Artykuły

Kobiety same go zapraszają

"Casanova" w reż. Jacka Bunscha na Scenie Letniej Teatru Miejskiego w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Inscenizacja "Casanovy" na Scenie Letniej w Orłowie zrywa z utartym poglądem, że legendarny kochanek łamał niewieście serca dla własnej uciechy. W reżyserskiej interpretacji Jacka Bunscha słynny Włoch jedynie poddaje się losowi, który rzuca go w ramiona kolejnych dam

Od piątku na orłowskiej Scenie Letniej króluje "Casanova" z Piotrem Michalskim w tytułowej roli. Odtwórca głównej roli w spektaklu inaugurującym "Miesiąc włoski" w Orłowie dla nikogo nie jest zaskoczeniem - Michalski świetnie radzi sobie z postacią legendarnego kochanka, ale inaczej być nie może skoro w ostatnich sezonach zagrał kilka podobnych ról. Jest niekwestionowanym filarem gdyńskiego przedstawienia - ponad dwudziestoosobowemu zespołowi aktorskiemu pozostają do zagrania tylko udane skądinąd epizody (najlepiej wypadają w nich Elżbieta Mrozińska i Dorota Lulka) oraz sceny zbiorowe. Te ostatnie - nawiązujące estetyką do weneckiego karnawału, a w ruchu scenicznym przypominające "Casanovę" Felliniego - są prawdziwą ozdobą spektaklu.

Nieco rozczarowuje natomiast scenografia Tadeusza Smolickiego, która (nie licząc elementu, o którym wspomnę za chwilę) sprowadza się w głównie do imitacji weneckich gondoli, sylwety mostu Rialto i bazyliki św. Marka. Zważywszy, że kilkanaście przygód Casanovy, o których na bazie jego "Pamiętników" opowiada scenariusz Jacka Bunscha, rozgrywa się w wielu malowniczych miejscach osiemnastowiecznej Europy (Wenecja, Paryż, Hannover, Londyn, Czechy), w scenografii nie znajdziemy do nich odniesień (chyba że kopułę weneckiej bazyliki uznamy potem za dach paryskiej opery).

Elementem scenografii, który wyznacza rytm akcji, nadaje jej głębszy sens i dominuje w scenicznej przestrzeni jest ustawione w centralnym punkcie plaży ruchome koło fortuny. W pierwszej scenie spektaklu powleczone kirem pełni rolę katafalku, ale potem stanowi punkt odniesienia dla przygód głównego bohatera, który niczym w "Kole fortuny" gra z losem, igrając z kobietami i ściągając na siebie coraz to nowe kłopoty.

Jednak gdyńska inscenizacja "Casanovy" zrywa z utartym poglądem, że legendarny kochanek łamał niewieście serca dla własnej uciechy. W interpretacji Jacka Bunscha słynny Włoch jedynie poddaje się losowi, który rzuca go w ramiona kolejnych kobiet. To, że korzysta z ich względów, to zupełnie inna sprawa, ale siłą sprawczą w spektaklu Bunscha są kobiety - wiarołomne i żądne przygód, które same zapraszają Casanovę do swych buduarów. A on im nie odmawia. W tak sportretowanej osiemnastowiecznej Europie cnota nie jest wartością, tu nawet mniszki aranżują schadzki.

Najnowszy spektakl Teatru Miejskiego w Gdyni, który przez najbliższy miesiąc można oglądać na Scenie Letniej w Orłowie, może nie tryska inscenizacyjnymi pomysłami (jak np. wcześniejszy "Don Kichote"), ale z pewnością wart jest poznania. Zwłaszcza w tak pięknych okolicznościach przyrody

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji