Artykuły

R@port. Meludnek czwarty.

Czwarty dzień festiwalu przyniósł ogromne dysproporcje między poszczególnymi realizacjami i unaocznił jak bardzo różnorodny jest współczesny teatr. Poszukiwania nowej dramaturgii idą w różnych kierunkach. Jeśli ilość przejdzie w jakość to R@Port nabierze pełnych rumieńców. Pisze Łukasz Rudziński z Nowej Siły Krytycznej.

Festiwal nabrał tempa. Sobota była dniem niezwykle absorbującym. Zaprezentowano cztery sztuki, w tym bardzo wyczekiwanego "Boga Niżyńskiego" Teatru Wierszalin z Supraśla. Właśnie w sobotę miało się okazać, czy któraś realizacja jest jeszcze w stanie włączyć się w rywalizację o główną nagrodę. Zdania są podzielone, a festiwalowe kuluary huczą od plotek.

W sobotnie przedpołudnie chętni mogli posłuchać czytania dramatu "Śmierć Człowieka-Wiewiórki" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk. Przybliża ona historię terrorystycznej grupy Rote Armee Fraktion (Frakcji Czerwonej Ręki), która wstrząsnęła zamachami w RFN-ie w latach 70. To historia konkretnej grupy anarchistycznej i zarazam opowieść o klęsce wszelkich idealistów.

Później widzami zawładnął teatr żywego planu. Oferta bogata, z rozrzut propozycji ogromny. Najpierw trzy realizacje nurtu konkursowego a na dokładkę "Do piachu" Różewicza. Rozpoczął Teatr Polski z Poznania sztuką "Twój, Twoja, Twoje" Przemysława Nowakowskiego w reżyserii Moniki Pęcikiewicz. Trzy akty, każdy autonomiczny, choć delikatnie połączony z pozostałymi. Co je łączy? Dewiacje. I to jakie! Facet, czyli Twój (Roland Nowak) wariuje i biega po parku z podobnie sfiksowanymi jak on, zostawiając żonę (Twoją Marty Zygadło) z dwójką dzieci. Żona szybko znajduje zastępstwo dla męża w powinnościach małżeńskich, a cała historia wyłania się z listów, które wysyła sobie ta milusia parka. Pierwszy akt przy drugim to betka. Tu jest dwóch facetów i kobieta - żona jednego, kochanka drugiego. Panowie Novak (Michał Kaleta) i Ion (Jakub Papuga) spotykają się w domu kobiety i rozmawiają o niej, ujawniając coraz więcej szczegółów z tajemniczego spotkania Novaka i Noi - z czasem okazuje się, że zamiast trzech osób w tym układzie są tylko dwie, bo Ion lubi przebieranki, a Novak nie ma nic przeciwko... Trzeci akt, na deser, to przegląd pozycji erotycznych pary narwanych nastolatków Kaji (Magdalena Płaneta) i Kaia (Dariusz Taraszkiewicz), którzy robią "to" zawsze i wszędzie, aż w końcu biorą ślub i sielanka się kończy - odnajdują rozkosz z zadawanego sobie bólu, co prowadzi do tragicznego końca.

No i po co to wszystko? Tekst jak tekst, a wykonanie? Monika Pęcikiewicz uczyniła z tej sztuki posiadówę przy krzesłach, zatapiając postaci w statyczności. Pomysł ciekawy, gdyby gra aktorska potrafiła wzbudzić zainteresowanie, ale ta jest najwyżej średnia. Bardzo udane połączenie projekcji wideo z wydarzeniami scenicznymi oraz wykorzystanie ekranu jako teatru cieni to za mało. Zmiksowanie dewiacji, patologii i wynaturzeń w jeden zmutowany organizm ma na celu... no właśnie, co? Taka emocjonalna młócka nie prowadzi do żadnych konstruktywnych wniosków.

Po spektaklu z Poznania przyszła kolej na "Kompozycję w słońcu" - prezentację Teatru Miejskiego z Gdyni. Sztuka Ingmara Villqista w jego własnej reżyserii to klaustofobiczna historia czwórki ludzi, połączonych kazirodczymi związkami. Trudi (Dorota Lulka) i Eugen (Dariusz Siastacz) nigdy nie wyszli ze starej, opuszczonej kamienicy, gdzie wychowuje ich Pani Maria (bardzo dobra rola Małgotrzaty Talarczyk). Młodzi siedzą w zamknięciu od lat - w ten sposób chowa przed światem ponurą tajemnicę Pani Maria i Pan Heizig (Eugeniusz Kujawski). Ten ostatni to dla pozostałych bohaterów w ciemnicy jedyny kontakt ze światem. Prawda, choć opornie, zaczyna wypływać na wierzch... Mroczny i trudny tekst dramatu jest materiałem na niezły spektakl. Jednak wykonanie zawodzi. Losy bohaterów stają się przewidywalne, a przy sennej, momentami zbyt naiwnej akcji, Villgist sam skutecznie pozbawia wszystkich atutów swoją "Kompozycję...". W kulminacyjnym momencie zalewa widza dosłownością, ukręcając łepek konstrukcji tekstu. Podobnie rzecz się ma z językiem postaci, również rażącym niekonsekwencją - język współczesny łączy się ze zwrotami anachronicznymi, a przygłupi Eugen przeistacza się w myśliciela, tłumacząc, że człowiek to więcej niż on i Trudi - dlatego nazywa siebie dziwoludem. Przy całej słabości tej propozycji, warto ją odnotować jako próbę poszukiwań innej konstrukcji dramatu niż spowszedniałe problemy ulicy, mniejszości seksualnych czy omamionego przez polityków społeczeństwa.

Niedostatki dwóch pierwszych przedstawień miało zrekompensować to trzecie - "Bóg Niżyński" [na zdjęciu] Piotra Tomaszuka. Przed spektaklem zastanawiałem się, jak szeroka publiczność odbierze teatr odbiegający od klasycznych inscenizacji, czerpiący zarówno z Osterwy, jak i Grotowskiego czy Kantora. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania - wielkorotne bisy i oklaski na stojąco.

Zespół Piotra Tomaszuka udowodnił, że historia jednego z największych geniuszy tańca - Wacława Niżyńskiego (w tej roli świetny Rafał Gąsowski) - to przepiękne, liryczne świadectwo ludzkich dążeń do boskości. To zmaganie się z człowiekiem opętanym obłędem (inscenizacja obejmuje tylko pobyt Niżyńskiego w zakładzie psychiatrycznym w Kreutzlingem). Misteryjność sztuki oczarowała, wyrazistość obrazów zachwycała - dosłowność cierpienia i gorączkowego zapadania się w sobie, upadku geniuszu na rzecz chaotycznej idee fixe na tle mesjanizmu wywołała wstrząs. Wszystko w aurze misterium, z towarzyszeniem śpiewów cerkiewnych, oparte na konstrukcji mszy, którą Niżyński chce przeprowadzić do końca po śmierci uwielbianego i przeklinanego mistrza Diagilewa. Scena najpiękniejsza, zachwycająca i poruszająca do głębi to moment ukrzyżowania Niżyńskiego. Zespół aktorów gra razem - stanowi jeden organizm. Tak samo komponuje się wspaniała muzyka Piotra Nazaruka, czy świetna scenografia Evy Furasovej i Jano Zavarsky`ego, którzy nakreślili przestrzeń sakralną, ukształtowaną tak, by dobrze oddawać również szpital psychiatryczny. Ważne, że Niżyński Gąsowskiego nie rywalizuje z geniuszem baletu - nie próbuje ścigać się z jego talentem, nie tańczy, a prezentuje jedynie szczątki ruchów, rozkład tańca wielkiego tancerza w ostatnich jego chwilach. To inscenizacja nie ma słabych punktów. Na burzę braw na stojąco po prostu zespół Piotra Tomaszuka zasłużył.

Ostatni spektakl rozgrywał się, podobnie jak "Bomba", w przestrzeni nieteatralnej - w magazynach poportowych. Tam widzowie zetknęli się z garstką partyzantów i przyjrzeli się ciężkiemu życiu obozowemu żołnierzy polskich w sztuce Tadeusza Różewicza "Do piachu". Teatry: Provisorium Janusza Opryńskiego i Kompania Teatr Witolda Mazurkiewicza z Lublina wspólnie przygotowały tę realizację, wiarygodnie oddając atmosferę frontu. Smród ludzkich, zaniedbanych ciał niemal unosił się w powietrzu. Brutalność wojny obrazuje tragizm losów Walusia, żołnierza, którego rozstrzelano za swoje lub nie swoje winy - do końca nie wiadomo, czy dopuścił się gwałtu, za który został skazany przez sąd wojenny na rozstrzelanie. Różewicz nie stawia jednoznacznej odpowiedzi. Przedstawienie niepozbawione elementów humorystycznych - jedną z postaci odgrywa (przenośnie i dosłownie) patefon, jest formą wiernej realizacji dramatu Różewicza. Ogląda się miło. Tylko po raz drugi można postawić pytanie - czemu to ma służyć. Popularyzacji twórczości wybitnego dramatopisarza? Twórczość ludzi pokroju Różewicza jest z pewnością naszym dobrem narodowym, ale inscenizacja jednego z najbardziej osobistych dramatów Różewicza nie wnosi absolutnie niczego poza literą. Takie realizacje idą w kierunku szkolnych realizacji.

Czwarty dzień festiwalu przyniósł ogromne dysproporcje między poszczególnymi realizacjami i unaocznił jak bardzo różnorodny jest współczesny teatr. Poszukiwania nowej dramaturgii idą w różnych kierunkach. Jeśli ilość przejdzie w jakość to R@Port nabierze pełnych rumieńców.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji