Artykuły

Krakowskie Reminiscencje Teatralne. Dzień pierwszy

Już na pierwszy rzut oka widać politykę twórców festiwalu, którzy tak dobrali repertuar, aby skonfrontować różne sposoby myślenia o przestrzeni miejskiej. Pisze Iga Dzieciuchowicz z Nowej Siły Krytycznej.

Temat, wokół którego zorganizowano tegoroczne Krakowskie Reminiscencje Teatralne to POSTPOLIS - SPOTKANIA. Już na pierwszy rzut oka widać politykę twórców festiwalu, którzy tak dobrali repertuar, aby skonfrontować różne sposoby myślenia o przestrzeni miejskiej.

Najciekawszym wydarzeniem pierwszego dnia festiwalu była prezentacja multimedialnego projektu grupy GOB SQUAD zatytułowanego "Super Night Shot". Zanim widzowie obejrzeli niemiecką prezentację, długo oczekiwali na twórców w holu budynku PWST przy ulicy Warszawskiej. Rozdano serpentyny i poproszono o gorące przyjęcie artystów. Aktorzy przybyli, a właściwie przybiegli w samej bieliźnie, trzymając w dłoniach włączone kamery umieszczone na statywie. Publiczność zareagowała gromkimi brawami, jeszcze zanim rozpoczął się spektakl.

W przestrzeni sali eksperymentalnej zamontowano prostokątny ekran, zajmujący cały tył sceny - ekran został podzielony na cztery części, z których każda ukazywała obraz z innej kamery. Trudno określić status postaci - to jednocześnie aktorzy, performerzy i turyści. Dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Pakowanie plecaków, prowiant, mapa, synchronizacja zegarków. Ważny jest czas i miejsce - 57 minut, Kraków, teraz. Zadanie: rozwiązanie problemu Krakowa, odmiana życia jego mieszkańców. Ale jakiego problemu? Performerzy to turyści, mówiący po angielsku. Ale zamiast filmowania Sukiennic i Wawelu szukają odpowiedzi w przestrzeni miasta. Zadają przechodniom proste pytania: "co jest problemem w Krakowie?", "co chciałbyś tutaj zmienić?" Odpowiedzi zaskakują: przemoc na Nowej Hucie, homoseksualizm, płatne toalety. Z czasem okazuje się, że sprawy są bardziej skomplikowane - publiczna toaleta staje się bezpłatna, ale za pocałunek przed kamerą dwóch heteroseksualnych mężczyzn trzeba zapłacić 3000 zł.

Twórcy w zwyczajnych, codziennych strojach, biegający po krakowskim Rynku z kamerą nie wzbudzili zaufania. Zamieniają więc zwykłe spodnie i kurtki na złoty, cekinowy garnitur, garsonkę, biały smoking i białe rękawiczki. Ten manewr również okazuje się zawodny i twórcy postanawiają zmienić się całkowicie - zakrywają twarze maskami zwierząt: kota, królika, kury i goryla. Teatralny, karnawałowy kostium powinien zachęcić przechodniów i do zabawy, i do wygłupu - zadanie nie wydaje się trudne: dziewczyna musi pocałować jednego z aktorów. Mit zakochanej pary w Krakowie musi się spełnić. Polskie dziewczyny są jednak oporne - przystojny aktor pozostaje sam. Może to kwestia naszej mentalności - Polacy wydają się mało spontaniczni, nieskorzy do udziału w zabawie. Kto dałby się namówić na pocałunek nieznajomego, gdyby prosił o to facet w cekinowym garniturze i kociej masce?

Ostatnie sekwencje performance'u to odrzucenie teatru - kostiumy i maski nie zbliżają ludzi do siebie. Ubrani w samą bieliznę aktorzy jadą samochodem do teatru PWST na ulicę Warszawską. Widzowie rozpoznają siebie samych sprzed godziny. Bijemy brawa sobie i twórcom. Największym problemem Krakowa okazała się trzymana w rękach aktorów kamera - przekaz, który miał być dokumentem fałszuje rzeczywistość. Dziewczyny przeczesują grzywkę, a mężczyźni silą się na angielski akcent. Każdy z nas, nawet bez maski kury czy królika, stara się wypaść przed obiektywem jak najlepiej.

Autobus pełen widzów utknął w korku w drodze na spektakl "Terrodrom Breslau". Widzowie, wśród których znalazła się 35-osobowa grupa Holendrów. Podziwiali przestrzeń miejską z okien autobusu pełznącego do teatru Łaźnia Nowa. W sercu najniebezpieczniejszej dzielnicy Krakowa publiczność oglądała spektakl o Wrocławiu. Podobnie jak w "Super Night Shot" reżyser wykorzystał kamerę filmującą widzów. Na ekranie ukazała się Joanna Targoń, a potem Szymon Wróblewski - na pewno jesteśmy w Krakowie. To, co niemieccy performerzy uznali za zabawę, Wiktor Rubin potraktował jako problem i temat swojego spektaklu. Współczesne media pokazują terror, przemoc, seks - to wyzwala najwięcej emocji. Trudno było o podwyższony poziom adrenaliny u nie rozumiejących języka polskiego Holendrów. Ale scena filmowania ożywiła publiczność, nawet mieszkańców ojczyzny Big Brothera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji