Artykuły

Teatr w deszczu

Deszczowy lipiec - to teatralna klapa. Scena Letnia w Orłowie pod gołym niebem - aktorzy grają, jeśli nie pada. Dyrektor Jacek Bunsch dzień zaczyna od prognozy pogody. Feta w Gdańsku też zależy od nieba - pisze Grażyna Antoniewicz w Dzienniku Bałtyckim.

Występ akrobatów kubańskich stał w tym roku pod znakiem zapytania. - Nie zagramy w deszczu - ostrzegli - to zbyt niebezpieczne. Na szczęście, na czas spektaklu rozpogodziło się. Czyżby niebo uległo magii teatru?

Wśród afrykańskich specjalistów od białej magii szczególną pozycję zajmują zaklinacze deszczu. Zazwyczaj mieszkają osobno - w jaskiniach bądź pieczarach otoczeni wielkim szacunkiem. Siłą swoich zaklęć i obrzędów sprowadzają lub wstrzymują opady deszczu.

A co robi Elwira Twardowska, szefowa Fety, kiedy niebo zasnuwają czarne chmury? Czaruje? Nie, telefonuje do Morskiego Biura Prognoz w Gdyni.

- Mam do nich ogromne zaufanie - opowiada. - Wiele lat temu, o godzinie drugiej miał wystąpić Teatr Strefa Ciszy. Od rana lało. Psychicznie nie wytrzymałam i gdzieś około dwunastej dzwonię. Pan pyta, o której grają. Mówię, że o drugiej. Odpowiedział: będzie pani miała śliczną pogodę. Tylko radzę skończyć do osiemnastej, bo potem będzie straszna ulewa. Pomyślałam: prognoza pogody na godziny? Niemożliwe. I co się okazało, piętnaście po osiemnastej lunął deszcz, zaczęły się burze, które trwały do rana.

Co roku szefowa Fety telefonuje do Morskiego Biura Prognoz i słyszy: uda się wam. Teraz też nie obiecywali świetnej pogody, ale powiedzieli, że można grać w przerwach między opadami.

Deszcz towarzyszy Fecie od początku.

- Przed laty, kiedy festiwal odbywał się jeszcze na pasie startowym na Zaspie, wystąpił zespół krakowski z "Mazepą" - wspomina Elwira Twardowska. - Zanim zaczęli grać, rozpadało się, lunęło z nieba. Aktorzy grali, ponieważ stali widzowie, pod parasolami lub bez. Pamiętam, że akustyk z oświetleniowcem cały czas trzymali palce na klawiszach, bo wywalało bezpieczniki. Ale szczudlarze, ognie, piękna niepokojąca muzyka, kolorowe dymy, fajerwerki, karoca i drewniane konie oraz historia miłosna tak widzów zauroczyły, że nikt nie odszedł. To była bardzo deszczowa Feta i moje pierwsze, cudowne doświadczenie z gdańską publicznością.

Granie w deszczu wymaga ogromnej sprawności fizycznej. Trzeba uważać, żeby się nie poślizgnąć. Kiedy pada, płyty chodnikowe są wyjątkowo śliskie. Ale zespoły teatralne, mimo najgorszej pogody, nie chcą odwoływać przedstawień. Jeśli tylko są widzowie, a widzowie nie zawodzą.

A co robi dyrektor Teatru Miejskiego w Gdyni i Sceny Letniej w Orłowie, Jacek Bunsch, kiedy pada.

- Na plaży w Orłowie wystawiam parasol, żeby wystraszyć deszcz - zdradził nam. - Wróżę z fusów. Kilka razy dziennie sprawdzam prognozę pogody w Internecie. Ponadto dzwonię do lokalnych służb meteorologicznych: Morskiego Biura Prognoz i Lotniczego. Są niezwykle wiarygodne. Pewnego razu dostaliśmy informację: za godzinę macie burzę w Orłowie. Będzie trwała czterdzieści minut, skończy się o dziewiętnastej, I tak się stało.

- Zeszłego lata graliśmy "Don Kichota" - wspomina dyrektor. - Jak wiadomo, przedstawienie opowiada o dwóch podróżach rycerza z La Manchy. Któregoś dnia podczas spektaklu rozpoczęła się burza, w chwili kiedy kończyła się pierwsza wyprawa i Don Kichot był odwożony do domu. Tego dnia zdołał odbyć tylko jedną wyprawę. Przedstawienie musieliśmy przerwać. Wierzę, że "Casanovę" będziemy grać pod czystym niebem.

Dzisiaj wielkim wydarzeniem będzie pełen ognia i występów pirotechnicznych występ teatru PAN. OPTIKUM "Il Corso" na Ołowiance. Artyści zapowiadają, że wystąpią nawet gdyby padał deszcz. Ale zaprzyjaźnieni synoptycy zapewniają, że niebo będzie rozgwieżdżone.

Na zdjęciu: "Zorba" na Scenie Letniej w Orlowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji