Artykuły

LO przeciwko wojnie

W młodych aktorach jest potencjał i charakter, ale trzeba ich odpowiednio poprowadzić, początkowo za rękę, by w przyszłości pomysł na "Wojnę i pokój" pojawił się sam - o antywojennym widowisku plenerowym w Busku Zdroju pisze Dominik Ferenc z Nowej Siły Krytycznej.

"Wszyscy inni, każdy równy" - myśl przewodnia spektaklu wystawianego przez uczniów i absolwentów Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki w Busku Zdroju. To drugie tego typu przedstawienie na scenie zorganizowanej przed buskim starostwem. Pomysłodawcą i twórcą przedsięwzięcia jest nauczycielka historii Małgorzata Grabska.

Busko Zdrój, 25 września, wieczór i mroczna aura - tak klimatycznie rozpoczynało się przedstawienie zapowiadane jako antywojenne. Ciekawa inicjatywa i pomysł sceny na świeżym powietrzu zapowiadały dobry spektakl, ale tylko zapowiadały. W temat wojny wprowadzał pokaz slajdów wyświetlanych na gmachu budynku starostwa. Po tym nadszedł czas na zaprezentowanie umiejętności aktorskich uczniów. Na scenę wkracza Wojna (Katarzyna Gugała) w otoczeniu swojej czarnej świty. Wojna przypominała heavy metalową księżniczkę o piskliwym i pełnym zawiści głosie. Następnie Wojna i jej sceniczni sprzymierzeńcy odtańczyli taniec wykonując ruchy przypominające zaklinacza deszczu, a deszczu nie było - czyżby niebo nie chciało płakać? Po tym tanecznym show "nadszedł" czas Pokoju (Karol Dudkiewicz). Teksty wypowiadane przez aktorów wkładane nam były łyżeczką prosto do naszego gardła i nie smakowały wybornie. Tę niespecjalną atmosferę ratował zespół "Booosco", w skład którego wchodzą absolwenci LO. Warto zwrócić uwagę na muzyczne aranżacje Jarosława Mrożka - studenta Akademii Muzycznej w Krakowie. To tyle o "części wierzchniej" przedstawienia, bo przecież w takich spektaklach ważne jest przesłanie i drugie dno, o którym najwyraźniej twórcy zapomnieli.

Łopatologiczne teksty w stylu "twoja głębia mnie przygnębia" nie budziły naszej wyobraźni, wszystko podawały na tacy i nie pozwalały na odnalezienie jakiegokolwiek sensu. Pełno patosu w najprostszej formie nie może poruszać, nie może mówić o ważnych sprawach. Pomysł na przedstawienie był, ale z tego pomysłu nie zostało wyciśnięte praktycznie nic. Głównym założeniem spektaklu było mówienie o wojnie i jej negatywnych skutkach, nie wiem skąd wzięła się myśl, aby nagiąć do granic możliwości tę tematykę i podciągnąć pod nią temat narkotyków czy rasizmu - jest to w pewnym sensie walka ze słabościami, uprzedzeniami ludzi, ale nie jest to wojna! Wojna ma miejsce wówczas gdy świat występuje przeciwko światu. Rasizm, narkotyki mogą być tylko podłożem do prowadzenia sporów.

Takie przedstawienie poruszające aktualne tematy mogło zostać ukazane w innej, ciekawszej formie. Przeplatające się, ze sobą tańce uczniów ubranych w czarne foliowe worki z piosenkami Johna Lenona i Jacka Kaczmarskiego nie współgrały ze sobą, a wręcz przeciwnie - tworzyły nieporozumienia. Twórcy przedstawienia nie wiedzieli dokładnie, o czym chcą mówić, czy o wojnie jako walce miedzy ludźmi, czy wojnie jako zmaganiu z naszymi osobistymi problemami.

Spektakl nie dał wyobrażenia o wojnie, nie zadał ważnych pytań i nie miał na co udzielić odpowiedzi. Na białej stronie internetowej należy pozostawić informację dla twórców przedstawienia na przyszłość - nie da się oprzeć spektaklu tylko na dobrej muzyce, trzeba włożyć w niego coś od siebie, coś świeżego. Trzeba wyciągnąć wnioski i za rok podążyć w innym kierunku, wybierając trudniejszą drogę. W młodych aktorach jest potencjał i charakter, ale trzeba ich odpowiednio poprowadzić, początkowo za rękę, by w przyszłości pomysł na Wojnę i Pokój pojawił się sam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji