Artykuły

Giovanni w Krakowie

Nie było to uczucie od pierwszego spojrzenia, a od pierwszego słowa. Miłość do polskiej literatury GIOVANNI PAMPIGLIONE zawdzięcza komediom Aleksandra Fredry.

"Jako student wydziału Lettere e Filosofla (Literatury i Filozofii) na rzymskim uniwersytecie La Sapienza pomylił któregoś razu drzwi. Znalazł się w sali, gdzie studenci z wielkim przejęciem czytali coś na głos w jakimś przedziwnym języku. Zamiast wyjść, przysiadł i zaczął się przysłuchiwać. Co go tam zatrzymało - do dziś nie potrafi powiedzieć Brzmienie XIX-wiecznej polszczyzny czy dramatyczne napięcie wyczuwalne u studentów slawistyki? Język urzekł go, postanowił się go nauczyć.

Wakacje 1964 roku spędził w Warszawie na Polonicum Uniwersytetu Warszawskiego. Nad Wisłę powrócił kilka lat później, by studiować reżyserię na warszawskiej PWST

Minęło 40 lat i Polski Ośrodek Międzynarodowego Instytutu Teatralnego (ITI) z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru postanowił Giovanmemu Pampiglione przyznać nagrodę im Stanisława Ignacego Witkiewicza za propagowanie polskiej kultury teatralnej w świecie

Chyba nie można było zrobić sympatycznemu Włochowi większej przyjemności Zafascynowany polską literaturą Pampiglione Witkacego pokochał najbardziej. Najpierw szlifował język polski, czytając Szewców i przez pewien czas zamiast polszczyzną biegle posługiwal się witkacczyzną - stylem i zwrotami charakterystycznymi dla twórczości autora Wariata i zakonnicy. Potem napisał o wielkim Polaku pracę magisterską, dwie książki, wreszcie przetłumaczył jego sztuki na włoski i pokazał je w Italii.

Polakom - niejako w rewanżu - przybliżył komedię del'arte i XVIII-wieczny teatr wenecki, zwłaszcza dokonania Carla Gozziego i Carla Goldoniego. Sztukę tego ostatniego, Sługa dwóch panów, wybrał zresztą na swój polski debiut (Jelenia Góra, 1970). Dwa lata później w warszawskim Teatrze Współczesnym wystawił Króla Jelenia Gozziego (1972 r).

Dla Pampiglione teatr wenecki ma szczególne znaczenie, jest to rodzaj podroży sentymentalnej. Jako dziecko mieszkał w Wenecji i w pamięci zachował to miasto jako czarodziejską krainę. - Mając pięć, sześć lat, niczym mały arlekin biegałem między kanałami w magicznym labiryncie weneckich ulic. Bawiłem się w teatr na brunatnym piasku lido. Moje dzieciństwo to Wenecja pełna słońca, barw i dźwięków - miasto stworzone dla wiecznych dzieci, gdzie człowiek się nigdy me starzeje i szczęśliwy idzie przez życie - wspomina.

Wyznaje, ze Wenecję, z którą musiał się rozstać w dorosłym życiu, odnalazł dzięki scenie. Zawędrował z nią do Martyniki, Islandii, Stanów Zjednoczonych, Finlandii i Francji, Londynu. - Teatr to rodzaj esperanto łączącego ludzi na całym świecie Zarówno tych na widowni i tych na scenie, aktorów - mówi

W Polsce było podobnie Z komedią dell'arte przemierzył niemal cały kraj, był w Jeleniej Górze, Poznaniu, Opolu, Rzeszowie, Tarnowie, Warszawie, Wrocławiu i Sopocie. Najbardziej do serca przypadł mu Kraków. Urzekli go ludzie i niepowtarzalny klimat dawnej stolicy. W Starym Teatrze zrealizował spektakl Wenecja Wenecja, oparty na sztuce Bliźniacy weneccy Carla Goldoniego, a w Teatrze Słowackiego - piękną sztukę Amon z renesansowym tekstem La Venexiana W sumie Giovanni Pampiglione wyreżyserował w Polsce 25 spektakli teatralnych i 7 oper (m in. Vecchiego, Galuppiego i Rossiniego).

Gdyby nie przerwa spowodowana wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego ten dorobek byłby z pewnością jeszcze bogatszy Pampiglione wyjechał z Polski 12 grudnia 1981 roku, dzień po premierze Łgarza Goldoniego na deskach Starego Teatru. Przedstawienia, które wówczas przygotował, nie dane mu już było więcej w Krakowie zobaczyć. Powrócił z nim dopiero po 25 latach do Teatru Współczesnego w Warszawie [na zdjęciu].

We Włoszech, w uroczym miasteczku Formia, lezącym na wybrzeżu między Rzymem a Neapolem, Pampiglione tworzy Międzynarodowy Letni Instytut Teatralny - Atelier di Formia. Do współpracy zaprasza wielu wybitnych polskich aktorów, przyjeżdżają do niego między innymi Jerzy Stuhr, Krystyna Janda, Jerzy Binczycki, Stanisław Radwan. Sporo tłumaczy. We Włoszech ukazują się dwutomowe wydanie dramatów Witkacego, wybór dramatów Sławomira Mrozka, Stanisławy Przybyszewskiej poezje Zbigniewa Herberta, Tadeusza Różewicza, Brunona Jasieńskiego. Niedawno Pampiglione zakończył, trwającą osiem lat, pracę nad tłumaczeniem Nie-Boskiej Komedii Zygmunta Krasińskiego. Najwięcej czasu zajęło mu opracowanie odpowiedniej konwencji stylistycznej przekładu

Nieoczekiwanie natchnienie znalazł w poezji Herberta. Przyznaje jednak, ze ten dramat niczym wampir wyssał z niego energię. Jest bardzo dumny ze swojego dorobku, ale przyznaje, ze pomógł mu wrodzony upór i niezłomna wiara w sens tej pracy. - A poza tym - śmieje się Giovanni - byłem młody i miałem mnóstwo energii, pracą się rozkoszowałem, to naprawdę była wielka przyjemność.

Utyskiwania na wiek to zwykła kokieteria, artysta nadal jest aktywny, a jego zapał do pracy zarówno w Polsce, jak i we Włoszech wcale me zmalał. Ma wrażenie, ze w ostatnich latach zainteresowanie włoskim teatrem w naszym kraju nieco przygasło. Właśnie zamierza przypomnieć nowemu pokoleniu polskich dyrektorów, jak urocza jest osiemnastowieczna komedia wenecka.

- Nie należę do ludzi, którzy muszą dokonywać wyborów ojczyzny - uważa - Dwie kultury, włoska i polska, dopełniają się w moim życiu harmonijnie - mówi. O Polakach wyraża się w samych superlatywach. Przekonuje, ze mają wiele cech wspólnych z Włochami i reprezentują ten sam rodzaj humoru, emocji, a nawet podobny temperament. - Przecież Polacy to neapolitanczycy wschodniej Europy - lubi powtarzać. - Fantasci, indywidualiści, ze skłonnościami do niezwykłych pomysłów. Potrafią cieszyć się życiem, lubią | dobrą kuchnię, podrożę i miłość".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji