Artykuły

Klasyka Polska. Dzień czwarty

Czasami lepiej, gdy niewygodnie - po czwartym dniu Opolskich Konfrontacji Teatralnych "Klasyka Polska" pisze Aleksandra Konopko z Nowej Siły Krytycznej.

Michał Zadara sięgnął po tekst bardzo rzadko wystawiany w teatrze. "Odprawa posłów greckich" Jana Kochanowskiego w warstwie językowej może przysporzyć dzisiaj wielu kłopotów, a chwilami brzmieć zupełnie niezrozumiale. Jak ją współcześnie czytać, żeby była interesująca, a zawarte w niej przesłanie stało się aktualne?

Zadara znalazł zupełnie intrygujące rozwiązanie. Operując na scenie wieloma bardzo nowoczesnymi środkami stworzył inscenizację być może często "niewygodną" dla widza, drażniącą i oscylującą między artystycznym eksperymentem a szalenie teatralną formą. Przywołana teatralność objawia się przede wszystkim w realizacji założenia, że widz nie powinien zapomnieć o tym, iż jest w teatrze i obserwuje ściśle teatralną propozycję interpretacji tekstu oraz aktorskie zmagania z nim. Zestawianie takich poszukiwań tworzy wrażenie pewniej fragmentaryczności przedstawianego obrazu, budowania go na zasadzie kolażowych zderzeń i odkrywania także warsztatowej warstwy (momentami niemal jak z prób).

Mimo to przedstawienie jest spójne. Aktor jest aktorem, szukającym sposobu na swoją postać. Teatr jest teatrem. Widza się nie oszukuje, nie karmi imitacją jakiejś konkretnej rzeczywistości. Proponuje mu się natomiast rodzaj gry z zastałymi scenicznymi konwencjami. Czytelne jest nawiązanie do antyku. Widownia siedzi na scenie z trzech stron, co sugeruje półokrąg greckich amfiteatrów. Zamiast śródziemnomorskiego krajobrazu zamykającego tę przestrzeń, widzimy jeszcze jedno powtórzenie widowni. Ale tym razem są to już rzędy pustych krzeseł, stanowiące jednocześnie scenografię (sugestia tegoż właśnie krajobrazu: górskich szczytów i morskich fal) jak również przestrzeń do gry (tutaj pojawiają się Posłowie, stąd Posłaniec "przytarga" nagiego Więźnia). Sceną jest wyznaczony na podłodze biały kwadrat, na którym pojawia się i znika wielki wyświetlany napis - tytuł sztuki. Na tej białej, niewielkiej przestrzeni będą powoli narastać wydobywane z tekstu sensy, jakby budowały się właściwie same, podczas aktorskiego eksperymentowania z renesansowym utworem, zabawy z wiernie odwzorowanym staropolskim językiem, bez ustalonych odgórnie przez reżysera tez. Tutaj też rozegra się przejmujący finał: koniec pokoju, koniec nierządnego państwa koniec przedstawienia. Na białym tle krwią i nagim ciałem Więźnia (Andrzej Rozmus) zostanie namalowanym osobliwy obraz. Zapowiedź krwawej walki będzie swoją krwią wyrysowywać również Kasandra (Barbara Wysoka). Gorzko - prawdziwie zabłysną na chwilę w reflektorach barwy polskiej flagi. Tej dawnej. Tej dzisiejszej. Czy coś się w ogóle zmieniło?

Widz natomiast jest, w tym momencie, świadkiem niezwykle efektownej plastycznej sceny, która przekracza już ramy teatru zapraszając publiczność do przyglądania się sztuce action- lub może nawet body-painting. Można powiedzieć, że to brzydkie, odrażające obrazy? Pewnie można. W sztuce istnieje jednak tak zwany estetyczny plus brzydoty. Bo ta bywa piękna i prawdziwa. Reżyserowi ten rodzaj estetyki wydaje się bliski i potrzebny. W niej szuka znaczeń, z nią eksperymentuje i nią chce pobudzić widownię. Do tego służą mu również, miksowane na żywo przez Dominika Strycharskiego, rwane, jękliwe dźwięki i szumy, będące swoistym komentarzem do wypowiadanych na scenie słów.

Dobrze, że ten teatr jest niezbyt "wygodny", może czasem nie do końca zrozumiały, trochę rozedrgany a nawet drażniący. Mamy przynajmniej powód, by oglądać dziś "Odprawę posłów greckich", bo jeśli bez przyłożenia do współczesności, to po co?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji