Artykuły

Zagrali muzykę Gershwina

"Muzyka Gershwin" w reż. Bernarda Szyca w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Recenzja Katarzyny Fryc w Gazecie Wyborczej-Trójmiasto.

Jazzowych standardów George'a Gershwina [na zdjęciu] szczególnie dobrze słucha się w Gdyni - mieście ukształtowanym w czasach Nikodema Dyzmy, gdzie wciąż wyczuwalny jest klimat swingu i ragtime'u szalonych lat dwudziestych.

Nostalgia za tamtym okresem skłoniła artystów Teatru Muzycznego do przeniesienia na scenę piosenek Gershwina m.in. z musicali Lady, Be Good i Of Thee I Sing w nowej aranżacji, często odwołującej się do muzyki poważnej (pogłosy Bacha i Haendla) i klasycznej opery. Powstało przedstawienie bardziej zbliżone formułą do koncertu (o fabule i dramaturgii spektaklu mówić tu nie sposób), ale choć skromne inscenizacyjnie (na większy rozmach nie pozwalają kameralne warunki sceny Malarnia) to z pewnością pomysłowe, dowcipne i - co najważniejsze - świetnie zagrane. Jednym słowem - warte uwagi. Dzięki pasji i talentowi czterech aktorów tworzących spektakl (świetny kwartet: Karolina Trębacz, Anna Gigiel, Jacek Wester i Aleksy Perski) już po paru minutach wiedziałam, że wieczór będzie udany. Powiedzmy szczerze: na przedstawienie Muzyka Gerswin, które w piątkowy wieczór miało premierę na deskach Teatru Muzycznego, warto przyjść z dwóch powodów: dla Gershwina i aktorów. Dzięki genialnemu kompozytorowi, któremu zawdzięczamy kanon największych przebojów lat dwudziestych i trzydziestych z pogranicza jazzu, swingu, ragtime'u i muzyki klasycznej, mamy do czynienia z materiałem muzycznym świetnie znanym, ale opracowanym w nowych aranżacjach Tomasza Krezymona i jego zespołu TMG (także czerpiącego z muzycznej klasyki i bawiącego się nią doskonale). Aktorzy dokładają do tego swój wokal wykonywany z rzadko spotykaną pasją i ekspresją, która na małej scenie Malarni wybrzmiewa imponująco. Trzeba dodać - nie tylko śpiew. Choreografię na miarę skromnych warunków scenicznych wieńczy pokaz stepu aktorskiej czwórki z popisowym numerem Jacka Westera - filara przedstawienia, jedynego na Wybrzeżu nauczyciela stepu. Według zamysłu Bernarda Szyca, reżysera spektaklu, całość podzielono na trzy sekwencje różniące się nastrojem i stylistyką, oddzielone instrumentalnymi kompozycjami w wykonaniu TMG. W rezultacie otrzymujemy wieczór muzyczny nawiązujący klimatem i oprawą do przedwojennych kabaretów. Tych najlepszych-dodajmy. A na koniec - prawdziwy deser: brawurowe pożegnanie z widownią utworem Alleluja, w którym aktorska żywiołowość i witalność osiągają apogeum. Widownia bynajmniej nie pozostaje artystom dłużna... I nawet gdyby w tym momencie przez Gdynię przeszło kolejne trzęsienie ziemi, w Muzycznym i tak nikt by na nie nie zwrócił uwagi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji