Artykuły

Zbudź się i żyj!

W dzienniku "Dziennik" pewien teatroman dokonał niechlujnawego rozbioru mojego tekstu z poprzedniego numeru "Tygodnika Powszechnego". Dowiódł, że szukanie dziury w całym może prowadzić do doskonałości. Może, ale nie musi - Jan Klata odpowiada Jerzemu Pilchowi na łamach Tygodnika Powszechnego.

Ta książka jest wielce podejrzana. Czytam i jestem zagubiony w gąszczu wzajemnie sprzecznych faktów. Desperacko przebijam się przez fascynującą plątaninę nieistotnych informacji o niespodziewanie wielkim znaczeniu. Wpadam w zasadzki niesamowicie poruszających scen, rozsiane pośród długich pasaży drobiazgowych wyliczanek. "Catch a Fire. Życie Boba Marleya" to owoc kilkunastu lat fanatycznej pracy Timothy White'a. Za chwilę ukaże się pierwsze polskie wydanie.

Bob Marley to postać wielce podejrzana. Im więcej White o nim pisze, tym bardziej zagmatwaną osobowością jawi się ten nat­chniony artysta, który śpiewał jak prorok, choć nie żył jak prorok. Syn pięćdziesięcioletniego, niepokalanie białego kapitana Norvala Sinclaira Marleya i osiemnastoletniej czarnej Cedelli Booker. Czyli półsierotka. "- To był mój ojciec? - Tak, to smutne, lecz prawdziwe. - Mamo, nie trzeba nam takiego człowieka".

Niósł w świat dumę muzyki czarnych, choć nie był czarny. Narodowy bohater całego świata. Niewolnicy są wszędzie. Bob Marley and the Wailers. Świat w szoku: "Ci ludzie grają tak, jakby urwali się z kart Starego Testamentu". Nazwali się The Wailers, bo od początku musieli płakać.

Chluba Jamajki: najpierw trzcina cukrowa. Później kopalnie boksytu. A teraz przede wszystkim Bob Marley. Lepiej uprawiać zioło niż harować w kopalniach boksytu.

Stolica Jamajki: piekielne miasto Kingston, wzniesiona przez złe moce siedziba piratów.

Ludność Jamajki: w siedemdziesięciu procentach czarna.

Potrawa narodowa Jamajki: ryż z groszkiem. A raczej z fasolą.

Muzyka Jamajki: reggae. Reggae to muzyczny wykład Biblii.

Religia Jamajki: rastafarianizm. Podejrzane.

Ras Tafari to prawdziwe imię Hajle Sellasjego, cesarza Etiopii i Afryki, Lwa Judy. Cesarz uważał się za 225. potomka Menelika, syna króla Salomona. Jamajscy wyznawcy uważali go za Boga. Nie protestował. Umarł w 1975 roku.

Podstawą rastafarianizmu była Holy Piby, czyli Biblia Czarnego Człowieka. Powstała na Karaibach na początku XX wieku. Przywódcy ruchu rasta twierdzili, że Pismo Święte zostało napisane po amharsku, w tzw. pierwszym języku ludzkości, ale za czasów pierwszych papieży czarnego Boga po prosu wybielono. Zatem Etiopia to kolebka wiary i cywilizacji. Szczególnie dla Jamajczyków, bo Jamajka to wcielenie piekła na ziemi. Teraz cierpią w Babilonie, ale pewnego dnia po Armagedonie wrócą do Etiopii. Zresztą wszyscy są zaproszeni, by przyjąć Jah (od Jahwe). Samozwańczy prorocy rastafariańskiej wiary zaczęli się zrzeszać w poruszające wyobraźnię tajne organizacje, jak Wielkie Starożytne Bractwo Ciszy. Ustanowili zestaw reguł dotyczących diety i higieny. Nie wolno się czesać ani obcinać włosów. "Nie będą odsłaniać skóry głowy, nie będą golili brody, jak też nie powinni pozbawiać się żadnego kawałka ciała". Włosy rosną i skręcają się w grube dready. Dread - groza, przerażenie innych na widok lwiej grzywy rasta. Do tego zioło ganja - marihuana. Znalezione podobno na grobie króla Salomona.

Niejeden rasta-hochsztapler z sukcesem żerował na prześladowanej jamajskiej biedocie, zanim wylądował w zakładzie zam­kniętym. Leonard Howell zajmował się swymi trzynastoma żonami, a jego wyznawcy hodowali dla niego ganję. Claudius Henry nazwał się "Tym, który naprawia wyłom" i sprzedawał bilety na statek do afrykańskiej ojczyzny. Portret Sellasjego na biletach wzbudził zaufanie tysięcy Jamajczyków. Sprzedali wszystko, by powrócić na łono Ziemi Obiecanej. Niestety, statek jakoś nie przybył.

Za to w 1966 roku na Jamajkę przybywa sam Czarny Król Wszystkich Królów Hajle Sellasje. Sto tysięcy rozentuzjazmowanych rastafarian otacza samolot. Cesarz przez pół godziny boi się wyjść z kabiny. Dziwny ten Bóg Boba Marleya.

Ale jeśli ktoś ma wątpliwości, czy muzyka Marleya ma coś wspólnego z Biblią, niech po prostu jej posłucha. Niech usłyszy, jak upadały mury Jerycha.

Bob Marley od dzieciństwa lubił sport. Nie grał w tenisa na starannie przystrzyżonej trawie. Nie był krykiecistą. Kopał piłkę. W 1977 roku zranił się w paznokieć podczas meczu z zawodnikami reprezentacji Francji. W Paryżu. Inna wersja mówi, że grał z kimś innym. W Londynie. Nie-

istotne. Ważne, że rana się nie goi. Bardzo ważne, że to rak. Trzeba amputować palec, aby zatrzymać rozwój choroby. Ale rasta nie dopuszcza amputacji. "Jah mnie uleczy. Ganja. Siła mej fajki". Przerzuty. Rak mózgu, wątroby i płuca. Chemioterapia lub naświetlanie. Lew traci grzywę.

Widziałem film dokumentalny: ostatni wywiad artysty przed śmiercią. Nie ma już lwiej grzywy dreadów. Łysą głowę ukrył pod wielkim trójkolorowym beretem. Dread­ - groza, przerażenie. Nie pamiętam, co mówił. Nie zapomnę przeszywająco pustego spojrzenia oczu człowieka, który już nie chce żyć.

Na krótko przed śmiercią Marleya w 1981 roku jego żona Rita namówiła go na chrzest w Etiopskim Kościele Ortodoksyjnym. Stał się rasta-chrześcijaninem.

W jednej ręce trzyma elektrycznego Gibsona, w drugiej Biblię otwartą na Psal-

mie 23. Żyje.

Robert Nesta Marley to postać wielce podejrzana. Nie mówił jak absolwenci Oksfordu. Nie mówił po angielsku z pseudobrytyjskim akcentem dobrze urodzonego Jamajczyka. Mówił językiem aniołów.

P.S. A propos języka mocnych aniołów. W dzienniku "Dziennik" pewien teatroman dokonał niechlujnawego rozbioru mojego tekstu z poprzedniego numeru "Tygodnika Powszechnego". Dowiódł, że szukanie dziury w całym może prowadzić do doskonałości. Może, ale nie musi.

Ów Hustler polskiej felietonistyki posiadł cudownie pomroczną niejasność erotomańskiej frazy. Parsknie, pilchnie, pruknie - a z orgazmem mu się skojarzy. Zapewne pisze w pozycji horyzontalnej. Gdyby jednak na chwilę chciał się nieco przewietrzyć, mógłby wstać i udać się do Starego Teatru. "Odprawa posłów greckich" w reżyserii Michała Zadary jest także dramatem żywym, o wiecznie aktualnej Polsce opowiadającym. Niewiele takich napisano.

Felietonista Pilch oczywiście nie musi tego wiedzieć. On i tak wie wszystko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji