Artykuły

Krakowskie Reminiscencje Teatralne. Dzień trzeci

Polowania na czarownice ciąg dalszy, ale tym razem bez wybitnych osiągnięć i oszałamiających rezultatów. Za to z lekką nutką kompromitacji. Pisze Gabriela Detka z Nowej Siły Krytycznej.

Świetne otwarcie i kiepskie zakończenie, tak najkrócej można podsumować trzeci dzień XXXII edycji festiwalu Krakowskie Reminiscencje Teatralne. Obiecujący początek dnia w postaci czytania dramatu "Weź, przestań" i spotkania z Janem Klatą, nie miał niestety kontynuacji w dalszej części programu. Przygotowany specjalnie na Reminiscencje spektakl "Tempora Travel" okazał się artystyczną klapą. Trwająca trzy godziny autokarowa wycieczka po Krakowie w poszukiwaniu straconego czasu, czyli mobilny performens z agentami w tle, był nudną lekcją poglądową na temat oblicza komunizmu w Polsce. Przedsięwzięcie, choć idealnie wpisuje się w aktualnie nam przyświecającą ideę publicznych oczyszczeń, nie przyniosło żadnych ciekawych, ani politycznych, ani społecznych, ani artystycznych wniosków. Zaczęło się jednak znakomicie.

Pierwszym punktem programu trzeciego festiwalowego dnia było wspomniane już czytanie dramatu "Weź, przestań" Jana Klaty i towarzyszące mu spotkanie z autorem. Dramat Klaty, który świetnie wpisuje się w temat tegorocznych Reminiscencji, czyli "Postpolis. Spotkania", został znakomicie zinterpretowany przez krakowskich aktorów pod opieką Andrzeja Majczaka i był ciekawym punktem wyjścia do dyskusji o mieście jako przestrzeni mitycznej. Tekst okazał się niezwykle plastyczny, żywy, co wynikało zarówno z istniejących w nim rozwiązań formalnych, jak i intrygującej konstrukcji postaci, stanowiących doskonałą materię dla aktorów. Jan Klata, który w rozmowie z Anną R. Burzyńską wyjaśniał motywy i okoliczności powstania "Weź, przestań", poruszył temat miasta, traktowanego z jednej strony jako przestrzeń społeczna, subiektywna przestrzeń życia, z drugiej jako przestrzeń mityczna, wyidealizowana, wykreowana. Bohaterowie dramatu Klaty, choć wzorowani na rzeczywistych mieszkańcach Warszawy, pochodzą raczej z tej drugiej, mitycznej sfery. Wielowymiarowość postaci ujętych w dramacie, humor, brak sztucznego patosu i martyrologicznych akcentów w kreowaniu wizerunku polskiego społeczeństwa sprawiły, że mimo prowizorycznej formy, jaka zazwyczaj towarzyszy czytaniom, aktorzy nie mieli problemów ze stworzeniem interesującej sytuacji scenicznej.

Równie ciekawym, choć z zupełnie innych powodów, wydarzeniem trzeciego festiwalowego dnia, był pokaz warsztatowy "Les Impromptus", prowadzony przez Christiane Véricel z kompanii teatralnej Image Aiguë z Lyonu. Grupa składająca się z dwóch zawodowych aktorów i kilkanaściorga dzieci w różnym wieku i różnego pochodzenia zaprezentowała improwizowany program oparty na kilku modelowych sytuacjach międzyludzkich. Mówiący w różnych językach aktorzy i dzieci biorące udział w warsztatach, odnaleźli nić porozumienia, a wspólna praca była nie tylko teatralnym i psychologicznym wyzwaniem, ale przede wszystkim świetną zabawą. Niestety, na tym pokazie teatralna zabawa się skończyła.

"Tempora Travel", spektakl Łukasza Czuja, na podstawie scenariusza Michała Olszewskiego, który powstał na specjalne zamówienie festiwalu Krakowskie Reminiscencje Teatralne, okazał się bodaj jego największą klapą. Poza ciekawym założeniem formalnym, zgodnie z którym poszczególne części przedstawienia grane są w różnych częściach miasta, w "Tempora Travel" trudno doszukać się jakichkolwiek zalet. Wątpliwości budzić może już sam temat przedstawienia, czyli zmaganie się głównego bohatera z agenturalną przeszłością ojca. Wiadome konotacje polityczne i ogólny pęd ku ujawnianiu różnych wstydliwych wątków z życia Polaków, ze szczególnym akcentem na postaci znane i szanowane, których nawet najtęźsi sceptycy IV RP nie śmieliby podejrzewać o kolaborację z komunistami, niezbyt szczęśliwie przyświecił twórcom "Tempora Travel". Temat, może niezbyt oryginalny i finezyjny, mógł jednak zostać przedstawiony w bardziej zwięzłej i przejrzystej formie. Z trwającej ponad trzy godziny podróży w magicznej "kapsule czasu" (czyli autokarze z zaklejonymi oknami) po Krakowie i jego bardziej lub mniej uroczych zakątkach, nie wynikł żaden sensowny wniosek. Mimo interesujących środków wyrazu: filmów puszczanych w autokarze, będących uzupełnieniem teatralnej akcji i traktowaniu widzów jako uczestników gry, fabuła "Tempora Travel", z całym szacunkiem dla historii i jej smutnych zakrętów, okazała się nudna i banalna.

Oto Syn (Tadeusz P. Łomnicki) bada przeszłość Ojca (Krzysztof Górecki), znanego historyka o nieposzlakowanej dotąd opinii i zmaga się z dylematem, czy ujawnić fakt jego współpracy z komunistycznym reżimem. Wielowątkowe dzieje całej rodziny Kmitów przedstawione zostały z przesadną drobiazgowością, co w połączeniu z wciąż zmieniającymi się przestrzeniami gry, dało efekt irytującego chaosu. Problem nie został rozwikłany, bo, jak można się było spodziewać, Syn nie mógł zdecydować się na żaden radykalny krok, a spektakl skończył się obietnicą, złożoną w kaplicy-pokoju przesłuchań, że ostateczne rozstrzygnięcie nastąpi jutro. Jedyne, co nasuwa się po obejrzeniu "Tempora Travel", to truizm, że nic nie jest ani czarne ani białe, najszlachetniejsze osoby mogą okazać się donosicielami, a donosiciele - przyzwoitymi ludźmi i ofiarami komunistycznej prowokacji. Pod względem aktorskim spektakl również nie był arcydziełem. Najgorzej wypadły sceny przesłuchań, w których nadekspresja aktorów chwilami powodowała nieznośne dzwonienie w uszach, a sposób interpretacji przywodził na myśl propagandowe filmy. Z zespołu aktorskiego zdecydowanie najlepiej wypadła Elżbieta Karkoszka w roli nieświadomej przeszłości męża, dumnej, wrażliwej i delikatnej Matki.

"Tempora Travel" - spektakl ujęty w nowoczesną i ciekawą, choć nie do końca dobrze wykorzystaną formę podróży w przeszłość, mógłby być ważnym głosem teatru w aktualnej i kontrowersyjnej sprawie, jaką jest lustracja i dylemat ujawniania gorzkiej niekiedy przeszłości. Mógł być, ale nie jest, bo temat, mimo drobiazgowości fabuły, potraktowany został pobieżnie i modelowo. Czyli polowania na czarownice ciąg dalszy, ale tym razem bez wybitnych osiągnięć i oszałamiających rezultatów. Za to z lekką nutką kompromitacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji