Artykuły

Burza oklasków po "Transferze!" Jana Klaty

"Transfer!" w reż. Jana Klaty z Wrocławskiego Teatru Współczesnego na Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Michalina Łubecka w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

"Transfer!" Wrocławskiego Teatru Współczesnego to przejmujące wołanie o wybawienie i pamięć. Reżyser Jan Klata poruszył bolesny problem powojennych wypędzeń zarówno Polaków, jak i Niemców. Bydgoska publiczność nagrodziła sztukę owacjami na stojąco.

Jan Klata do niezwykłego projektu zaprosił wyjątkowy zespół. Wśród trzynastu osób tylko trzy to zawodowi aktorzy. Reszta to prawdziwi świadkowie historii. Zostali wybrani na podstawie trwających rok przesłuchań. Przeprowadzone wtedy rozmowy stały się kanwą scenariusza.

Spektakl rozpoczyna posiedzenie Wielkiej Trójki. Jałta, rok 1945. Za chwilę dojdzie do decydującego przesunięcia granic. Na platformie powyżej sceny siedzą Churchill, Roosevelt i Stalin. W rozpoznawalnych strojach i przypisanych im pozach wyglądają jak na wystudiowanej fotografii. Z głośników wybucha drapieżna muzyka Joy Division. Rockmani grający na elektrycznych gitarach i keyboardzie przypominają posępną wersję Mini Playback Show. Po ich koncercie przed publicznością pojawiają się jak dotąd schowani gdzieś z tyłu starsi ludzie. Witają się z widzami. Dopadają ich wyraźnie spragnieni rozmowy. Szybko wyrzucają z siebie słowa, strzępy fraz, przekrzykują się, jakby ktoś tylko na chwilę pozwolił im się odezwać. Na nic jednak wysiłki - w tym zamieszaniu nie można niczego zrozumieć. Harmider przerywa Stalin, krzyczący z wysokości: "cisza!".

Reżyser sięga po obrazy symboliczne. Daleko mu na szczęście do patetycznego tonu. Wykorzystuje symbolikę, wybornie się nią bawiąc. Jeśli politycy rozpoczynają obrady grą w karty, jest to świetny pretekst, by stworzyć parodię mocarzy. Każde ich słowo i kolejne wyuczone gesty budują karykaturalny obraz. Rządzą sobie na nieco chwiejnej platformie i z niej patrzą na podległy im świat. Są groteskowi i przerażający jednocześnie. Dowcipkują i śpiewają rosyjskie romanse, a przy tym - jakby od niechcenia rozstrzygają o wysiedleniu milionów ludzi. Wystarczają im do tego zapałki. Nawet mapy nie potrzebują.

Spektakl przekracza granicę między teatrem, a rzeczywistością i w tym tkwi jego siła. Dziesięć osób staje przed widownią i opowiada swoje przeżycia. Polacy to: Karolina Kozak, Jan Charewicz, Jan Kruczkowski, Zygmunt Sobolewski i Andrzej Ursyn Szantyr, Niemcy: Ilse Bode, Angela Hubrich, Hanne-Lore Pretzsch, Matthias Goeritz oraz Guenther Linke. Tworzą razem niezwykłą układankę - nigdy wcześniej się nie spotkali, a ich losy składają się na jedną opowieść. To proste, chwytające za serce wspomnienia. - Mieliśmy psa. Nazywał się Stalin. Nie wiem dlaczego. Jak weszli Ruscy, co było z nim zrobić? Tata nazwał go Bosy. Kto wiedział, że Ruscy przyjdą i do nas - to urywek wspomnienia Karoliny Kozak, która przybyła z Żabieńców w województwie Tarnopolskim do Pielaszkowic koło Środy Śląskiej.

Jan Kruczkowski z Czortkowa opowiada jak budował z bratem czołg. - Byłem chłopakiem z fantazją. Bawiłem się w wojsko, nieustannie. Dla nas to była wielka przygoda. Mieliśmy broń z drewna. I mieliśmy czołg, który zrobił mój brat, na sankach, z lufą. Jeden siedział w środku, drugi pchał. Prowadziliśmy wojnę.

Mówią o życiu obok siebie i ze sobą. Wspominają jak rosyjscy żołnierze chwalili się zdjęciami rodzin, a wieczorem gwałcili Niemki. Przywołują obrazy przeszukiwań i Żydów transportowanych w zaplombowanych pociągach. Mówią o obawach, które pojawiły się po utracie domów. O tym, jak przez lata szukali swojej prawdziwej ojczyzny.

W "Transferze!" nie ma efekciarstwa. Nieliczne rekwizyty to czołg zbudowany przez dzieci, pistolet służący ustrzeleniu pudełka po zapałkach. Wystarczają gesty, plastyczne ruchy bohaterów. I tak najważniejsze są słowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji