Artykuły

Gdy rozum śpi...

Janusz Gajos w monodramie "Msza za miasto Arras" jest starym człowiekiem. Strąki rzadkich, siwych włosów opa­dają mu na plecy, twarz pokry­ta siatką zmarszczek, głos mamrotliwy, początkowo niewy­raźny...

Jego Jan chyba jest duchownym, choć strój - świetny niegdyś, bo­gato tkany kaftan, dziś mocno sfa­tygowany, spodnie i długie buty - tego nie potwierdza. Jan przyszedł by opowiedzieć o szaleństwie mia­sta Arras, piekle samosądów, zaszczuwaniu ludzi, prześladowa­niach, procesach o urojone herezje prowadzonych w imię Boga, aby rzec uniwersalniej - w imię wyż­szej racji. Przyszedł by opowie­dzieć o mechanizmie władzy, o tym, jak zwykli, prości i przyzwoici ludzie poczuwszy jej smak, nawiedzeni ideą jednomyślności, zatraci­li rozum, dając się ponieść uprze­dzeniom i fanatyzmowi. Ofiarami Rady Miasta, umiejętnie podjudza­nej przez ojca Alberta, stają się najpierw Żydzi, czarownice, a potem już właściwie każdy myślący choć trochę samodzielnie; łącznie ze zdającym sprawę Janem.

Powstała przed bez mała ćwierć wiekiem książka Szczypiorskiego wyrosła z rozczarowań 68 rokiem, kiedy to okazało się, że totalita­ryzm niezależnie od głoszonych haseł i metod pozostaje totalitaryz­mem, ustrojem destrukcyjnym, ni­szczącym tak samo buntowników, kapitulantów, jak i wyznawców. Od tego czasu świat stale przechodzi przez dalsze lekcje barbarzyństwa i rozczarowań, które nielicznym pozostawiają wiarę i nadzieję, a większości pustkę. Dlatego sprawy rozgrywające się w mieście Arras, dlatego ten tekst jest tak bliski i współczesny.

Janusz Gajos w pozornie bezna­miętnej relacji wspaniale wydoby­wa grozę sytuacji, konflikt rozumu i sumienia z głupotą i podszytą strachem podłością. Świetna rola!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji