Artykuły

Toruń. Artyści zachęcają do głosowania

Drukują plakaty, kręcą telewizyjne spoty, organizują debaty i performance - wszystko po to, żeby zachęcić torunian do udziału w wyborach. - Bo każdy głos się liczy - przekonuje Paweł Jaworski, szef Stowarzyszenia Wyborcy.

Wyborcy to młodzi ludzie, którzy chcą pobudzić mieszkańców miasta do aktywności obywatelskiej i kulturalnej. Na początek - wspólnie z samorządem studenckim UMK - oplakatowali wszystkie wydziały i akademiki UMK. Na afiszach zamieścili instrukcję dla przyjezdnych studentów, jakie powinni załatwić formalności, żeby mogli zagłosować w Toruniu. Teraz kończą pracę nad filmem zachęcającym do pójścia do urn.

Na spocie widać młodych torunian zajmujących się parkourem - akrobacjami, które polegają na pokonywaniu rozmaitych miejskich przeszkód: barierek, murków i ścian. Spotykają się pod Ratuszem Staromiejskim, gdzie znajduje się komisja wyborcza. Na koniec pokazuje się napis: "Oni zdążyli. Ty też możesz. Wybory 2007".

Twórcy filmu umieszczą go w internecie. Prowadzą też rozmowy, by wyemitowała go Telewizja Kablowa Toruń oraz kanały ogólnopolskie: TVN24 i TVP Info. - Chcemy w ten sposób zachęcić ludzi do głosowania - mówi Jaworski. - Jeśli denerwuje nas to, co się dzieje w polityce, tylko tak możemy wpłynąć, żeby to zmienić. Narzekaniem nic nie zdziałamy.

Jaworski zauważa, że wyborcza frekwencja w Polsce jest najniższa w całej Europie, a wśród 169 państw świata pod względem udziału w wyborach plasujemy się dopiero na 156 miejscu.

Ostatnią przedwyborczą akcję stowarzyszenie szykuje na piątek [19 października]. Przed Ratuszem Staromiejskim zorganizuje performance "Toruń głosuje", podczas którego m.in. szczudlarze z Teatru Wiczy rozdadzą ulotki zachęcające do udziału w elekcji.

Do udziału w wyborach zachęca też samorząd studencki UMK. W czwartek w auli wydziału nauk ekonomicznych i zarządzania organizuje debatę z udziałem liderów list wyborczych z naszego regionu. Podczas spotkania publiczność będzie mogła zadać pytania kandydatom. - Wszystkie badania pokazują, że młodzi ludzie rzadko chodzą na wybory. Dlatego chcemy dać studentom możliwość zapoznania się z ofertami poszczególnych ugrupowań po to, żeby zachęcić ich do głosowania i umożliwić świadomy wybór - mówi Arkadiusz Myrcha, przewodniczący samorządu studenckiego na UMK.

Torunian do udziału w wyborach zachęca także "Gazeta". Właśnie temu służy nasz konkurs dla Czytelników na hasło, które przekona Polaków do głosowania. Najciekawsze propozycje - wraz z imieniem i nazwiskiem autora - drukujemy codziennie na pierwszej stronie "Gazety" w Toruniu.

My przy urnie

Toruń - frekwencja w wyborach parlamentarnych: 1991 - 44,5 proc.; 1993 - 53,4 proc.; 1997 - 51,5 proc.; 2001 - 47,6 proc.; 2005 - 43,6 proc.

Emocje wpływają na frekwencję

Jarosław Cajsel: Jak ocenia pan aktywność wyborczą torunian?

Prof. Roman Bäcker, dyrektor Instytutu Politologii UMK: - Od kilku lat wpływ na frekwencję u nas mają podobne czynniki jak w krajach Europy Zachodniej. Latem jest ona z reguły niska, bo wtedy ludzie masowo wyjeżdżają na wakacje i polityką się nie interesują. Więcej osób głosuje jesienią, ale tylko w dni pogodne. Kiedy jest zimno i pada, wolimy zostać w domu. Charakterystyczne jest też to, że głosują częściej ludzie w wieku 35 - 50 lat niż młodzi, i raczej lepiej wykształceni niż ci z wykształceniem podstawowym lub zawodowym.

Ale frekwencja nie zależy tylko od tych warunków?

- Generalna zasada jest taka, że im wyborca czuje silniejszy związek między swoimi sprawami a wynikami wyborów, tym chętniej w nich uczestniczy. Urzędnicy samorządowi częściej niż inni chodzą na wybory władz lokalnych, bo właśnie one mają bezpośredni wpływ na ich pracę. Polską specyfiką jest bardzo duży poziom frekwencji wśród starszych, powyżej 60. roku życia. W dużej mierze bierze się to stąd, że ich emerytury i renty są uzależnione od polityki państwa. Oni uważają, że udział w głosowaniu ma wpływ na ich pieniądze.

Politykom powinno zależeć na wysokiej frekwencji?

- To zależy, do jakiej partii należą. Rozkład sympatii jest taki, że działaczom PiS musi zależeć na udziale starszych i mniej wykształconych. Natomiast ci z Platformy powinni zrobić wszystko, aby zmobilizować jak największą grupę młodszych z wyższym wykształceniem.

Czy masowy udział w wyborach jest cechą społeczeństwa obywatelskiego?

- Poziom aktywności wyborczej nie jest dowodem na społeczeństwo obywatelskie. Najwyższa frekwencja pojawia się wtedy, kiedy mamy do czynienia z wyborami motywowanymi emocjonalnie. Tak było m.in., kiedy wygrywali Mussolini i Hitler, a ostatnio Putin. Dowodem istnienia społeczeństwa obywatelskiego jest raczej umiejętność dokonywania racjonalnych wyborów na rzecz skutecznego rozwiązywania problemów je nurtujących.

Dużo wyborców odda głos w niedzielę?

- Na to nie można jednoznacznie odpowiedzieć, nie obserwujemy stałych tendencji. Wszystko może się zmienić w ciągu kilku dni. Nie wiadomo na przykład, co może się stać w kampanii. Motywacja Jarosława Kaczyńskiego do zachowania władzy jest bardzo duża.

Rozmawiał Jarosław Cajsel

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji