Artykuły

Dialog. Dzień piąty

"Noże w kurach" w reż. Gatisa Smitsa i "Kartoteka" w reż. Michała Zadary na IV Międzynardowym Festiwalu "Dialog-Wrocław". Pisze Marta Bryś z Nowej Siły Krytycznej.

"Sztuka prawdziwie ambitna () musi wyprzedzić swój czas, być sztuką jutra () musi być burzycielką dzisiejszych pojęć w imię pojęć nadchodzących". Słowa Gombrowicza powinny towarzyszyć wszystkim spektaklom Dialogu. Nawet jeśli niektóre z nich nie były najlepsze, to nie można odmówić ich twórcom artystycznych ambicji.

Zestawienie "Kartoteki" Michała Zadary i "Noży w kurach" jest co najmniej kłopotliwe. Są to przedstawienia skrajne różne - w formie i treści. Zadara ponownie (dwa dni temu pokazywał "Odprawę posłów greckich") eksperymentuje z dramatem, tym razem Różewicza. Jego "Kartoteka" to performance, złożony z kilkunastu scen, dziejących się symultanicznie. Rozbity na kilku aktorów główny bohater nieustannie biega, krzyczy, rozmawia z kilkoma postaciami jednocześnie, próbuje się przed nimi ukryć. Reżyser prowokuje widzów, by nie siedzieli na wysokich podestach, ale swobodnie przemieszczali się po sali, decydowali o tym, których dialogów chcą słuchać. Komplet kilkunastu działań, powtarzających się cyklicznie okazał się kluczem do dramatu, w którym mowa o dezintegracji osobowości, pętach historii, wyzwoleniu, dojrzewaniu, samodzielności. Zadara złamał wyobrażenie o "Kartotece" jako inscenizacji z łóżkiem bohatera na środku i przechodzącego przez pokój w kolejnych scenach korowodu dziwnych figur. Z pozoru wszystkie czynności, wykonywane przez aktorów, wydają się wymyślane bez żadnej logiki, jednak po pewnym czasie dostrzec można reżyserską konsekwencję. Monologi, które w dramacie istnieją niejako obok tekstu, tutaj wypowiadane są do widzów "na ucho", na boku, w formie towarzyskiej rozmowy. Spektakl nie ma oficjalnego końca, po prostu po około dwóch godzinach sekwencje działań i dialogów zaczynają się powtarzać, toteż publiczność rozpoczęła wychodzenie około pół godziny przed planowanym końcem, pojedynczo żegnając aktorów oklaskami. Spektakl Zadary chyba "zburzył pewne pojęcie, w imię nadchodzących".

Ten eksperymentatorski teatr zderzony został z bardzo intymną, wyważoną, ale i przejmującą interpretacją dramatu Harrowera. Łotewski reżyser Gatis Šmits stworzył kameralny spektakl o zdradzie, miłości, śmierci i pragnieniu szczęścia. Tekst spektaklu ograniczono do godziny, w której Mąż rozmawia z Żoną o obowiązkach, pracy w polu i Młynarzu, który chwilowo stanie się obiektem pożądania Żony. "Noże w kurach" ukazują proces dojrzewania psychicznego kobiety, dochodzenie do punktu, w którym podejmuje decyzję o zmianie swojego życia. Łotewski spektakl ma swój rytm i choć trwa tylko godzinę wprowadza widza w świat przemyśleń i ciszy. Brak w nim gwałtowności. Sceny, w których bohaterowie okazują złość są przez aktorów jedynie grane intensywniej, bez podnoszenia głosu, bez muzyki. Dzięki temu wieś, w której rozgrywa się dramat staje się przestrzenią intymności, izolacji. Swoistej szklarni, w której dojrzewa trójka bohaterów. Zabiegi inscenizatorskie są również skromne, choć wyraziste. Scenografię ograniczono do kilku podestów (dom Młynarza) i ściany (dom małżeństwa). Trójka postaci zmuszona jest zatem do zmagania się ze swoimi namiętnościami, żądzami i potrzebami w prawie pustej przestrzeni. Aktorzy prowadzili swoje postaci bardzo konsekwentnie, stopniowo odsłaniając ich charakter.

Inaczej niż w spektaklu Zadary, gdzie od pierwszej sekundy zaczyna się wielka bieganina i krzyki, a postacie pozbawione są psychologii, mając jedynie wyznaczone konkretne fizyczne działania do wykonania. Smits z kolei pozwala swoim postaciom milczeć, czekać na odpowiedź rozmówcy, patrzeć lub unikać wzroku. Buduje tym samym niezwykłe napięcie między trójką bohaterów. Harrower dość makabrycznie, bo zabójstwem męża, zakończył dramat, ale spektakl przyjmuje perspektywę Kobiety, dla której śmierć męża, to tylko kolejny stopień w procesie zdobywania wewnętrznej siły. "Noże w kurach" odwołują się do ukrytych pragnień, dziecinnych lęków (kobieta chodzącą do domu Młynarza wygląda jak mała dziewczynka) i fascynacji, wymagając od widza chwilowego porzucenia myśli o całym dniu.

Tak skrajne reżysersko wizje teatralne jeszcze się na Dialogu ze sobą nie spierały. Oryginalne, ciekawe i zapadające w pamięć. "Sztuka prawdziwie ambitna".

na zdjęciu: "Kartoteka", reż. Michał Zadara, Wrocławski Teatr Współczesny

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji