Artykuły

Szekspir znowu broni się tekstem

"Król Lear" w reż. Andrieja Konczałowskiego w Teatrze Na Woli w Warszawie. Pisze Kajetan Pieczyński w serwisie Teatr dla was.

O roli Leara marzy każdy aktor zbliżający się do złotej jesieni swego życia. Może być testem kondycji fizycznej i wytrzymałości psychicznej, a na pewno stanowi nie lada wyzwanie. Daniel Olbrychski na swoje 60-lecie wyzwał na pojedynek Szekspira. Sam dobrał sekundantów, trenera i miejsce starcia. Duch patrona Teatru Na Woli, niczym Juliusz Cezar unosi się nad polem bitwy. Trębacz daje sygnał. Zaczęło się...

Jako obiektywny świadek tego starcia zdaję relację z jego przebiegu. Sceneria zmagań ascetyczna, acz funkcjonalna, sprawia miłe wrażenie. Surowość ścian, środek sceny pokryty piaskiem, prosta i przyjemna dla oka faktura. Z tym tłem dobrze komponuje się akcja, która nie pozwala na nudę, ale nie przyprawia też o szybsze bicie serca. Jedna z lepszych scen - widzimy ślepego Gloucestera w punktowym świetle, a na drugim planie obraz bitwy. Walka rozgrywająca się przed naszymi oczami i w głowie bohatera.

W tej przestrzeni wyczuwa się coś jeszcze. Nie bez powodu otoczenie zostało pozbawione zbędnych dla sztuki elementów scenograficznych. Stworzono widzowi warunki do nerwowego oczekiwania na potyczkę Olbrychskiego z tekstem. A ten za każdym razem rozbrzmiewa (kapitalikami!). Rozbrzmiewa z odpowiednią siłą, dźwiga moc szekspirowskiej frazy, przyciąga uwagę mistrzowsko stosowaną pauzą. Dominuje.

Pozostali towarzysze broni też nie zawiedli. Na szczególną uwagę zasługuje Łukasz Garlicki jako Edgar (bardzo ciekawa rola). Publiczność cieszy też gra Cezarego Pazury w roli Błazna, który poradził sobie z ciężarem swego (błazeńskiego) wizerunku. Co więcej potrafi skupić na sobie uwagę w momentach lirycznych. Natomiast żadna z córek Leara (Goneryla - Beata Fudalej, Regana - Maria Seweryn, Kordelia - Magdalena Schejbal) nie przekonała nikogo do swoich racji. A szkoda, bo te postaci mają w sobie duży potencjał i powinny być jednym z akceleratorów akcji. Jednak Konczałowski prowadzi narrację umiejętnie i logicznie. Sądzę, że nawet obecna na przedstawieniu młodzież licealna nie miała problemów z odczytaniem przebiegu zdarzeń. Kilka padających ze sceny nawiązań do polityki też miało na to wpływ.

Jednak ten kto oczekiwał walki na słowa i monologi może się rozczarować. Ale są to złośliwości wybrednego widza i zgryźliwości malkontenta-recenzenta, który jednak cały czas ma w głowie Łomnickiego i wyobrażenie o tym, co ten tytan aktorstwa mógłby z tą rolą uczynić.

Abstrahując od tego czym "Król Lear" może być, skupmy się na tym czym jest. Bo warto obejrzeć kawałek dobrego przedstawienia w klasycznej oprawie. Nie ma tu absolutnego zwycięzcy. Szekspir znowu broni się tekstem. Lear będzie prawdopodobnie grany do końca świata. A Daniel Olbrychski otrzymuje owację na stojąco. Czyżby remis?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji