Artykuły

Festiwal Szekspirowski. Dzień pierwszy

Próba uczynienia "Komedii omyłek" tragedią omyłek okazała się pomyłką. Po pierwszym dniu Festiwalu Szekspirowskiego pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.

Pokaz najnowszej realizacji szekspirowskiej Teatru Wybrzeże - "Komedii omyłek" Zbigniewa Brzozy, będącej nieformalną inauguracją festiwalu (bo oficjalnie festiwal rozpoczyna "Król Lear" w reżyserii Lwa Dodina) poprzedziła bardzo miła uroczystość wręczenia medalu "Zasłużony Kulturze - Gloria Artis" aktorce Halinie Słojewskiej za pięćdziesiąt lat spędzonych na scenie i czterdzieści lat na deskach gdańskiego Wybrzeża.

Gdy rozpoczął się spektakl Zbigniewa Brzozy, przyjemności się skończyły. Bo reżyser postanowił zaskoczyć wszystkich i nawet patron festiwalu szeroko przecierałby oczy ze zdumienia, gdyby zobaczył, że z jego komedii uczyniono tragedię, a raczej uczynić usiłowano. Efektem tych zabiegów jest pozbawienie humoru jednej z najzabawniejszych komedii Szekspira i uczynienie z niej produktu tragifarsopodobnego.

"Komedia omyłek" to nie dramat, w którym chodzi o głębię i dwoistość ludzkiej postaci, a właśnie tym tropem podąża reżyser. Próba nadania głębi i nie zatopienia przy tym tej sztuki w nijakości, jest zamierzeniem bardzo ambitnym i karkołomnym. Tym bardziej, że dramat Egeona i jego rodziny to połączenie dynamiki, humoru słownego (w czym celuje postać Dromia z Syrakuz) i komizmu sytuacyjnego, a postaci wyzute są z osobowości, ledwie z grubsza naszkicowane - stanowią maski, klisze społeczne. Reżyser chce z tych marionetek uczynić prawdziwych ludzi, ale sam sobie w tym przeszkadza. W jego wersji wszystko jest zaprezentowane w zwolnionym tempie, brzmi jakby zza ściany i nawet dowcip Szekspira już tak nie błyszczy, choć Stanisław Barańczak popisowo przełożył tę komedię.

Także inscenizacyjnie przez większość spektaklu widza nie czeka zbyt wiele niespodzianek. Przez całe przedstawienie na scenie możemy oglądać postaci nie tylko na żywo, a też w lustrzanym odbiciu, co jest oczywistym skojarzeniem w sztuce o bliźniakach. Za to pod koniec aż się roi od niezwykłości - finałowa scena w klasztorze przemianowanym na variete z lat 30. minionego wieku robi wrażenie. I w oka mgnieniu ziemiste ściany posiadłości Antyfolusa z Efezu zamieniają się w estradę, a aktorzy w artystów kabaretu. Wreszcie następuje ożywienie - tylko dlaczego tak późno?

Jednak sam finał to powrót do tego co było na początku - jest spokojnie, dystyngowanie, paradramatycznie i bardzo przewidywalnie. Zbigniew Brzoza dokonał przy tym skrótu, przez co rozwiązanie akcji traci (celowo, jak rozumiem) swój humorystyczny charakter. Znów widzimy ustawione lustra, a w nich Dromio w dwóch osobach, najbardziej komediowa postać sztuki (Michał Kowalski), nagle staje się poważny, rozdwojony w sobie i tragiczny. Antyfolus (Dariusz Szymaniak) - jego pan - w reżyserskiej wizji w finale sztuki się nie mieści, bo w dramacie nie wypowiada nic, co można uznać za przejmujące i z podtekstem. Niestety nie jest dramatycznie, a nijako i serialowo, bo złamane maszty Emilii i Egeona pasują do siebie jak dwie połówki jabłka i zamiast satyry na romantyczne zakończenie, publiczność uraczona jest melodramatyczną końcówką z happy endem.

Najmocniejszym punktem przedstawienia jest muzyka Jacka Grudnia. Muzycy orkiestrowi grają żywe, zabarwione bałkańskim folklorem melodie i parokrotnie przechodzą przez scenę, a pod koniec spektaklu nawet na niej zasiadają, a partie wokalane aktorów należą do najciekawszych fragmentów przedstawienia. Dobrym pomysłem było wkomponowanie w sztukę dodatkowych trzech par bliźniaków-statystów. Za to jakimś dziwacznym reliktem komedii dell`arte w tej komedii na poważnie jest postać klauna, który w końcowych partiach przedstawienia wyskakuje na scenę niczym filip z konopi.

Próba uczynienia "Komedii omyłek" tragedią omyłek okazała się pomyłką. Nie pomogła ani obsada (choć Szymaniak z Kowalskim robią wszystko, by ocalić chociaż swoje postaci), ani muzyka, ani efektowna zmiana dekoracji, nastroju i tempa pod koniec spektaklu.

Teatr Wybrzeże okazał się bardzo gościnny. Teraz pałeczkę przejmują zespoły zagraniczne i bez omyłki można zaryzykować twierdzenie, że widzów czeka wiele ciekawszych przedstawień.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji