Artykuły

Importowany Matołek

Jak sprawić, aby dzieci pokochały teatr? Z pewnością trzeba pokazywać im dobre spektakle: ciekawe plastycznie, z żywiołową akcją, prostymi piosenkami, które dzieciom sprawią wielką przyjemność i zagwarantują świetną zabawę. Wszystkie te elementy spełniają "Przygody Koziołka Matołka" w reżyserii Lucyny Sypniewskiej, pierwsza premiera sezonu w Teatrze Lalki i Aktora Kubuś w Kielcach - pisze Agnieszka Kozłowska-Piasta z Nowej Siły Krytycznej.

Jedyną skazą na tym idealnym spektaklu jest fakt, że został on w całości przeniesiony z Teatru "Banialuka" w Bielsku-Białej.

Oryginalne bielskie dzieło dwa lata temu gościło na scenie Teatru Kubuś, podczas przeglądu "Brzechwa i inni". Kielecka wersja nie jest w niczym gorsza, słabsza. Koziołek nadal bawi i rozśmiesza dzieciaki. Nic dziwnego, bo spektakl jest naprawdę świetny i na jego wystawienie zdecydowały się już teatry w Opolu i Wałbrzychu. Trochę szkoda, że Kielce, leżące przecież tak blisko Pacanowa nie zdecydowały się na własną, autorską wersję przygód Matołka

Przedstawienie składa się z krótkich, banalnych scenek, zrozumiałych nawet dla maluchów. Koziołek wpada w kolejne tarapaty, odwiedza nowe kraje niemal na całym świecie, spotyka go wiele zabawnych przygód. Akcja toczy się w tempie zawrotnym, dzieci nie mają czasu na nudę, a symboliczne zmiany dekoracji ubarwione są prostą, wesołą piosenką, którą dzieci śpiewają z aktorami już przy drugiej powtórce. To olbrzymia zasługa reżyserki, ale bez zwinnych, pełnych energii aktorek kieleckiego Kubusia niewiele dałoby się zrobić. Ubrane w za duże, kolorowe spodnie i koszulki, trampki i kolorowe skarpetki panie: Jolanta Kęćko (jako Koziołek), Beata Orłowska, Małgorzata Sielska i Agata Sordyl dają z siebie wszystko, aby dzieci nawet na chwilę nie oderwały wzroku od przygód Matołka.

Jak przemieścić się z kontynentu na kontynent bez zbędnych i dłużących się zmian dekoracji? Wystarczy opuścić kolejny materiałowy parawan, przestawić szkolną ławkę i założyć nowe nakrycie głowy. Scenografia spektaklu jest godna wielkich braw. Niezwykle skromnymi środkami, niemal symbolicznie udało się Ewie Pietrzyk odmienić szkolną klasę (tam rozpoczyna się akcja bajki) w najprzeróżniejsze państwa, krainy i miejsca. Ławka szkolna może być samochodem, krzesło koniem lub wozem strażackim. Aby stać się Chińczykiem , wystarczy założyć specjalny kapelusz, strażakiem - hełm, a kowalem - fartuch. Dzieci doskonale odczytują intencje twórców spektaklu. Jest im ona przecież niezwykle bliska: tak samo bawią się przecież na podwórkach czy w domach.

Przygodami Koziołka fascynowało się już kilka pokoleń dzieci. Matołek jest już poważnym emerytem, a kilka lat temu skończył 70 lat. Mimo to Lucynie Sypniewskiej udało się zrealizować przedstawienie bardzo nowoczesne. Współczesne dzieci, wychowane przecież już na innych dobranockach, potrzebują innych bodźców, aby się nie nudzić. Spektakl jest krzykliwie kolorowy i pełen energii. Aktorki przez cały czas utrzymują kontakt z widownią zaczepiając dzieci, pytając je o zdanie, a nawet... polewając je wodą. Wspólne śpiewanie refrenu piosenki umacnia tę więź, a prosta melodia i tekst zostaje w pamięci nawet dorosłym przez lata od wyjścia z sali teatralnej (czego ja jestem najlepszym przykładem). Nic dodać nic ująć. Lepiej zanucić... "A Koziołek wziął tobołek i wędruje biedaczysko, po szerokim szukać świecie tego, co jest bardzo blisko".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji