Artykuły

Pastylka nie do połknięcia

Firmować szyldem Teatru Nowego tak rzadką teatralną grafomanię to po prostu wstyd

Oto piguła z Bruno Schulza. Receptura jej produkcji pozostaje ukryta. Jeden adaptator Andrzej Maria Marczewski wie, czemu utoczył ją z: 1. eseju krytycznego "Mityzacja rzeczywistości", wybierając wątek przewrotnego naśladowania pierwotnego sensu słów przez świat materii, 2. rozważań o Księdze i apokryfach, wyjętych z "Sanatorium pod Klepsydrą", 3. "traktatu o manekinach", czyli projektu zdegradowanej estetyki, 4. portretów seksualnych obsesji autora i artystowskich pragnień jego ojca itd. Tabletka została zatytułowana przewrotnie "Sklepy cynamonowe", jak gdyby sporządził ją Schulz. Jak gdyby to Schulz zaakceptował katastrofę niepasujących do siebie fragmentów. Jak gdyby przywoływane niby dobrze znane, a pojawiające się znikąd motywy tej prozy usankcjonowała autorska decyzja Schulza. A to aptekarz Marczewski.

Proszek ten nie ma nawet urody wyciągu z lektury szkolnej. Marczewski nie da abiturientom wiedzy o anegdocie czy postaciach tej prozy - przecież jednak w niej obecnych. Marczewski za nic ma dynamizujący opisy zmysłowy język drohobyczanina. Marczewski zmienia opowiadania w rozsypujące się urywki kazań o sztuce, włożonych w usta postaci.

Spoiwem tej pastylki jest poetyka spektaklu. Aktorka Jadwiga Andrzejewska wykonała gobeliny (czyżby dlatego, że ojciec Schulza był kupcem bławatnym?), jako tkanina artystyczna może i trafione, jako scenografia kompletnie bez funkcji. Do tego czerwień sukienek czerwonych, czerwień beli materii czerwonej, czerwień pomadek czerwonych. Sama Andrzejewska jako Matka łypie oczami i stroi miny zupełnie nieźle, akurat jak gdyby grała tytułową rolę w "Matce" Witkacego, wystawioną przez nieutalentowanego reżysera. Choć ona jedna przynajmniej panuje nad aktorską histerią: paroksyzmy reszty zespołu są dziełem przypadku i reżysera Igora Menioka.

A już Aurelia Sobczak (Adela) i Katarzyna Sołtan (Paulina) chyba właśnie przechodziły korytarzem i nagle poproszono je na scenę na zastępstwo. Dzięki nim "Sklepy cynamonowe" są wyśmienitym materiałem na warsztaty dla logopedów: Sobczak ze szczękościskiem i sepleniąca Sołtan. Laryngolodzy też mogą przyjść: muzyka Remigiusza Mierzickiego brzmi tak, jak gdyby jej autor dopadł na weselu tani keyboard orkiestry. I tak jak na weselu - puszcza sieją na okrągło.

Firmować szyldem Teatru Nowego tak rzadką teatralną grafomanię, która poległaby na każdym przeglądzie teatrów amatorskich, to po prostu wstyd.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji