Artykuły

Gliwice. Trzecie podejście do "Anny Kareniny"

Powieść Lwa Tołstoja, mistrza literatury schyłku XIX wieku i początków XX, nie często przenoszono na scenę. Ostatnia adaptacja teatralna "Anny Kareniny", dla telewizji, miała miejsce w 1994 roku, zaś na deskach - w 1976 roku i to szczęśliwie w Teatrze Śląskim w Katowicach. Tym bardziej więc cieszy jej najświeższa gliwicka prapremiera.

Twórca adaptacji, Krzysztof Korwin Piotrowski, nosił się z takim zamiarem już od dawna. A konkretnie od 2000 roku, kiedy to na festiwalu w Ołomuńcu zobaczył "Annę Kareninę". Zaczął szukać w pamięci, kiedy to wystawiano ją w Polsce i skonstatował, że ... trzydzieści cztery lata temu. To był pierwszy powód sięgnięcia po tę powieść. A drugi może i ważniejszy? "Anna Karenina to powieść psychologiczno - obyczajowa, historia miłości i upadku tytułowej Anny, która w imię uczucia burzy wszystko. Tragiczny finał wynikał - w powieści i w przygotowanej przez Piotrowskiego adaptacji - z niemożności dokonania wyboru - pomyślnego - między surowym światem mężowskim a tak pociągającym , innym, ale nie wolnym od zazdrości o synka Anny, światem kochanka. Miotając się między nimi Anna zatraca siebie a z tego świata zatracenia nie ma już dla niej ucieczki.

Gliwicki Teatr Muzyczny już dwukrotnie przymierzał się do realizacji "Anny Kareniny". Ten jest trzeci. - Mam nadzieję, że się wszystko uda - Paweł Gabara, dyrektor GTM-u jest dobrej myśli mimo choroby reżysera Józefa "Żuka" Opalskiego. - Najpierw bardzo długo czekaliśmy na muzykę, a jest ona niezwykle istotna dla dramatu. Kilka fragmentów przygotował zdolny kompozytor Marek Bazela, znany gliwickiej publiczności ze "Studni skarbnika". Niestety, nie był on w stanie zdążyć na czas. I musieliśmy "Annę Karenię" odłożyć. Ale kilka jego kompozycji zostało. Teraz warstwę muzyczną opracował Andrzej Zarycki, znany jako autor utworów dla Ewy Demarczyk i krakowskiej Piwnicy pod Baranami - opowiada dyrektor.

Krzysztof Korwin Piotrowski uważa, że wszystkie związki ukazane w tym dramacie, świadczą o tym, jak wspaniałym psychologiem był Lew Tołstoj. - I jak trudno tak zawikłane historie zmienić w kilku godzinach na scenie - dodaje - Pierwsze sceny napisałem we wrześniu 2003 roku - to "Herbatka u księżnej Betsy (randka z Wrońskim przy świadkach i sprzeciwienie się mężowi) oraz "U Kareninów" ( mąż Anny próbuje ratować rozpadającą się rodzinę). Postanowiłem pokazać, że Aleksy Karenin też cierpi.

W tytułowych rolach, w pierwszej, wiosennej obsadzie, zobaczymy: Małgorzatę Długosz ( Anna Karenina), Jerzego Głybina ( Aleksy Karenin), Piotra Warszawskiego ( Aleksy Wroński), Artura Święsa ( Konstanty Lewin), Wiolettę Białk ( Kitty - Katia Szczerbacka). - W gliwickiej prapremierze wystąpią znakomici aktorzy ze Śląska , jak właśnie Artur Święs czy Benio Krawczyk z Teatru Śląskiego, a także Piotr Warszawski - opowiada Gabara.

"Anna Karenina" , jako dramat muzyczny, będzie zupełnie nową formą, z którą zmierzy się gliwicki teatr. -Sceny dramatyczne stanowią oś spektaklu, ale będą puentowane utworem muzycznym, piosenką właśnie. Stąd też gliwickich wykonawców wesprą zawodowi aktorzy dramatyczni - wyjaśnia dyrektor GTM-u. Gliwicka "Anna Karenina" będzie w miarę wierna literackiemu pierwowzorowi, choć postacią kluczową, na której opiera się całość jest Aleksy Lewin. Dramat zobaczymy więc jego oczami.

Będzie to także bogata inscenizacja, przewidziano około 50 zmian między innymi ustawień świateł, dekoracji. Przygotowano także sporą ilość kostiumów, sama Karenian wystapi w co najmniej ośmiu sukniach. Ciekawie zapowiada się choreografia, którą poprowadzi Jacek Badurek ( ostatnio pracował przy "Akademii Pana Kleksa" wystawianej w warszawskiej "Romie").

Zdjęcie z próby przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji