Artykuły

Laokoon pod ścianą

"Grupa Laokoona" w reż. Grupy Laokoona w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Piotr Kozak w serwisie sekcji polskiej Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych Aict.art.pl.

Panowie! Żyjemy w ważnej epoce, w epoce fermentu, kiedy duch dokonał skoku naprzód, wykroczył poza swój dotychczasowy sposób istnienia i nadaje sobie nowy kształt - pisał Hegel. Pomylił się. O przeszło dwieście lat. To zresztą do Hegla niepodobne.

Bo Sztuka to Piękno, bo Sztuka to Prawda, bo Sztuka to Harmonia - nieprzypadkowo pisane wielką literą. Kallos kai agathos! - Piękno i Dobro! - wznosi okrzyk cztery tysiące lat historii. Sztuka jest Afirmacją, Sztuka jest Zachwytem, Podziwem, Misterium, Olśnieniem, Nabożeństwem, Metafizycznym Tańcem, Najświętszą Ofiarą, Uniesieniem sięgającym Tajemnicy Istnienia. Bo Sztuka jest Magią, a Artysta Kapłanem - jakkolwiek.

Wszystko to bzdura - stara się nam mówić Grupa Laokoona. Jedyne uniesienie to samogwałt, a artystą jest błazen - onanista. Nie bez przyczyny nad sceną, niczym miecz Damoklesa, góruje - tu eufemizm - wizerunek męskiego członka (posunięcie dość ryzykowne - nawet, jeśli męski członek jest w istocie sztuczny - miejmy nadzieję, że nie skłoni widzów do rezygnacji ze spektaklu). Grupa Laokoona powraca, a jej powrót kreślą eksplozje. Do Teatru wkroczyli terroryści.

Co ciekawe, teatralny terroryzm dosięgający również recenzentów. Bo i jak po tej sztuce pisać o sztuce w ogóle? Chcąc być uczciwym muszę przyznać, że jest to niemały kłopot. Terroryzm w teatrze paraliżuje.

Oczywiście można komplementować - grupę reżyserską za niezwykłą wręcz umiejętność poruszania się w gąszczu konwencji i stylów, za sprawne wykorzystywanie cytatów i pastiszów, za niebywałą spójność pośród mnogości środków wyrazu, za niespotykaną przy tym klarowność przekazu. Co ważne również, za uniknięcie schematyzmu i pułapki ugrzęźnięcia jedynie w komentowaniu współczesnych wydarzeń politycznych. W rzeczywistości bowiem spektakl ma wymiar uniwersalny. Można komplementować udane kreacje aktorskie - rewelacyjni - po kolei - Mirosław Baka, Dorota Kolak, Katarzyna Maciąg. Niezwykle sugestywną scenografię, idealnie wpisującą się w kontekst sztuki. Wreszcie współgrającą z całością muzykę. Właściwie powinno się rozpocząć od feerii komplementów. Być może również i na niej powinno się zakończyć.

Oczywiście można porównywać i kategoryzować - autorzy sprawnie operują konwencją teatru absurdu. Zatem i Eugne Ionesco i Samuel Beckett, najwyżej ubrani w plastikowe marynarki - zasadniczo wypadałoby tu zacytować jednego z nich - tylko po co? Zdaje się mimo wszystko, że twórcy Grupy Laokoona od Ionesco i Becketta wolą Włodzimierza Majakowskiego: Białogwardzistę/ znajdujecie i stawiacie pod ścianą/ A o Rafaelu zapomnieliście/ [ / Ścianę muzeów/ muszą w końcu wychłostać strzały[].

Terroryzm paraliżuje. Bo i jak w tym wypadku miałby wyglądać dyskurs o sztuce, skoro główna teza brzmi jasno - dyskurs przeistoczył się w kicz. Kiczowata jest Dzidka, bo młodzież jest kiczowata a priori, ale kiczowata jest również Grażyna, kiczowaty jest Zdzisław. Dyskurs się wyalienował - choć to niestosowny termin w dwadzieścia lat po dezalienacji i samouświadomieniu - a alienacji tej nie przezwycięży zdanie chcę być sobą wykrzykiwane po kolei przez głównych bohaterów. W istocie właśnie to zdanie jest tego kiczu kwintesencją. Calco in Besso; dello oryginale in Restauro - kopia gipsowa; oryginał w konserwacji - brzmią słowa-motto sztuki. Współczesna kultura jest kulturą kopii - stała się samozwrotna. Dyskurs utracił, jeśli kiedykolwiek posiadał, swą łączność z rzeczywistością, stał się narzędziem mistyfikacji. Jest obłożnie chory. Dogorywa, leczony fast foodami z jednej a szamańskimi zaklęciami z drugiej strony. Wyznaczony na miejsce zdetronizowanego Boga, tak jak On, zostaje uśmiercony. Zresztą, cóż to za śmierć przyobleczona w cekiny i z plastikową kosą.

Nie jest jednak prawdą, że wszystko to bzdura. Bo piękno, bo prawda Sztuka nie umarła, tylko - jak twierdzi jeden z bohaterów - to, co się dzieje, nie ma precedensu.

Do Teatru wkroczyli terroryści. Na scenie słychać strzały. Ze sztuki płynie moc, która popycha na barykady. Terroryzm nie paraliżuje, ale otwiera oczy - eksplozją i wystrzałem. Cytowanie Majakowskiego jest tu jak najbardziej na miejscu: oby tylko nie wybuchła nowa rewolucja, ostatecznie już w trakcie jednej jesteśmy.

Krzysztof Moraczewski jeszcze w 2002 roku, kontestując zanik sztuki oporu, pisał o bezszelestnym odejściu diabła. Po pięciu latach diabeł powraca - w takt muzyki Britney Spears. Sztuka nie umarła.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji