Artykuły

Okiem Jerzego Stuhra

- Uczestniczyłem w otwarciu roku akademickiego w krakowskiej Akademii Muzycznej. Rzadko mi się zdarza, abym tak się zachwycił, jak zachwyciłem się wykładem inauguracyjnym profesora Mieczysława Tomaszewskiego, pod pięknym tytułem "Gradus ad Parnasum" - Zbliżanie się do Parnasu. Są etapy życia artysty, które wpływają na etapy uświadomienia sobie własnej twórczości - Profesor analizował te stany na przykładzie Beethovena, Chopina i Pendereckiego. I nagle zaczęło mi się wszystko zgadzać - opowiada Jerzy Stuhr Marii Malatyńskiej.

Co to jest "diabelski szablon", o którym zaczął Pan ostatnio mówić, uważając, że każdego artystę można by według niego mierzyć?

Oto niedługa historia, bo wiąże się z moim nie tak dawnym przeżyciem, gdy uczestniczyłem w otwarciu roku akademickiego w krakowskiej Akademii Muzycznej. Rzadko mi się zdarza, abym tak się zachwycił, jak zachwyciłem się wykładem inauguracyjnym profesora Mieczysława Tomaszewskiego, pod pięknym tytułem "Gradus ad Parnasum" - Zbliżanie się do Parnasu.

Są etapy życia artysty, które wpływają na etapy uświadomienia sobie własnej twórczości - Profesor analizował te stany na przykładzie Beethovena, Chopina i Pendereckiego. I nagle zaczęło mi się wszystko zgadzać, gdy zaczął wymieniać, że najpierw jest etap naśladownictwa, bo jako młody artysta - naśladujesz. Tak, też naśladowałem amerykańskich aktorów, improwizowałem dialogi, podglądałem całe sceny. Potem jest etap buntu. Miałem etap buntu - i moralny niepokój do tego stanu należał. Potem jest etap dynamicznego wyrzucania z siebie energii. Też taki etap miałem, to jest okres największej gorączki, gdy wydaje ci się że musisz zdążyć! Następuje etap zadawania pytań, potem samookreślenia się, po nim etap przesłania, czujesz w sobie potrzebę jakiegoś przesłania. A potem jest już etap samotności. I wreszcie - wyzwolenia. Ale, jak mówił profesor, jeśli któryś z tych etapów się ominie, to artysta doznaje jakiegoś uszczerbku. Nastąpić może nawet w nim syndrom zaciętej płyty, gdy sam siebie zaczyna powtarzać. Albo następuje etap akademickości. Kiedy już nie zadajesz pytań, bo wszystko wiesz, ale równocześnie kostniejesz z tą wiedzą. To wtedy pozwoliłem sobie na zachwyconą reakcję.

Powiedziałem: Panie Profesorze, sformułował Pan przed nami jakiś "diabelski szablon", w który każdy artysta się może wpisać! Ten "Gradus ad Parnasum" wydał mi się tak ważny, tak logiczny, a tak równocześnie przejrzysty.

Przecież moje życie też się układa w szlak takiej logicznej peregrynacji artystycznej i wiem, że w pewnym momencie też oddalę się w kierunku samotności. To będzie ten etap, gdy będzie się chciało wyrzucić z siebie coś bardzo ważnego i, choć będziesz chciał, żeby ci ktoś pomógł, nie będziesz miał komu swoich obaw przekazać.

To jest rzeczywiście straszna samotność. I straszna męka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji