Artykuły

Kraków. Piwniczanie pamiętają o Skrzyneckim

Złożeniem kwiatów na grobie Piotra Skrzyneckiego [na zdjęciu] w Alei Zasłużonych krakowskiego Cmentarza Rakowickiego artyści Piwnicy Pod Baranami rozpoczęli wczoraj obchody 10. rocznicy śmierci założyciela i wieloletniego szefa tego najsłynniejszego polskiego kabaretu. Nie zabrakło też dyskretnie spełnianych toastów...

Choć Piotra Skrzyneckiego nie ma już od 10 lat, kabaret nadal funkcjonuje i ma się dobrze. Rolę szefa artystycznego i konferansjera (najważniejszej osoby podczas piwnicznych spektakli) przejął Marek Pacuła. - Prowadzę kabarety, tak jak robiłem to jeszcze podczas pobytu Piotra w szpitalu. Ciągle wierzę, że to jest stan przejściowy, że on wróci, i myślę że tak właśnie trzeba to robić. Bo Piotr jest cały czas obecny w Piwnicy i nawet doświadczamy tego fizycznie. Wszystko z nim konsultujemy i uzgadniamy. Piwnica trwa, przybywa nowej, wspaniałej, utalentowanej młodzieży i Piotr się na pewno z tego cieszy. Jak sam mówił, do Piwnicy ludzie przychodzą i odchodzą, to jest normalne. On został na zawsze, bo takie sobie wybrał życie - mówi Marek Pacuła.

- Jego obecność czujemy cały czas - odczucia Marka Pacuły potwierdza Ola Maurer, piwniczna pieśniarka, która - jak wielu Piwniczan - darzyła Piotra niezwykłą sympatią i szacunkiem. - To tak jak po śmierci mamy. Wiem, że odeszła, ale wiem też, że jest ze mną. Piotr nas wychował, nauczył nas wolności, nauczył nas sztuki wyboru, przydatnej także w życiu pozapiwnicznym. Dzięki niemu wiem, że w życiu nie ma rzeczy niemożliwych, że wystarczy mieć marzenia, a potem bardzo chcieć, by je zrealizować. I za to jestem mu ogromnie wdzięczna. Przy realizacji każdego kolejnego, pozornie nierealnego, marzenia pamiętam, że spełniam je właśnie dzięki niemu - mówi Ola Maurer.

Piotr Skrzynecki jest stale obecny także w programach kabaretu. - Od paru lat śpiewam piosenkę "Pytania o zmierzchu" - mówi Leszek Wójtowicz, poeta i piwniczny pieśniarz. - Zaczyna się od słów: Im więcej czasu za nami, tym bardziej Ciebie brakuje. To niezwykły paradoks - czas zupełnie obecności Piotra nie zamazuje. Może ten smutek, który jest w nas po jego odejściu, nieco zbłękitniał, ale ten błękit jest jeszcze bardziej dojmujący. Śpiewam też w tej piosence jakieś paskudne brednie, że "przemijanie jak lekarz, po co Ty, Piotrze odszedłeś, nie mogłeś trochę poczekać". No, rzeczywiście, rzeczywiście, mógł jeszcze poczekać. Był niezastąpiony, absolutnie niezastąpiony - mówił Wójtowicz. Wieczorem w Bazylice Mariackiej została odprawiona msza św. za duszę Piotra Skrzyneckiego, połączona z koncertem. Później w Piwnicy otwarto wystawę zdjęć i pamiątek po Piotrze. A przez cały dzień w głowach tych, którzy znali Piotra Skrzyneckiego brzmiał jeden z piwnicznych hymnów. "Przychodzimy, odchodzimy, cichuteńko, na paluszkach..."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji