Artykuły

Co z tym teatrem dla dzieci?

Coraz częściej na spektakle do teatru przychodzą rodzice z maluchami na rękach. Można więc mieć nadzieję, że za kilkanaście lat sale teatralne nie opustoszeją, bo czym skorupka... Po drodze jednak dzieci i młodzież narażone są na kontakt ze złym teatrem, anachronicznym lub komercyjnym Chyba, że na tej drodze spotkają teatr artystyczny, ale czy dziecko chce takiego teatru? Czy potrafi go rozpoznać i zrozumieć? - zastanawia się Stefan Drajewski w Głosie Wielkopolskim.

Kilka miesięcy temu dwie poznańskie aktorki: Katarzyna Pawłowska (Teatr Porywacze Ciał) i Lucyna Winkel (Studio Teatralne Blum) zrealizowały przedstawienie "Co to" [na zdjęciu] adresowane do dzieci do lat trzech (podczas Biennale Sztuki dla Dziecka obie panie wspólnie z Arturem Szychem zaplanowały premierę nowego przedstawienia zatytułowanego "Pudełko", które przeznaczone jest dla dzieci do lat 4). Teatr Animacji w Poznaniu od dawna zaprasza maluchy na weekendowe przedstawienia rodzinne. Takie jest życzenie współczesnych rodziców. Wiadomo, że w tego typu teatrze liczy się klimat, nastrój, bliskość, a nie temat. Trzon dziecięcej widowni w teatrach stanowią jednak przedszkolaki i uczniowie szkół podstawowych. Problem zaczyna się z gimnazjalistami. - Oni jeszcze jedną nogą tkwią w dzieciństwie, ale już cali sobą wychyleni są ku dorosłości - tłumaczy Katarzyna Grajewska, kierownik literacki Teatru Animacji w Poznaniu. - Dojrzewający przedwcześnie, pogubieni przedwcześnie Co teatr ma im do zaoferowania? Odpowiedź jest bardzo skomplikowana. Grajewska nie kryje, że jest to najtrudniejszy odbiorca, ponieważ sam jest już w miarę samodzielny i potrafi wybierać, a ma z czego: gry komputerowe, telewizja, koncerty, koledzy Niestety, z telewizji zniknął teatr młodego widza, w teatrach najtrudniej o sztuki adresowane właśnie do tej kategorii wiekowej.

- Taki widz docenia teksty współczesne, dotykające kwestii znanych i trudnych relacji z rodzicami, rówieśnikami, swego istnienia w szkole i w domu, kłopotów z procesem dojrzewania. Ale pragnie także zostać oczarowany i wprawiony w zachwyt. Ten widz nie czuje się już dzieckiem, a przecież jeszcze nim jest - twierdzi Grajewska.

Nastolatki tym różnią się od dzieci, które do teatru przyprowadzają albo rodzice, albo dziadkowie, albo nauczyciele, że sami decydują, w jaki sposób chcą spędzać czas wolny.

- Bardzo często chodzę do teatru - mówi 16-letnia Irmina Dąbek po wyjściu z przedstawienia "W beczce chowany" w Teatrze Animacji w Poznaniu. - Najczęściej chodzę z mamą. Wybieramy różne teatry. Teatru nie można rozpatrywać jako alternatywy wobec gier komputerowych czy telewizji. Po południu można grać na komputerze, wieczorem iść do teatru, a w weekend oglądać telewizję.

Grzechy główne

Krytyk teatralny Hanna Baltyn, nie kryje, że ma złe zdanie o polskim teatrze dla dzieci. Zarzuca mu następujące grzechy główne: nudę, złą reżyserię, kiepskie aktorstwo, monotonną plastykę, dłużyzny, nierzadko kiepski literacki przekład. Trudno się z tymi zarzutami nie zgodzić, zwłaszcza z ostatnim. Jak Polska długa i szeroka teatry grają baśnie Andersena w starych przekładach, które są przepoetyzowane, brzmią sztucznie ze sceny, niektóre słowa wymagałyby czasami przypisu. Tymczasem od dwóch lat mamy nowy, znakomity przekład "Baśni" - dzieło poznanianki Bogusławy Sochańskiej. Baltyn, autorka tej listy "grzechów głównych", nie wskazała jeszcze jednego: teatr dla dzieci ciągle stanowi swego rodzaju getto. Grany jest głównie w teatrach dla dzieci bądź dramatycznych, które traktują spektakl dziecięcy jako misję, albo jako dobry zarobek. Tymczasem ciekawszy staje się on wtedy, kiedy wkracza w rejony dotąd mu obce. Inaczej tworzy się teatr wśród dzieci na łóżkach w sali szpitalnej, inaczej w plenerze, w supermarkecie, a jeszcze inaczej w małej salce, w której bohaterowie spektaklu są na wyciągnięcie ręki i widać każdy fałsz.

Towarzysz dziecięcej zabawy

Sen z powiek ludziom teatru spędza brak repertuaru, zwłaszcza skierowanego do gimnazjalisty i licealisty. Polskich sztuk współczesnych prawie nie ma, zagraniczne nie zawsze przystają do naszej rzeczywistości i co istotne - trzeba za nie drogo zapłacić. Pozostaje więc reinterpretacja klasyki. A z tą bywają kłopoty. Nie wystarczy ubrać aktorów we współczesne kostiumy i grać konwencjami, ponieważ dzieci i młodzież wychowywane na homogenicznej papce kultury masowej nie znają kanonów i kontekstów, a zatem nie potrafią odczytać tych zabiegów.

Jak zatrzymać uwagę młodego człowieka zanurzonego na co dzień w sieci i świecie wirtualnych gier, wysmakowanym znakiem plastycznym? Michał Walczak, dramaturg i reżyser, ma na to receptę. - Dziecko poprzez baśń powinno czuć się włączone w rozmowę o problemach ogólnoludzkich - twierdzi. - Dobrze skonstruowana baśń zawsze opisuje podróż niedojrzałego do dojrzałego, od kłamstwa do prawdy - a tych kategorii nie da się jednoznacznie przyporządkować kategoriom metrykalnym. Niestety, nie zawsze to się udaje. Znam "Piaskownicę" Walczaka i mu wierzę, podobnie jak młoda publiczność, która przychodzi na jego przedstawienia. Autor "Smutnej królewny" i "Ostatniego tatusia" zauważa, że aby pisać dobrze dla dzieci, trzeba przestać myśleć o sobie jako twórcy, natomiast postawić się w roli towarzysza dziecięcej zabawy, na którym spoczywa odpowiedzialność za wymyślanie reguł tej zabawy, jej bohaterów i - przede wszystkim - wciągnięcie w nią młodego człowieka.

- Przychodzę tutaj z tatą i to on zawsze wybiera spektakle. Lubię Teatr Animacji, ale czasami jest nudno - przyznaje dziewięcioletni Michał Maćkowiak, który jako jeden z nielicznych przyszedł w środku tygodnia na spektakl z tatą, a nie z klasą. - Najbardziej podobają mi się przedstawiania zabawne, kiedy na scenie dużo się dzieje. Nie wiem, czy teatr jest lepszy od gier komputerowych i telewizji. Na komputerze nie mogę za dużo grać, bo mi rodzice nie pozwalają.

- Z żoną staramy się jak najczęściej zabierać syna do teatru i na wystawy nie tyle, by odciągnąć go od telewizora i komputera, ale głównie po to, by wyrobić w nim nawyk zwracania uwagi na sztukę - dopowiada Rafał Maćkowiak, tata Michała. - Wybieramy to, co naszym zdaniem może mu się spodobać, ale nie zawsze trafiamy. Nie zmuszamy go. Proponujemy, zachęcamy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji