Artykuły

Rozmowa z Pawłem Salą

- "Jeśli ktoś nie lubi jego dramatów - to przede wszystkim za brutalność, za język pełen wulgaryzmów" - pisali krytycy. Pan odpowie­dział wtedy (a był to rok 2005) że ten brutalizm wo­kół nas istnieje.

- Oczywiście, że tak. Nato­miast sama prezentacja tego brutalizmu w pewnym mo­mencie staje się zajęciem jało­wym. Nie możemy być tylko dokumentalistami rzeczywi­stości. Musimy starać się szu­kać w ludziach czegoś więcej niż tylko brutalnej zewnętrzności.

- "Na scenie zapach formaliny, grzech kazirodz­twa" - pisano po premierze "Ifigenii".

- Myślę, że w mojej "Ifige­nii" ten zapach formaliny wynika z tego, że główny bo­hater tak szaloną miłością ko­cha swoją siostrę, że jest gotów szukać jej w prosektorium, bo wie, że gdzieś tam znajdzie jej ciało. Więc jest w moich dra­matach szukanie uczuć i miło­ści, a przynajmniej potrzeba tych uczuć. Dzisiaj znajdowa­nie tego bardziej mnie intere­suje niż tylko odzwierciedla­nie tego co widzimy.

- Do pięciu sztuk, które wstrząsnęły Polską, Łukasz Drewniak zaliczył pana "Od dziś będziemy dobrzy". Zło jest w niej silniejsze od do­bra.

- Zło jest podstępne. Nie wiemy, z której strony nas za­atakuje. Nie chcę pokazywać, że zło jest silniejsze - tylko że musimy być bardziej uważni, bardziej wyczuleni i duchowo przygotowani, by temu złu stawić czoła. Cały czas staram się budować jakiś taki pozy­tywny świat. Nawet poprzez pokazanie braku, w tym bra­ku jest tęsknota za czymś...

- Na jakie sztuki chodzi pan do teatru?

- Nie lubię sztuk kostiumo­wych, wystawień lektur szkol­nych, bo one niczego we mnie nie otwierają, niczego we mnie nie zostawiają. Interesu­ją mnie dramaty problemo­we, trudne. Osterwa powie­dział, że dla niego: Teatr to jest miejsce, w którym spotykają się ludzie, dla których kościół to trochę za mało...

- Skąd pomysł takiej sztu­ki jak "Spalenie matki"?

- Dramat "Spalenie matki" ma jakieś pięć lat. Pisałem go w stuporze - po stracie. W Internecie są pierwsze wersje tekstu, który czytałem na warsztatach dramaturgicz­nych w Wigrach. Po przeczyta-

niu tej sztuki nastąpiła abso­lutna cisza. Nikt nie miał od­wagi zabrać głosu. Właściwie moje pięć lat pracy nad tym tekstem to pięć lat pracy nad przysposobieniem tego na sce­nę - przełożenia na zdarzenia i postacie dramatyczne.

Irytuje mnie to, co czytam w zapowiedziach o "Spaleniu matki". Chciałem napisać sztukę o tym, jak bardzo nie jesteśmy przygotowani na stratę osoby najbliższej. Fakt, że bohater jest gejem, to do­datkowa trudność, ale nie jest to tematem sztuki. To nie jest ani sztuka gejowska, ani o ge­jach. Chciałem pokazać, że wobec pewnych zasadniczych problemów ludzie są tacy sa­mi, niezależnie od tego jakie etykiety przyczepi im społe­czeństwo. Głównie na tym mi zależało - nie na jakimś oby­czajowym skandalu.

- Jaki jest świat kogoś, kto pisze takie drastyczne tek­sty?

- Chodzę tymi samymi uli­cami, jeżdżę tymi samymi tramwajami, robię takie same zakupy, spotykam takich sa­mych ludzi co wszyscy. Może tylko dostrzegam troszeczkę więcej niż inni. Jak widzę w metrze dziewczynę, która gra na gitarze i ma przy sobie psa i kota, od razu jestem w stanie zbudować całą jej historię. Dlaczego ona się tu znalazła, co o niej mówi fakt, że ma przy sobie psa i kota itd.

Ktoś przechodzi obok i jej nie zauważa. A mnie takie rzeczy interesują. Ulica to świetny dostarczyciel dramaturgicznego budulca. Najle­piej pozyskuje się świetne dia­logi, samemu w nich uczest­nicząc. Trzeba mieć potrzebę rozmawiania z ludźmi, i to zupełnie niezależnie od tego kim oni są.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji