza Wylężałka jedynym dobrym współczesnym polskim dramaturgiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji