Świat filmowców według Kazimierza Kutza
Kazimierz Kutz przygotował ostatnio przedstawienie najnowszej sztuki Eustachego Rylskiego - "Netta". Na jej premierę zaprasza Teatr Telewizji 23 marca. W świetnie zrealizowanym przedstawieniu zobaczymy między innymi Zbigniewa Zamachowskiego, Jana Nowickiego i Bohdana Łazukę. W tym, zdecydowanie męskim gronie, doskonale się czuje młoda i niezwykle atrakcyjna
aktorka, Joanna Brodzik. Muzykę do spektaklu napisał Jan Kanty Pawluśkiewicz. Ta premiera, którą firmuje nazwisko świetnego reżysera, jest warta uwagi także dlatego, że prezentuje dobrą polską dramaturgię współczesną, tak rzadko goszczącą na scenach naszego teatru.
To już drugi, po "Zapachu orchidei", tekst Rylskiego, który Pan realizuje dla Teatru Telewizji. Co pociąga Pana w jego pisarstwie?
- Rylski jest jednym z nielicznych pisarzy dobrej klasy, który lubi telewizję i trzyma się polskiej rzeczywistości. To bardzo rzadki przykład tego typu pisarstwa. Gwarantuje ciekawe rozwiązania narracyjne, ładnie skomponowaną akcję, ciekawy temat i bardzo dobrze napisane postaci - słowem wszystko, co sprawia, że tekst taki robi się z prawdziwą przyjemnością i daje aktorom coś do grania.
O czym jest ta sztuka?
- Najprościej mówiąc, opowiada o tym, jak dzisiaj wygląda następująca sytuacja: młody człowiek, który czuje się artystą, napisał wspaniały scenariusz, tytułową "Nettę", i próbuje go zrealizować. To jest opowieść trochę komediowa, trochę satyryczna o perypetiach młodego artysty we współczesnej branży filmowej, ocierającej się o politykę. O środowisku polityków i reżyserów. Pewne postaci mogą się tu kojarzyć, ale to nie jest ważne. Nie zrobiliśmy historii o postaciach, ale o mechanizmach.
Powiedział Pan kiedyś, że telewizja to najlepszy z wynalazków człowieka. Nadal Pan tak uważa?
- Nietrudno zauważyć, że od jakiegoś czasu prawie każdy ma w domu cały świat. I może we wszystko zajrzeć: i w naukę, i w piłkę nożną, i w sztukę.
A zagrożenie dla wyobraźni, dla myślenia, jakie niesie kultura obrazkowa?
- Telewizja jest rodzajem używki, można się od niej uzależnić jak od alkoholu czy narkotyków. Rzecz w tym, jak telewizję wykorzystywać. A nie jest wykorzystywana należycie, bo, jak wiadomo, jest ciągle pod ogromną presją reklamy - to jest jej główne źródło utrzymania. Ta zależność obniża poziom, zwłaszcza telewizji publicznej, która powinna być bardziej kulturotwórcza.
Kiedyś realizował Pan wspaniałe przedstawienia w ośrodku krakowskim, to przedstawienie powstało w Warszawie. Czy planuje Pan jakieś następne realizacje dla Teatru Telewizji?
W najbliższym czasie planuję zrealizować we Wrocławiu najnowszą sztukę Tadeusza Różewicza - "Kartotekę odwróconą".