Artykuły

Zaśpiewać Mickiewicza

"Konrad Wallenrod" i "Litwini" - wersja koncertowa w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Katarzyna K. Gardzina w Życiu Warszawy.

Dwa dzieła napisane w oparciu o poemat "Konrad Wallenrod" nie stworzyły porywającej całości.

Od początku sezonu w planach programowych dyrektora naczelnego Opery Narodowej Janusza Pietkiewicza przewijał się "Konrad Wallenrod" Władysława Żeleńskiego. Nie wiadomo było, czy pojawi się w wersji scenicznej, czy koncertowej, wreszcie stanęło na wykonaniu koncertowym fragmentów opery w połączeniu z fragmentami innego dzieła osnutego na motywach poematu Mickiewicza - "Litwinów" Amilcare Ponchiellego.

Opera Żeleńskiego z 1884 r. jest pod względem muzycznym najlepszym dziełem kompozytora, jednak nie weszła na stałe do repertuaru polskich scen operowych. Słuchając w Teatrze Wielkim fragmentów pierwszych dwóch aktów,

można się zastanawiać dlaczego. Konstrukcja całości pod względem dramaturgicznym jest zgrabna, temat zaczerpnięty z wielkiej literatury, a niektóre momenty - jak wiolonczelowy wstęp i aria Halbana oraz kończący drugi akt monumentalny chór - prześliczne.

Jednak w dziele tym brakuje temperatury i wyrazistości. Na jego tle znacznie lepiej, barwniej, choć tradycyjnie wypadają "Litwini" Ponchiellego z belcantowymi ariami i zgrabnymi duetami. W tej części lepiej też słuchało się warszawskich zespołów - chóru i orkiestry Opery Narodowej pod batutą Tomasza Bugaja oraz solistów. W obu dziełach rolę Halbana kreował poruszająco Jarosław Bręk. On też zaprezentował się najdoskonalej jako dojrzały interpretator. Publiczności spodobał się również młody tenor Audrius Rubeżius jako Wallenrod w "Litwinach".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji