Artykuły

Wielka konfrontacja szekspirowskich szkół

- Z którym bohaterem Szekspira najbardziej się pan utożsamia? - pyta Jerzego Limona, dyrektora Festiwalu Szekspirowskiego w Gdańsku Tadeusz Dąbrowski na łamach Dziennika. - Z żadnym. Nie mam takich ciągot.

Rozpoczyna się XI edycja Festiwalu Szekspirowskiego. Kierowana przez prof. Jerzego Limona Fundacja Theatrum Gedanense ponownie zrobiła wszystko, by widz obejrzał inscenizacje na najwyższym światowym poziomie.

Założona przez pana fundacja obok organizacji festiwalu zajmuje się budową teatru szekspirowskiego. Kiedy obejrzymy w jego murach pierwszy spektakl?

- Na razie kompletujemy dokumentację techniczną. Jest to procedura żmudna i kosztowna. Mam nadzieję, że teatr stanie w 2011 r., dokładnie w 400 lat od pierwszej wzmianki na temat występów w Teatrze Gdańskim, który przestał istnieć na początku XIX w. Była to prawdopodobnie jedyna w ówczesnej Europie scena elżbietańska. Działalność fundacji nadała sens istnieniu budynku. To dobra kolejność. Często najpierw się buduje, a potem zastanawia, co z tym dalej zrobić.

Nowy teatr powstanie w tym samym miejscu, co jego historyczny pierwowzór?

- Tak, będzie można poczuć dotyk czasu. Archeolodzy dokopali się do dawnych fundamentów. Ta odkrywka zostanie w nowym gmachu wyeksponowana. Architekt

Renato Rizzi, zwycięzca ogłoszonego przez nas konkursu, jak na prawdziwego artystę przystało, nie liczył się z parametrami i zaprojektował budynek na ziemi należącej do czterech różnych podmiotów. Koncepcja, którą przedstawił, jest oryginalna w skali światowej. Otwierany dach pozwoli na wystawianie sztuk przy świetle dziennym. Będzie to taka szkatuła na teatr.

Czy repertuar festiwalu szekspirowskiego odzwierciedla głównie pański gust, czy opracowywany jest przez większe grono osób?

- Bywają festiwale autorskie, gdzie jeden człowiek decyduje, co będzie wystawiane. Ja nie miałbym na to czasu. Ani ambicji i kompetencji tego typu. Dlatego opieram się na opinii specjalistów. Współpracujemy z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Krytyków Teatralnych, od nich otrzymujemy sygnały o wartościowych przedstawieniach. W zeszłym roku założyliśmy europejską sieć festiwali szekspirowskich, należy do niej na razie sześć krajów, również z nimi wymieniamy się informacjami.

Nie jest pan entuzjastą nowych trendów w teatrze. W swojej ostatniej książce zarzuca pan współczesnej dramaturgii upolitycznienie i pornografizację.

- Nie występuję przeciwko pornografii. Niech sobie będzie, skoro jest na nią rynek. Drażni mnie natomiast ideologizacja pornografii. Zauważmy, że pojęcia o znaczeniu z pozoru utrwalonym, jak prostytucja, w modnej dziś dramaturgii zaangażowanej nabierają innych znaczeń. Okazuje się, że prostytucja dotyczy wyłącznie kobiet. Natomiast prostytucja chłopców w środowisku gejowskim już prostytucją nie jest. Im więcej polityki, tym mniej sztuki.

Nie tylko w dramaturgii współczesnej, ale w sztuce w ogóle reakcja odbiorcy staje się integralną częścią dzieła. Pan jest, zdaje się, za twardym podziałem między sceną a widownią?

- Jestem za uczciwością wobec odbiorcy, którego często robi się dziś w konia. Teatr jest możliwy tylko jako umowa. A tu widza oszukuje się, że jest odbiorcą. De facto używa się go bez jego zgody. To terror i nadużycie.

Z którym bohaterem Szekspira najbardziej się pan utożsamia?

- Z żadnym. Nie mam takich ciągot.

* Jerzy Limon - anglista, teatrolog, prozaik. Prezes Fundacji Theatrum Gedanense, która planuje odbudowę teatru szekspirowskiego w Gdańsku

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji