Artykuły

Wrocław. Nowa płyta Katarzyny Groniec

Dziś (13 kwietnia) do sklepów trafia nowa płyta Katarzyny Groniec - "Przypadki". Piosenki skomponował wrocławianin Piotr Dziubek, w nagraniach w studiu Marcina Borsa wzięli udział wrocławscy muzycy, a wydawcą albumu jest wrocławska firma Luna Music.

Z artystką spotkałem się w kawiarni jednego z wrocławskich hoteli. W chwili gdy rozmawialiśmy, w stolicy odbywały się jednocześnie dwie manifestacje: jedna zorganizowana przez Radio Maryja i zwolenników zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej oraz druga, zwołana przez organizacje feministyczne. - Kurcze, powinnam tam być! - stwierdziła w pewnym momencie Katarzyna Groniec, choć rozmawialiśmy głównie o muzyce.

Adam Domagała: "Przypadki" to Pani pierwsza płyta, której wydawcą nie jest wielki koncert fonograficzny, a mała, niezależna wytwórnia. Kto zrezygnował z kontraktu: Sony czy Pani?

Katarzyna Groniec: Menedżerowie Sony byli tak zadowoleni z mojej propozycji rozstania, że nie zdążyliśmy dopić kawy - tak szybko potoczyła się nasza ostatnia rozmowa. Wszyscy byli szczęśliwi: oni - bo wreszcie nie będą mieli kłopotu, jak sprzedawać płyty kogoś takiego jak ja, ja - bo nareszcie będę mogła pracować bez presji wydawcy, który sprzedaż płyty chce liczyć w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Na piosenki, które śpiewam, czeka określona grupa odbiorców - mam nadzieję, że nie będzie ich ubywać - i nie chciałabym ich zawieść, usiłując nagiąć się do wymogów rynku. Nad "Przypadkami" pracujemy niecały rok. Na to, żeby wypromować materiał, daję sobie mniej więcej tyle samo. To bardzo dużo, myśląc w kategoriach współczesnego show-biznesu. Zresztą, nie bardzo chcę planować. Nie cierpię planować. Wolę, kiedy rzeczy po prostu się dzieją. Na pewno trzeba będzie nakręcić teledysk, zagrać dużo koncertów... Nic nadzwyczajnego.

Całej płyty jeszcze nie słyszałem, ale nie spodziewam się, żeby nagle zaczęła Pani śpiewać skoczne, beztroskie piosenki.

Na "Przypadki" składa się dwanaście utworów. Pierwszy i ostatni to prolog i epilog, a pozostałych dziesięć to moje wariacje na temat Dekalogu.

?

Gdybym panu o tym nie powiedziała, na pewno by się pan nie domyślił. Daję słowo - Dziesięć Przykazań było dla mnie punktem wyjścia do daleko idących impresji. Pomysł podsunęła mi Anna Saraniecka, autorka tekstów Renaty Przemyk. Sama chciała napisać coś takiego, ale, na szczęście dla mnie, nie miała czasu. Chyba nie powinnam więcej wyjaśniać, z wyjątkiem tego, że piosenka, którą wybrałam na singiel, opowiada o miłości: bezwarunkowej, spełnionej i trwałej.

Podmiot liryczny tej piosenki osiągnął taki stan miłosnego upojenia?

[Śmiech] Podmiot liryczny osiągnął, bo napisał ją z myślą o córce.

Obiecałem sobie, że kiedy będę z Panią rozmawiał, w żadnej formie gramatycznej nie użyję słowa "smutek".

[Śmiech] No i nie udało się.

Przepraszam, że nie dotrzymam słowa, ale kiedy Pani mówi o szczęśliwej miłości, ja ciągle widzę i słyszę, jak śpiewa Pani "Nie opuszczaj mnie", a cała sala zanosi się płaczem. Nikt tak jak Pani nie potrafi - jak powiedzieliby Starsi Panowie - dosmucić.

Fakt, największe wrażenie zawsze robiły na mnie smutne piosenki, jak pewnie na większości ludzi. I ten smutek, a raczej nieumiejętność ukrywania smutku, którym życie zawsze jakoś jest podszyte, nawet kiedy nie mamy większych zmartwień, sprawia, że jestem postrzegana jako smutna śpiewaczka. Choć jeszcze nie łysa. Ale to kwestia czasu.

Nieżyjący już niewidomy pianista jazzowy Mieczysław Kosz mawiał: "Tylko smutek jest piękny".

Chyba jednak nie, za to rzeczywiście dotyka tych strun, które drgają w każdym człowieku.

Łatwiej go wyrazić w tej formie, którą w Polsce określa się jako piosenkę aktorską?

"Piosenka aktorska" to określenie nieprecyzyjne, hybrydyczne, ale jeśli to, co robię, można jakoś określić, to właśnie tak: nie interesuje mnie piosenkarstwo, aktorstwa komediowego czy dramatycznego też nie uprawiam. Tekst, interpretacja, muzyka - te elementy muszą być zachowane.

Forma, o której Pani mówi, piosenka rozumiana jako krótki spektakl, jest coraz mniej modna.

Ja rozumiem, że niektórych może denerwować kobieta wychodząca na scenę zazwyczaj na domiar złego w irytującej czerni, coś tam interpretująca żeby chociaż śpiewała na leżąco ale nie. Stoi albo siedzi i tylko śpiewa Można i trzeba się bawić, eksperymentować, wywracać wszystko do góry nogami, ale jeśli w takim widowisku nie chodzi o nic poza samym eksperymentem, to będzie z tego wydmuszka, a nie teatr. Powiedzmy: teatr piosenki. Oglądam nagrania z Jacques'em Brelem. Okropnie się zestarzały. Ale w dalszym ciągu to jest mistrzostwo świata. Mnie właśnie interesuje ten typ sztuki: zewnętrznie, zapewne, podlegający upływowi czasu, a mimo to ponadczasowy. Umawiamy się z publicznością na pewien rodzaj ekspresji i wspólnie coś przeżywamy.

Występ to nie tylko śpiewanie piosenek, ale i kontakt z publicznością, nieustanny wysiłek, żeby ten kontakt podtrzymać.

Nie bardzo się nad tym zastanawiam. Trwam w permanentnym stanie zaskoczenia, że ludziom podoba się to, co robię. Powiem więcej: są piosenki i piosenki. Muzycy z mojego zespołu początkowo nie mogli się nadziwić, dlaczego niektóre z nich działają na słuchaczy bardziej. "Amsterdam", "Nie opuszczaj mnie" - uwielbiam je, ale gdy ludzie wstrzymują oddech na słowach "chcę gdy słońca blask wzejdzie/ być co dnia/ cieniem twoich rąk/ cieniem twego psa...", bywam przerażona. Może chodzi o to, że wszyscy - Brel, słuchacze i ja - dysponujemy podobnym "pakietem emocjonalnym"?

Czy artystka liryczna - że pozwolę sobie tak Panią scharakteryzować - interesuje się np. polityką?

Jak najbardziej. Czasem nawet o tym śpiewam, choć, oczywiście, Kazikiem w spódnicy nie zamierzam być. Na poprzedniej płycie było kilka piosenek, które można uznać za publicystyczne. Np. "Münchhausen" Hollaendera - świetny tekst między innymi o sytuacji kobiet we współczesnym, podobno cywilizowanym świecie. Minęło 70 lat od jego powstania i wcale się nie zestarzał. Dość przerażające

Co więc - oprócz dyskryminacji kobiet i odbierania im prawa do wolności - Panią złości?

To, że przestałam chwytać, kto kogo roluje Możliwe, że wszyscy wszystkich. Chwilowo nie czytam gazet i nie oglądam telewizji. Odpoczywam od złych wiadomości po okresie, gdy maniakalnie oglądałam wszystkie dzienniki. Niemniej, poczuwam się do obywatelskiego obowiązku i zamierzam pójść na najbliższe wybory.

***

Katarzyna Groniec - piosenkarka, sporadycznie aktorka. Wielką karierę rozpoczęła od musicalu "Metro" Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosy. Dziesięć lat temu wygrała konkurs towarzyszący Przeglądowi Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Od tego czasu niemal każdego roku gości na wrocławskiej imprezie. Dwa lata temu ukazał się jej podwójny album "Emigrantka", zawierający klasyczne piosenki przedwojennego kabaretu berlińskiego w opracowaniu Piotra Dziubka oraz autorskie piosenki z jego muzyką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji