Mrożony widz
Teatr. Raz pokrzywa, raz miodem
Młodzi aktorzy zagrali sztukę "Remix" angielskiej dramatopisarki Holly Philips w arktycznym chłodzie. W Centrum Stocznia Gdańska zawiodło ogrzewanie. Artyści nie zamarzli, ponieważ przytulali się do siebie miłośnie i krążyli po scenie. Czasem bili się lub tańczyli. Tylko widzowie przez dwie godziny siedzieli na krzesłach, siniejąc z zimna. Czy było warto? Raczej tak. Aktorów szukano długo, ale obsadę skompletowano kapitalną.
O czym jest sztuka? To współczesna komedia bulwarowa, podrasowana na brazylijski serial. Oglądamy historię starą jak świat. Dwóch kumpli - przebojowy i nieśmiały startuje do nowej współlokatorki (Karolina Adamczyk). Na ten trójkąt nakłada się kolejny - eks-dziewczyna, eks-kochanek oraz eks-DJ, któremu ktoś ukradł kolekcję winyli. Szczególnie ciekawie postać Jarka, cynicznego młodzieńca zagrał Mariusz Zaniewski (absolwent krakowskiej PWST). Ponadto zobaczyliśmy Marcina Bortkiewicza, Karolinę Merdę, Oskara Mienandiego i Dariusza Woronko. Spektakl wyreżyserował Jan Dowjat. Ukończył amerykańską szkołę filmową i od kilku lat wykłada w Szkole Aktorskiej Haliny i Jana Machulskich.
"Remix" podobał się widzom. Zastrzeżenia mieli jedynie do tekstu, zbyt banalnego. Początkowo widzowie źle słyszeli aktorów. Potem, gdy artyści opanowali tremę, było lepiej. Pod koniec sztuki akcja jednak sypie się. Na scenie sporo jest bałaganu, niepotrzebnej krzątaniny.
Scenografia Andrzeja Sobolewskiego jest funkcjonalna i pomysłowa. Tylko dlaczego nad sceną, barem pojawia się napis "Solidarność"? Nie jest to niczym uzasadnione. To nadużycie. Ten niezależny projekt teatralny pod tytułem "Remix" zrealizowano w ramach Gdańskiego Stypendium Teatralnego, przy współpracy Nadbałtyckiego Centrum Kultury, Centrum Stocznia Gdańska i teatru Miniatura. Przedstawienie wyruszy w trasę, będzie grane w klubach. Wtedy zapewne doszlifuje się niedoskonałości.
