Artykuły

Różowe zjawisko STS-u

- Wolałabym mieć jedną główną pasję, którą bym rozwijała i dostała za to Nobla albo Oskara. A ja nawet tych naszych Fryderyków nie dostaję - mówi KRYSTYNA SIENKIEWICZ.

"W domu Krystyny Sienkiewicz mieszkają anioły. Żyją w jej prywatnym niebie - w bajkowym dworku na starych warszawskich Bielanach. Aktorka tworzy je co dzień w swojej stylowej, wielkiej kuchni. Lepi z ciasta, maluje im rumieńce, stroi w gałganki i koronki, a potem daje im duszę. - I siedzą sobie na pniach, patykach te paskudy. Ale przeważnie mają skrzydła i fruną - mówi artystka.

Biały dworek Krystyny Sienkiewicz tonie w zieleni. Nad szlacheckim kolumnowym gankiem widnieją w herbie na kartuszu dwie psie głowy. - Mój dom pod psem -śmieje się gospodyni.

Z tyłu domu pachnie liliami bujny ogród. W oknach od ulicy widać dziergane firany, białe i barwne jak pawie. Wszyscy w okolicy wiedzą, że za szarym robotniczym blokiem, w - pałacyku pod kolumnami, mieszka legenda polskiej sceny i kabaretu, różowe zjawisko STS-u - jak mawiał o niej Krzysztof Teodor Toeplitz.

Dom artystki jest taki, jak ona sama - barwny, niejednoznaczny, pełen nostalgii, a zarazem niebywałej witalności. Kiedyś jedna z dziennikarek, po wizycie w gościnnym saloniku aktorki napisała, że choć od rozmowy z nią minęło parę dni, to wciąż pozostaje pod urokiem jej bajkowego świata. Nas także zauroczył ten pałac, jak go artystka zwykła nazywać. Dom przy ul. Płatniczej przesycony jest teatrem i sztuką, bo Krystyna Sienkiewicz swoją artystyczną duszę podzieliła na dwoje. Jest plastyczką i aktorką. Wyznaje, że wcale nie zdradziła dla sceny i estrady ośmioletniej edukacji plastycznej i nauk pobieranych w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W jednym i drugim jest perfekcyjna i charyzmatyczna.

Dziecko we mnie

Na studiach profesorowie wróżyli jej wielką malarską przyszłość. Na początku malowała alegoryczne wdowy.

- Ale to tylko taki etap w życiu. Potem już byfam za ładna, żeby stać przy sztaludze. Kiedyś bytam lalką, ale już mi się nie chce - prowokuje aktorka. - Był czas, że robiłam pierroty, a teraz lepię tylko anioły. To taki rodzaj monologu wewnętrznego. Ja jestem straszna gaduła i jak już się natrzaskam mocno dziobem, to lecę do mojej pięknej kuchni, do stolnicy i tworzę anioły. Agnieszka Osiecka napisała o mnie: - Ona kiedyś jeszcze coś pokaże. Rzeczywiście jest we mnie jakiś niepokój. Tak dużo robię i na pewno się nie starzeję, bo nie mam na to czasu...

Krystyna Sienkiewicz - choruje na nieuleczalne dzieciństwo. Po wojnie odkupiła i pozbierała lalki, podobne do tych, które zgubiła uciekając przed bombardowanim do schronu. Do dziś siedzą obok siebie, w kufrach i na półkach. Niektóre mają swoje imiona, a inne, chore znajdy, czekają na uzdrowienie.

- Jestem spod znaku Wodnika i mam wiele talentów. Może nie są na szóstkę, ani nawet na piątkę, ale na pewno na czwórkę - mówi przekornie. - Wolałabym mieć jedną główną pasję, którą bym rozwijała i dostała za to Nobla albo Oskara. A ja nawet tych naszych Fryderyków nie dostaję. Nie boli mnie to! Ja nie jestem z tego mankietu... Nawet nie zapraszają mnie do Międzyzdrojów, choć tyle filmów nakręciłam, które ludzie kochają.

Nigdy jednak nie daje za wygraną. Mówi, że znalazła swoje miejsce na ziemi i życie nauczyło ją pokory. Uratowała Krysię od paskudnego świata. Przede wszystkim znalazła spokój. Nawet przestała mówić, że ma zezowate szczęście. Bo tak naprawdę jest ono wielkie.

Z pamięci i wyobraźni

Takim szczęściem jest dom, który wybudowała z trudem, wbrew wszystkiemu. Jej dworek nie ma sobie równych, bo jest metryką, świadectwem aktorki. Każda rzecz, bibelot, mebel czy tkanina, ma swoją historię, nie tę mierzoną według kalendarza, lecz znacznie ważniejszą, bo emocjonalną.

- Ten dom to ja - kwituje z uśmiechem pani Krystyna. - Byłam niedawno u wróżki. Bo ja latkm do wróżki; głównie po dobrą pogodę. Tylko spojrzała w moje oczy i rzekła: - Pani chce sprzedawać dom. Proszę tego nie robić, bo on jest kawałkiem pani. Wszystko od razu umrze, jak pani oderwie od siebie to, co wcześniej stworzyła.

Artystka wyznaje, że nie stać jej na jego utrzymanie. Świadczenia, podatki - to ją przerosło. Już nie zarabia tyle, co kiedyś. Teraz sięga po swój drugi zawód. Jak nie ma koncertu, to zaczyna wypiekać te swoje anioły i tymi aniołami zarabia na rachunki. Czy Krystyna Sienkiewicz nie boi się tworzenia nowego domu?

- Nie, bo nowy jest bardzo łatwo odbudować - odpowiada bez namysłu. - Umiem to swoje podwórko dekorować. Uwielbiam to. Jest przecież częścią mego zawodu. Już Agnieszka Osiecka zauważyła, że jak nawet w hotelu się znalazłam, to coś zaraz tam ustawiałam po swojemu, przestawiałam i przekładałam. Tak oswajałam otoczenie.

Dom Krystyny Sienkiewicz przy ulicy Płatniczej ma bez mała 20 lat. Aktorka zbudowała go od podstaw na miejscu zrujnowanej, przeżartej przez grzyb czynszówki z 1918 roku. Wniosła do niego wszystkie swoje talenty, marzenia i przeszłość. Z czego się zrodził? Z wyobraźni i pamięci.

Przedtem miała piękną wieś. Była posiadaczką młyna wodnego, drewnianego domu nad rzeką Świder oraz trzech i pół hektara ziemi. Ten dom dzieliła ze znanym aktorskim małżeństwem. Zajmowała strych, napisała książkę

Haftowane gałgany.

- W tamtym miejscu rozwinęła się moja wyobraźnia. I jak potem mnie pytano, jaka jest moja najlepsza rola w życiu, to mówiłam: - Trzy i pół hektara ziemi pod Warszawą. Jak tamto sprzedałam, to kupiłam od miasta dom przy Płatniczej... Z sześcioma rodzinami... Brzydki barak. W baraku okna były pozabijane dechami. Kiedy wjechały spychacze, zostały z baraku tylko trzy ściany. Spychacze wygrzebały piwnicę, bo jej też nie było. W ogóle niczego. A ja się wykrwawiałam dla tego domu. Kiedy uporałam się z wykwaterowaniem sześciu rodzin, zaczęłam go lepić. W Radzie Narodowej mówiono, że Sienkiewicz kupiła mieszkanie przy Płatniczej, bo lubi grzybobranie. Ani jedna deska podłogowa po starym baraku nie została, nic prócz okien, które są tu do dziś i oczywiście starych przedwojennych proporcji - opowiada.

Ja, znajda

Aktorka - lepiła swój baśniowy pałac z rzeczy, które w biednych latach 80. trzeba było wyszarpać i wychodzić u urzędników. Do dziś są tu drzwi ze sklejki, bo innych w tych czasach nie było można dostać. Drzewo trzeba było załatwiać przez samego ministra leśnictwa. Zlew - przez jeszcze innego ministra. .-A reszta, to wszystko, co uzbierałam. Jestem śmieciarą. Trudnię się zbieractwem, szukam, składam, przywracam do życia, przedłużam je. Wszystko jest uzbierane - kafelki, makatki, poduchy, zagłówki łóżek, fronty starych szaf. Uciekam w abstrakcyjny śmietnik. Nie wystaję spoza tych klamotów. Jak moja gosposia, która przekręca polskie słowa, tak i ja mam na to przewrotne powiedzenie: - Ten, co znajduje to znajda, a ten, co wyrzuca to wyrzutek. Na moje szczęście ludzie nie są oszczędni, a ja zbieram wszystko. Bo - śmieciara zbiera i dobry żart, i dobrą historyjkę - dodaje z uśmiechem.

Dom Krystyny Sienkiewicz wypełniony jest po brzegi starymi przedwojennymi lub jeszcze starszymi meblami i bibelotami. Dużo tu secesyjnych cacek i tkanin. Artystka sama je zgromadziła, nic nie dostała w spadku. Jest sierotą. Dlatego po rodzicach nic nie miała. Może parę haftów po babci. Z rodzinnego domu pozostał w niej i w jej bracie Ryśku (ojcu Kuby Sienkiewicza z Elektrycznych Gitar - przyp. red.) cały duchowy spadek. Przetrwało parę fotografii. Tylko ich dwoje z całej familii ocalało z wojny. Całe jej dzieciństwo, to sieroce życie.

- Ja i Rysio wszystkie talenty odziedziczyliśmy po mamie. Mój Rysio, matematyk, który tworzył w Anglii komputery, miał piękny głos i słuch absolutny. Ja przy nim, nieco kulawy. Ale mama wszystkie swoje plastyczne zdolności przelała na mnie - opowiada aktorka.

Po wojnie Krystyna i Ryszard dzieciństwo mieli tułacze. Wychowywali się oddzielnie. Krystynę Sienkiewicz zabrała ciotka ze Szczytna. A brat Ryszard był najpierw w warszawskim, a potem aleksandrowskim sierocińcu pod Łodzią. Rodzeństwo połączył Władysław Bierencwejg, wychowawca Ryszarda.

- Przyjechał z Rysiem do Szczytna, gdzie chodziłam do szkoły. To on mnie pchnął na drogę plastycznej edukacji. W Szczytnie pokazałam mu swoje pamiętniki, w których rysowałam krasnoludki. Potem musiałam rzucić w kąt książeczki o księżniczkach i romansidła, w których się rozczytywałam, i przejść do filozofii. Jako dziecko poznałam ekonomię Shaffa, filozofię Russela czy Huxleya. Skończyłam Liceum Plastyczne, uzyskałam dyplom przodownika pracy i nauki, bez egzaminów dostałam się do warszawskiej ASP. Zdawałam tylko z rysunku. Potem sześcioletnie studia, po drodze Studencki Teatr Satyryków... i Osiecka, która mnie wsadziła na traktor w swoim wodewilu pt. Niech no tylko zakwitną jabłonie. Obracałam się w bardzo dobrym towarzystwie i to jest moje wielkie życiowe szczęście. W latach 60. coś takiego niepojętego przeleciało nad światem, wszystko rozkwitło, wybuchło, śpiewało. Astrolodzy nie będą wiedzieli co - uśmiecha się pani Krystyna.

Magia czasu

Jeśli jeszcze gdzieś magia tamtego czasu pozostała, to na pewno w domu Krystyny Sienkiewicz. Tutaj, jak w starym polskim dworku, każdy pokój i każdy kąt żyje swoim odrębnym życiem. Na prawo od holu mieści się niewielki jasny salonik dla gości - z bielonym piecem, masywnym kredensem i szafą, w której przez uchylone drzwi widać aktorskie przebrania i stroje. Na wzorzystych poduchach wylegują się koty. Jest ich w domu aktorki cała rodzina. Żyją w dobrej komitywie z psiakami. Mają swoje lata i są to koty po przejściach. Przy drzwiach, na malowanej komódce, nastrojowe światło rzuca secesyjna lampa. Za salonikiem, tuż przy wejściu na ogrodowe patio, jest haftowane pawie i solne anioły. Nad rzeźbioną komodą wisi wierna kopia wawelskiego arrasu, na ścianach - obrazy Mariana Osieckiego. W oknach tęcza barw - szydełkowe firany. A między oknami rój kolorowych wypiekanych aniołów. Naprzeciw ptasiego pokoju bije serce domu - wielka kuchnia z masywnym stołem, przy którym Krystyna Sienkiewicz stawia kosz z gałgankami i maluje akrylem swoje cherubiny. To także jej gabinet, stałe miejsce do pracy.

Sypialnia na piętrze to najbardziej zaczarowany kąt. Krystyna Sienkiewicz kocha go szczególnie. Tu zgromadziła rodzinne pamiątki, między innymi haftowane babcine płótno, które przyozdabia niewielką lukarnę w spadzistym stropie. Po obu stronach stoją bliźniacze, bogato zdobione, dworne łóżka, a przy jednym z nich prawdziwy klęcznik. W domu Krystyny Sienkiewicz jest miejsce na wszystko, co prawdziwie dobre i piękne. Aktorka twierdzi, że trzeba żyć ze świadomością swego miejsca na ziemi: - Bo teraz mieszkam w pałacu, ale potem mogę być na śmietniku. Musimy pamiętać zawsze, jakie jest to nasze prawdziwe miejsce na ziemi - podkreśla.

W życiu najbardziej przeraża ją chamstwo. Nie znosi też zakłamanego show-biznesu, produkującego gwiazdy i gwiazdeczki na jedną chwilę. Ale marzy jej się główna rola w serialu i udział w dobrej reklamie.

- Śpiewam taką piosenkę, która doskonale ilustruje mój stosunek do tego wszystkiego: - Prostactwo się szerzy, pióra pawie stroszy. Kordian jest bez grosza, cham się rozpanoszył.... Nęci cię kariera? Chcesz pieniędzy kupę? Idź do Big Brothera, pokaż gołą d...ę. To jest dziś sposób na artystyczne spełnienie. Ja też lekko knajacka się robię, bo muszę się bratać z widownią pod chmurką. Czyli, że mnie też płatki opadają. Czyli już nie jestem takim kwiatuszkiem z rosą na rzęsach i zaczynam się cwanić - komentuje otaczający ją świat aktorka i kwituje cytatem z piosenki - Oj stara - znaczy Krysiu. Nie jestem Krysią od dzisiaj.

Krystyna Sienkiewicz jest niekwestionowaną gwiazdą polskiej estrady, teatru, a także filmu. Dużą popularność zdobyła jako charakterystyczna aktorka estradowa i kabaretowa. Grywała w słynnych kabaretach: Olgi Lipińskiej, Starszych Panów oraz Pod Egidą. Jako aktorka zadebiutowała podczas studiów w legendarnym Studenckim Teatrze Satyryków. Grała w wielu warszawskich teatrach - m.in. Ateneum, Syrena, Komedia, Rozmaitości. Kreowała główne role we wszystkich sztukach Osieckiej. Była odtwórczynią pierwszoplanowych postaci m.in. w filmach: Smarkula, Rzeczpospolita babska, Rodzina Leśniewskich i Lekarstwo na miłość. Ma też na swoim koncie wiele dokonań literackich i plastycznych. Jest autorką książek pt. Haftowane gałgany oraz Zgadnij z kim leżę. Krystyna Sienkiewicz ma wielkie serce do zwierząt. Opiekuje się schroniskiem w Milanówku, w którym jest prezesem fundacji".

Na zdjęciu Krystyna Sienkiewicz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji