Artykuły

Kielce. Ministerstwo nie chce wspierać Żeromskiego?

Co najmniej 100 tys. zł z ministerialnych dotacji przeszło kieleckiemu teatrowi koło nosa. Wyjątkowy pech czy niechęć na górze?

Dyrekcja Teatru im. Żeromskiego na początku roku wystąpiła do ministerstwa o pieniądze na realizację spektaklu "Macica" [na zdjęciu] Marii Wojtyszko i sztuki "Pijany na cmentarzu" według prozy Marka Hłaski. Przygotowanie obu premier kosztowało ponad 400 tys. zł. Teatr chciał, aby ministerstwo dało połowę. Obie propozycje zostały jednak odrzucone.

Nie zrażając się niepowodzeniem, kilka tygodni temu teatr złożył kolejne dwa wnioski. Tym razem przy wsparciu ministerstwa chciał zainstalować klimatyzację i wentylację sceny oraz zrealizować premierę "Dziadów" Adama Mickiewicza według opracowania Stanisława Wyspiańskiego. Potrzebował 350 tys. zł. Nie dostanie ani grosza. Tym razem z powodu braku pieniędzy minister zamknął programy, do który teatr aplikował.

- Jeszcze się tak nie zdarzyło, aby dana instytucja kulturalna nie mogła liczyć na żadne wsparcie z ministerialnych programów operacyjnych. Ten teatr zasługuje na pomoc, te pieniądze mu się należą. To widzowie są najlepszych recenzentem, a kielecka scena ma jedną z najliczniejszych widowni - zwraca uwagę Jacek Kowalczyk, dyrektor departamentu promocji, edukacji, kultury, sportu i turystyki urzędu marszałkowskiego. - Wszystkie świętokrzyskie instytucje dostały mniejsze bądź większe pieniądze i tylko nasze wnioski odrzucono. To przykre - nie kryje żalu Piotr Szczerski, dyrektor teatru.

Jacek Kowalczyk sugeruje, że treść sztuk mogła się nie spodobać ministerialnej komisji. W końcu jeszcze przed premierą "Macicy" w Kielcach rozgorzała gorąca dyskusja o sztuce. Autorce m.in. wiceprezydent Kielc Andrzej Sygut zarzucał deprawację młodzieży, wulgarność oraz "epatowanie ginekologicznymi obrazami i epitetami". A Hłasko? Buntownik, pisarz wyklęty... Jego język również trudno nazwać uładzonym.

Zamiast kontrowersyjnych i współczesnych sztuk urzędnicy postawili więc na klasykę i edukację. Ministerialne pieniądze trafią m.in. do teatru w Poznaniu na premierę XIX-wiecznej "Wielkiejnocy" Augusta Strindberga oraz do Teatru Nowego w Łodzi na spektakl "Zabawy na podwórku", mówiący o problemach przemocy wśród młodzieży.

- Dyrektor zaryzykował z doborem repertuaru. Klasyce na pewno jest łatwiej. Jednak nie dajmy się zwariować. Nie można wartościować sztuk według tego, czy są po linii, czy nie - oburza się Kowalczyk.

- Nie rozumiem decyzji ministerstwa, ale nie sądzę, aby chodziło o treść. Przecież sam minister w ubiegłym roku wręczał Marii Wojtyszko nagrodę za "Macicę" - przypomina Szczerski

Elżbieta Pędzik, główna księgowa teatru, zapowiada, że będą walczyć dalej i składać wnioski do innych programów. - Będzie ciężko. Liczyliśmy chociaż na 100 tys. zł - mówi.

Wtóruje jej dyrektor Szczerski: - Brak wsparcia z ministerstwa to brak jednej premiery. O pomoc będziemy musieli zwrócić się do marszałka.

O powody odrzucenia wniosków zapytaliśmy ministerstwo w piątek, ale nie dostaliśmy odpowiedzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji