Artykuły

Trudno odczepić od siebie łatkę "legendy"

Zanim rozpoczęły się maltańskie przedstawienia, w klubokawiarni Meskal na legendarnych twórców teatru alternatywnego: aktorów The Living Theatre oraz na Yvonne Rainer, Ludwika Flaszena i Lecha Raczaka czekały tłumy młodych ludzi. Spotkanie z chodzącymi legendami prowadziła Małgorzata Dziewulska - pisze Stefan Drajewski w Głosie Wielkopolskim.

O swoich korzeniach mówili Tom Walker i Jerry Goralnik z The Living Theatre, Yvonne Rainer, Ludwik Flaszen i Lech Raczak

- Być legendą teatralnej kontrkultury to najgłupsza sytuacja, jaka może przydarzyć się artyście - mówił wczoraj Lech Raczak. - Po pierwsze jest się niemodnym, a po drugie nic się z tego nie ma.

Zanim rozpoczęły się maltańskie przedstawienia, w klubokawiarni Meskal na legendarnych twórców teatru alternatywnego: aktorów The Living Theatre, Yvonne Rainer, Ludwika Flaszena i Lecha Raczaka czekały tłumy młodych ludzi. Spotkanie z chodzącymi legendami prowadziła Małgorzata Dziewulska.

Jej zdaniem, legenda to coś takiego, co artystę krępuje i unieruchamia. Ale takie zespoły jak The Living Theatre, Yvonne Rainer w Stanach Zjednoczonych czy Teatr Laboratorium i Teatr Ósmego Dnia w Polsce, potrafiły się przeciwstawić pewnym zrytualizowanym formom życia społecznego i artystycznego.

Był to niewątpliwie gest odwagi. Ale ten gest, to wybicie się na niezależność, sprawiły, że stawali się wzorcem do naśladowania przez innych. Obrastali legendą.

Yvonne Rainer przyznała się, że pracowała w tym samym budynku, w którym piętro niżej ćwiczył The Living Theatre. - Kiedy byłam po lekcji, schodziłam do nich i patrzyłam, co robią. Imponowali mi. Byli otwarci. Na ich scenie zrealizowałam w 1961 roku swój pierwszy spektakl - opowiadała w Meskalu wybitna amerykańska choreografka. - Z legendą bywa kłopot, bo musi on ciągle przypiętą jej łatkę przezwyciężać - dodała.

W ruchu kontrkultury

- Jeśli patrzeć na naszą kulturę jako kulturę strachu, przemocy i - siły, to usytuowanie w ruchu kontrkultury jest zaszczytem - powiedział Tom Walker, od 35 lat aktor The Living Theatre. - Przystąpienie do tego zespołu, było przed laty opowiedzeniem się, czy chce się być aktorem w Hollywood, czy artystą niezależnym.

Ludwik Flaszen nie jest pewien, czy Jerzy Grotowski i oni - członkowie jego konstelacji, należeli do tego, co nazywa się kontrkulturą. - My byliśmy zjawiskiem równoległym - dywagował w Meskalu. - Pamiętam, że w latach 60. spotkaliśmy się z zespołem The Living Theater na dachu hotelu w Rzymie. Czuliśmy pewną bliskość, ale nie byliśmy tacy sami. Różnica polegała także na tym, że The Living Theatre, ten wspaniały "statek szaleńców", to było zjawisko emblematyczne kontrkultury. Oni wpływali na świat, także na Grotowskiego i na nas. Jeśli nie był to wpływ jawny, to jakiś ukryty istniał. Różnica polegała jednak na tym, że oni przychodzili ze świata, który my nazywaliśmy "wolnym światem". Tymczasem oni ten świat uważali za zniewolony. I to nam dawało do myślenia, bo my pochodziliśmy ze świata częściowo zniewolonego.

Skomplikowany mechanizm

Ludwik Flaszen jest przekonany, że Grotowski i Teatr Laboratorium stał się jednym z nielicznych centrów kontrkultury w Polsce dopiero około 1970 roku, po przeniesieniu do Wrocławia. Wiąże go z momentem, kiedy Grotowski powiedział sobie: "już dosyć tego, swoje zrobiłem, teatr to jest skomplikowany mechanizm, w którym istnieje swego rodzaju manipulacja. Potrzebuję samotności".

Lech Raczak śmieje się, kiedy przedstawiają go jako legendę. Czuję się wtedy zażenowany. - Cokolwiek robię, to jest traktowane jako fakt artystycznie niemodny, ponieważ obecnie żyjemy w sferze starcia różnych mód - mówił w Meskalu.

Za swojego mistrza Lech Raczak uważa Jerzego Grotowskiego. Dodaje natychmiast, że jest uczniem nieprawym, ponieważ nigdy nie był w środku Teatru Laboratorium. Starał się go zrozumieć jako widz. Szybko jednak odkrył, że stoi w opozycji do Grotowskiego.

Buntownicze gesty

- Miałem w sobie odruch społeczny, który wtedy nazywało się rewolucyjnym - dodał.

Dzisiaj kontrkulturą to jeden z wielu sposobów zachowania się, a teatr kontrkulturowy to jedna z tych dziedzin sztuki, która nie przynosi zysków. Wszystkie gesty buntownicze stają się z czasem komercyjnymi - najlepiej widać to w muzyce, plastyce, literaturze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji