Artykuły

Jedną ręką podnieść konia

"Pippi Pończoszanka" w reż. Agnieszka Glińskiej w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Jolanta Gajda-Zadworna w Życiu Warszawy.

Do Teatru Dramatycznego, na co dzień bardzo dorosłego, wybraliśmy się na spektakl "Pippi Pończoszanka".

Już na wejściu zostaliśmy wciągnięci w kolorowy świat niepokornej, samodzielnej i pełnej zwariowanych pomysłów dziewczynki. Hol teatru zamienił się w plac zabaw. Z drewnianą huśtawką, straganem pełnym zabawek i wielką kolorową planszą z otworami, w które można było wkładać głowy, ustawiając się do komicznych fotografii. Największą atrakcją był jednak koń Pippi. Mogło go podnieść jedną ręką nawet najmniejsze dziecko, nic więc dziwnego, że kolejka przed pluszakiem rosła w oczach. Chętni do sprawdzenia siły ledwie zdążyli na salę. A tam czekał na nich spektakl, którego największą ozdobą jest tytułowa Pippi, czyli Dominika Kluźniak - aktorski wulkan i energetyczny gejzer. Jej ruchliwość, zabawne operowanie głosem, a przede wszystkim szczerość i autentyczność gry aktorskiej doceniali oklaskami widzowie.

Przy scenicznej Pippi niemiłosiernie drewniana stawała się para Tommy i Annika. Z trudem dotrzymywały jej też kroku skądinąd sympatyczne pomysły ożywienia sceny - wędrujący po widowni i dodatkowych podestach jarmarczny zespół wygrywający chwytliwe melodie czy uczniowie pląsający co jakiś czas po sali za nauczycielką (w tej roli dowcipnie broniąca postaci Agata Kulesza). Scena Dramatycznego chwilami wydawała się za duża. Nawet dla Pippi. To właśnie dla tej bohaterki (i aktorki) warto przyjść do PKiN.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji