Artykuły

Cygański zawód

Od dawna planował Pan wystawić tę sztukę?

Od chwili, gdy zobaczyłem ją na scenie. Sześć lat temu zostałem zaproszony przez Greków do przygotowania w Atenach "Apetytu na czereśnie" Agnieszki Osieckiej. Nigdy nie sądziłem, że to będzie mój debiut reżyserski. Miałem tam asystentkę, która pewnego razu powiedziała: Jestem córką znanego tu aktora. Myślę, że ojcu byłoby bardzo miło gdybyś przyszedł na premierę Schodów". Wtedy właśnie poznałem tę angielską sztukę o związku dwóch gejów, londyńskich fryzjerów; śmieszną i wzruszającą. Przedstawienie skończyło się owacją na stojąco. Podczas kolacji spytano mnie, czy sam nie miałbym ochoty tego kiedyś zagrać. Odpowiedziałem: "Owszem, ale chyba dopiero za parę lat". Wtedy miałem 50. Pomyślałem, będzie lepiej, jeśli zagram jedną z tych postaci około 60. Dziś mam lat 58 - i to chyba odpowiedni moment Znalazłem też znakomitego partnera.

Gra Pan razem z Jerzym Radziwiłowiczem...

Jak mówiłem - odkąd widziałem tę sztukę, myślałem, by w niej zagrać. Zastanawiałem się tylko, kto z wybitnych aktorów mojego pokolenia zechciałby wyjść na scenę razem ze mną, znalazłby czas na wielotygodniowe próby, przy niepewności sukcesu finansowego. Jako producent i pomysłodawca, zwróciłem się do Jurka, aby zechciał mi partnerować. A on wyszedł mi naprzeciw - i razem pracujemy. Mieliśmy zresztą luksusowe warunki: Jurek mieszka niedaleko mnie pod Warszawą. Dostaliśmy za darmo na próby scenę w Domu Kultury w Podkowie Leśnej. Miło mi tez wspomnieć, że kostiumy zaprojektowała moja córka, która właśnie kończy szkołę projektowania mody w Nowym Jorku. Ubrała nas delikatnie i z ogromnym smakiem. Tak więc efektem najpierw moich planów, a potem usilnej pracy administracyjnej i artystycznej jest wreszcie premiera. Przyjdzie nam albo zbierać żniwo albo...

Sztuka ma premierę w Warszawie, ale nie znalazła się w stałym repertuarze. Dlaczego?

To nieprawda. Sztuka znalazła się w stałym repertuarze teatru Na Woli, poza tym będziemy z nią jeździć po Polsce. Nie chcieliśmy liczyć na to, że zagramy trzy razy w miesiącu w jakimś teatrze państwowym, który nam za to zapłaci. Wiedziałem, że skoro wkładamy w realizację nasze środki finansowe, to by je odzyskać, trzeba grać wiele spektakli i trzeba się przemieszczać. Zresztą bardzo mnie to cieszy; aktorstwo to zawód cygański. Ja zawsze tak go uprawiałem - kiedyś dyskontowałem swoją popularność Kmicica, jeżdżąc po remizach strażackich, gdzie opowiadałem anegdoty z planów filmowych, ale przede wszystkim recytowałem najpiękniejsze wiersze polskiej literatury. I za to dość godziwie, jak na owe czasy, żyłem. To jest nie tylko wpisane w reguły zawodu, ale też w moje potrzeby osobiste.

Pana jednak ostatnio rzadko można zobaczyć na scenie.

Jak na mój gust wystarczająco dużo! Więcej bym nie chciał. Trudno mi sobie wyobrazić, że jestem na etacie i muszę grać pięć sztuk pod rząd. Patrzę z podziwem na Jurka, który stale gra i to fundamentalne role: na scenie Narodowego i gościnnie w Krakowie. To zdumiewające, jak on potrafi to ogarnąć - nie myślę technicznie, warsztatowo, ale że potrafi udźwignąć to psychicznie. Ja chyba jestem zbyt leniwy, może też trochę rozpieszczony przez życie.

Jakiego odbioru tej sztuki Pan oczekuje?

To nie jest sztuka, która ma poruszać trudny problem - czy homo-seksualizm jest czymś wstydliwym, czy nie. To jest opowieść o dwóch starzejących się, kochających się mężczyznach. Nie sądzę, by to przedstawienie miało coś zadrażnić, prowokować jakiekolwiek dyskusje.

Z pewnością nie w dużych miastach. Ale w małych miejscowościach - nie boi się Pan lekkiego oburzenia?

Jeśli zagramy to tak, jak to jest napisane, a przypuszczam, że potrafimy tak to zagrać, to będzie się patrzyło na dwóch ludzi, którzy się kochają, kłócą, są śmieszni, a czasem wzruszający.

Daniel Olbrychski jest wspótproducentem i odtwórcą roli (partneruje mu Jerzy Radziwiłowicz) w sztuce Charlesa Dyera "Schody". Jej polska premiera już dziś w teatrze Na Woli w ramach przeglądu "Małe Sztuki z Wielkimi Aktorami". Poza Danielem Olbrychskim współproducentami są Gene Gutowski i Krystyna Demska. Reżyseruje Piotr Łazarkiewicz, scenografię przygotował Marek Lewandowski, a kostiumy Weronika Olbrychska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji