Artykuły

Być jak Meryl Streep

"Fame" w reż. Jarosława Stańka w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Musical "Fame" nie jest porywającym widowiskiem, lecz poprawnie zrealizowanym spektaklem muzycznym, trzymającym się reguł gatunku. Daleko mu jednak do przedsięwzięć, którymi przed paroma laty Jarosław Staniek zachwycał publiczność.

Fabułę "Fame" znamy z filmu Alana Parkera - to historia grupy studentów nowojorskiej szkoły aktorskiej - pewnie bardzo podobnej do gdyńskiego studia wokalno-aktorskiego, z którego wywodzą się artyści Teatru Muzycznego. Ich nowojorscy odpowiednicy mają te same kłopoty i pragnienia. Wszyscy marzą, by błyszczeć na scenie, zagrać w filmie i "być jak Meryl Streep". To dla nich spektakl autotematyczny - grają samych siebie, mówią ze sceny o sprawach im najbliższych i brzmi to autentycznie. To wielka zaleta gdyńskiego "Fame", spektaklu, którego aktorski trzon stanowią młodzi ludzie spragnieni sławy i sukcesów. Świetnie wiedzą, co grają i o czym śpiewają, dlatego robią to z pasją i energią. Za to należą im się duże brawa.

Inna sprawa, że pracują na materiale nie najwyższej próby. Fabuła "Fame" Jose Fernandeza jest bazującą na prostych schematach historyjką z czytelnym morałem, że tylko ciężka praca daje szansę na sukces, a droga na skróty zawsze jest ryzykowna. Ktoś powie: taki jest musical! Zgoda, ale zasady konstrukcji musicalu nie wykluczają malowania odcieniami, rysowania niuansów czy choćby błyśnięcia pomysłem. Tymczasem w "Fame" wszystko jest przewidywalne i proste jak drut: głodna sławy i utalentowana Carmen Diaz (udana rola Renaty Gosławskiej, gwiazdy gdyńskiego "Fame"), która do kariery chce dojść krótszą drogą, oczywiście źle skończy. Uliczny raper Tyron Jackson (wyłoniony w castingu Cezary Krukowski, beatboxer i B-boy, odkrycie tego spektaklu) - półanalfabeta, który dostaje szansę studiowania w klasie tańca, przechodzi tam przyspieszoną lekcję dojrzałości. To jego popis zdominował najciekawszą scenę gdyńskiego "Fame" - zbiorową sekwencję "Tańczę na chodniku" z barwnym korowodem drugo- i trzecioplanowych postaci. Jest jeszcze jedna osoba, która wyróżnia się na scenie - utalentowana wokalnie Małgorzata Regent w roli romantycznej Sereny, zakochanej w koledze z roku.

Jarosław Staniek, reżyser i choreograf "Fame" (autor wcześniejszych sukcesów m.in. "Opentańca" i "12 ławek") urozmaica tę prostą fabułę, jak może. Wprowadza do niej w charakterze ozdobników wdzięczne scenki z marionetką, szczudlarzem i unoszącą się w powietrzu taksówką. Niestety, nie idzie z tym w parze mało ciekawa scenografia, która nie oddaje ducha ani specyficznego charakteru szkoły aktorskiej, gdzie dzieje się akcja.

Mimo to na "Fame" warto się wybrać dla rzeszy młodych i utalentowanych wokalnie aktorów, których pasja i dynamizm są zaraźliwe. W sobotę podczas premierowego spektaklu ta energia przeszła na publiczność, która pożegnała artystów na stojąco.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji