Artykuły

Kraków. Pokaz "Korowodu" Stuhra

- Nie chciałem być pierwszym, który zrobi film o lustracji. Interesował mnie człowiek w trudnej sytuacji i różnice między pokoleniami Polaków w podejściu do sprawy lustracji - powiedział dziś (5 listopada) w Kinie pod Baranami Jerzy Stuhr po pokazie [na zdjęciu] swojego filmu "Korowód". Film wchodzi na ekrany polskich kin 9 listopada.

- Nie chciałbym jednak, by był to film tylko o lustracji - podkreślił Stuhr. Jak dodał, interesowało go poszukiwanie uczciwości, odwaga wyjścia z niemoralnych sytuacji i kwestia odpowiedzialności za los drugiego człowieka, a także historia spotkania dwojga młodych ludzi i narodziny miłości.

Bohaterowie "Korowodu" to reprezentanci dwóch pokoleń Polaków. Przedstawicielem starszego jest grany przez Jana Frycza były współpracownik SB Zdzisław Dąbrowski, który przed laty niszczył bez skrupułów życie innych. Zagrożony ujawnieniem swoich tajemnic w wyniku lustracji, ucieka i ukrywa się przed rodziną. Jego "spowiedzi" wysłuchuje i nagrywa ją student Bartek (Kamil Maćkowiak), skreślony z listy studentów za oszustwa i współpracujący z prasą brukową.

- Chciałem pokazać, że każde pokolenie ma swoje dylematy - powiedział reżyser. Stuhr nie zgodził się z twierdzeniami krytyków, że "polskie kino opowiada bajki". Jako przykład podał oglądaną kilka dni temu na ekranie telewizora "wewnętrzną spowiedź" polityka uwikłanego w współpracę z SB, który mówił, że "miłość leżała u podłoża jego działań". - To jest postać z mojego filmu. I ja opowiadam bajki? - pytał reżyser, nawiązując do niedawnego przyznania się Michała Boni do współpracy z SB.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji