Artykuły

Pochwała Jandy

Nie piszę recenzji, nie komentuję reżyserii, scenografii, muzyki i innych wykonawców. Od tego są fachowcy. Wolę skupić się na fenomenie, który tworzą na scenie dwie kobiety oddzielone od siebie czasem i przestrzenią: Madame Jenkins i Krystyna Janda - pisze Grzegorz Skurski w Gazecie Wyborczej.

Na scenie teatru Polonia Wiktor Zborowski, tuląc w ramionach Krystynę Jandę woła:" Jesteś wielka artystką!"

"Wiem!!!" - odpowiada Janda bez cienia kokieterii i fałszywej skromności.

Zawsze miałem kłopot z oddzieleniem prywatnej Jandy od postaci, którą gra. W czasie długiego monologu aktorka robi pauzę i zwraca się do pierwszego rzędu: "Nie wiem, co mówię!" Szept suflera naprowadza ją na temat ciastka. "Aha, może ciasteczko?" Przyjmujemy ten fakt za coś naturalnego. Zapomniała i przypomniała sobie. Ale każdy aktor stara się ukryć defekt pamięci, a Janda robi z tego element spektaklu - dodaje: "mów głośniej, bo jestem zdenerwowana!"

Peter Quilter miał nominację do nagrody imienia Laurence'a Oliviera za wystawienie "Boskiej!" na West Endzie. Myślę: Krystyna Janda i Laurence Olivier- te dwa nazwiska mają swoją magię. Jest w nich coś, co wymyka się ocenie, zaciera granicę między światem realnym a marzeniami. "Świat realny jest przereklamowany" - mówi Janda w sztuce Quiltera. Olivier zagrał szmirusowatego aktora rewiowego w filmie "Music Hall" Richardsona. Na scenie był nudny, pretensjonalny, budził zażenowanie i litość. A jednocześnie wyposażył swojego bohatera w takie cechy ludzkie, że jego upór, wola walki i rozpacz w próbie utrzymania się na scenie były imponujące.

Zagrać źle! Czy jest coś łatwiejszego? Tu się narażę środowisku, jeżeli powiem, że wystarczy przejść barierę castingu do jakiegokolwiek serialu. Tam trzeba grać źle. Starają się o to nawet wybitni aktorzy. Mrużą oko do publiczności, że też tak potrafią. Kiedy aktor naprawdę buduje postać, nie ma miejsca na robienie min do publiczności. Natomiast niezdolny artysta, prezentowany przez wybitnie utalentowanego - to rodzaj najwyższego wyzwania aktorskiego. Taka jest właśnie Janda w sztuce Quiltera "Boska!".

Nie piszę recenzji, nie komentuję reżyserii, scenografii, muzyki i innych wykonawców. Od tego są fachowcy. Wolę skupić się na fenomenie, który tworzą na scenie dwie kobiety oddzielone od siebie czasem i przestrzenią: Madame Jenkins i Krystyna Janda. Florence Foster Jenkins, bogata ekscentryczka, nie mając ani słuchu, ani głosu występowała w najsłynniejszych salach koncertowych świata, zapełniając Carnegie Hall do ostatniego miejsca. Radośnie fałszując, wierzyła w swój talent i słuch muzyczny. Janda przebrana za Cygankę próbuje śpiewać arię z "Carmen". Wzruszająco nieudolnie naśladuje kroki fandango, zaplątując się w tren sukni. Obserwujemy twarz dojrzałej kobiety o oczach dziecka, wierzącego w sukces mimo kilku nieudanych pas.

Autor pisze w didaskaliach: "aktorka nie musi naśladować głosu pani Jenkins, powinna śpiewać źle w swoim własnym stylu". Proste? Dla aktorki, której piosenki: "Guma do żucia", "Wariatka" i "Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie" przetrwały w almanachu polskiej piosenki? Na postać "Boskiej!" złożyły się lata jej sukcesów i porażek. Determinacja i upór, podejmowanie wyzwań skazanych na klęskę. I gorzki smak sukcesu, przy lodowatym braku reakcji ze strony środowiska.

Janda postanawia wybudować własny teatr w okresie, kiedy teatry dotowane przez państwo padają jedne po drugich. "Wariatka!"- pukają się wszyscy w czoło. Budowa przeciąga się, kasa pustoszeje. Wybiera kafelki, szuka tekstów, robi próby w gruzowisku. Kiedy najbardziej życzliwi przestają wierzyć w jakąkolwiek premierę- Janda robi spektakl w holu, aktorzy przebierają się obok taczek z cementem. Nie dość tego - otwiera dużą scenę mimo długów i skrajnego wyczerpania fizycznego i psychicznego. Nie narzeka na los, na obojętność i zawiść środowiska. Wierzy w sukces, jak Madame Jenkins. "Bez wątpienia była gwiazdą. To, że dotknięta łagodnym szaleństwem, nie robi różnicy".

Madame Jenkins i Krystyna Janda splecione na scenie we wzajemnym uścisku i zrozumieniu buntują się przeciwko rzeczywistości, która nie daje się racjonalnie wyjaśnić. Tylko która jest która?

Grzegorz Skurski - reżyser filmowy, pisarz, dramaturg. Zrealizował trzy filmy dokumentalne o Krystynie Jandzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji